~5~

1K 30 8
                                    

Ślub. W całym Kalormen było głośno tego dnia. Popołudniu przybył książę, który miał ożenić się z księżniczką Nessą. Przywitał go Kaspian wraz z rycerzami, gdyż cały dzień dziewczyna spędzała na szykowaniu się do ślubu. Nie wyglądał na szczęśliwego tym spotkaniem, jednak jako, że Nessa nie ma innych bliskich, to on miał pełnić rolę jej rodziny.
- Królu Kaspianie.- podał mu rękę książę, na co ten odwzajemnił gest przytakując.
- Książę Gendry, witaj w Kalormen.
- Dziękuję. To zaszczyt tu być. Szkoda, że nie przywitała mnie moja przyszła żona, ale rozumiem, że ma inne sprawy na głowie.
- Owszem.- przytaknął Kaspian.- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście.- zgodził się, po czym oboje powoli ruszyli korytarzami zamku.
- Zapewne słyszałeś o możliwym zamachu na życie twoje i księżniczki.- zaczął cicho król.
- Coś słyszałem, ale mówiąc szczerze, nie wierzę w nie.
- Widziano wojsko zmierzające w stronę Kalormen. Mocno zaopatrzone w broń wojsko.- wyjaśnił, a książę aż się zatrzymał.
- Sądzisz, że mi i księżniczce grozi niebezpieczeństwo?- spytał przerażony ta myślą Gendry.
- Obawiam się, że tak.
- Wiedziałem, że zgadzając się na ten ślub wpakuje się w wojnę.- stwierdził, co zdziwiło mocno Kaspiana.
- O czym mówisz?
- Na wieść o śmierci króla Kalormen, zjechało się wielu książąt, a nawet chłopów, by zająć jego miejsce. Jedni zrezygnowali wiedząc, że to ja zostałem wybrany, ale książę z Północnych Wysp bardzo nastawiał się na to stanowisko. Sądzę...jestem wręcz pewien, że to on chce nas zaatakować w zemście.
- Pięknie.- rzucił pod nosem Kaspian opierając się o taras.- Będzie mnóstwo ofiar w cywilach, a i wy będziecie mogli panować krótko.
- Co zrobimy? Chyba nie poddamy się bez walki?
- Oczywiście, że nie. Będziemy walczyć. Zaatakować mogą jeszcze w tym tygodniu, zważając na ich tempo. Musimy być szybsi. Nie jesteśmy tu sami. Ja i moi przyjaciele będziemy was chronić, a ludność trzeba będzie ostrzec. Wywieziemy was stąd zaraz po ślubie.
- Jak?- spytał widocznie zdziwiony mężczyzna.
- Nie wiem...konie mogą zawieść. Możemy wypłynąć statkiem. Dryfując będziemy bezpieczni, a i książę się tego nie spodziewa.
- Dobry pomysł.- zgodził się z nim książę.- Niemniej, trzeba będzie uważać komu się ufa.
- Racja. Tylko my będziemy o tym wiedzieć. Nie mów nawet księżniczce. Dziś ma być szczęśliwa.- stwierdził Kaspian, po czym odszedł, a wraz z nim książę.

- Więc książę jest przystojny?- spytała księżniczkę służka, gdy wraz z innymi pomagała jej się ubrać w suknie ślubną.
- Jest niczego sobie.- wyjaśniła Nessa wciągając brzuch, a te wiązały jej gorset.
- Masz szczęście. Brzydki byłby gorszy.- zaśmiała się jedna, a wraz z nią resztą kobiet, prócz zdenerwowanej i zestresowanej Nessy. Nagle śmiechy przerwało pukanie do drzwi, a jedna ze służek otwryzoa je.
- Jest może tu księżniczka? Chciałbym z nią porozmawiać.- wyjaśnił Gendry, jednak ta przegoniła go.
- Nie może książę wiedzieć jej w dzień ślubu. I to jeszcze w sukni.- rzuciła oburzona.
- No tak, no tak, wybacz mi.- oprzytomniał książę.- Proszę więc jej to przekazać.- poprosił dając kobiecie kwiat. Ta coś mruknęła, zabrała podatek i zatrzasnęła drzwi.
- Dla księżniczki.- powiedziała podając kwiatek Nessie. Ta spojrzała na niego z uśmiechem.
- Przystojniak i romantyk.- rozmarzyła się służka.- Pozazdrościć.- dodała, po czym kontynuowały przygotowania do ślubu.
Po kilku godzinach nastała legendarna chwila. Lud świętował, rycerze stali przy drzwiach zamku, a goście w jego środku, przysłuchując się słowom przysięgi.
- Ja, książę Gendry IV biorę sobie ciebie za żonę i ślubuję ci uczucie, wiarę i uczciwość. Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.- powiedział książę.
- Ja, Nessa II biorę sobie ciebie za męża ślubuję ci uczucie, wiarę i uczciwość. Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.- powtórzyła po nim księżniczka, a jej włosach znajdował się biały kwiat, który otrzymała w prezencie od księcia. Widząc to mężczyzna, uśmiechnął się. Po przysiędze obrócili się tyłem do tłumu, by ich sługa nałożył na ich głowy korony, dając znak, że są już królem i królową Kalormen.

Trwała zabawa, w czasie której wszyscy tańczyli, jedli i radowali się ślubem oraz koronacją pary. W centrum oczywiście siedzieli nowożeńcy, którzy okazali się sobie bliscy. Nagle podszedł do nich Kaspian i z uśmiechem podał rękę Nessie. Ta złapała ją i dała się wyciągnąć do tańców. Gdy tak się kołysali, Kaspian zaczął rozmowę.
- Wybacz, że tak cię ostatnio uraziłem.
- Nie uraziłeś.- stwierdziła z lekkim uśmiechem.- Naprawdę. Cieszę się, że tu jesteś.
- A ja, że trafiłaś na mądrego i dobrego chłopaka.- powiedział, uśmiechając się.- Obyś była szczęśliwa.- dodał, a dziewczyna zastanowiła się. Czy w ostatnim czasie była szczęśliwa? Czy wychodząc za mąż, szykując się do ślubu i poznając nowych ludzi była spełniona? A może tylko tańczyła jak inni jej grali? Może tylko spełniała oczekiwania wszystkich wokół?
- Przepraszam.- przerwała taniec księżniczka.
- W porządku?- spytał ją kuzyn, na co ta przytaknęła ze sztucznym uśmiechem.
- Jestem zmęczona. Tyle się dzisiaj stało, że...że chyba pójdę odpocząć.
- Odprowadzić cię?
- Nie, baw się. Może weź do tańca którąś z dam.- rzuciła wymownie, po czym wyminęła tłum gości i ruszyła do swojej komnaty, gdzie zdjęcia ciężkie odzienie i biżuterię, rozpuściła też włosy, a następnie ułożyła się w łóżku chcąc zasnąć. Jednak nie dane było jej odpocząć.

Zabawa trwała jeszcze kilka godzin, aż król wzniósł ostatni toast. Edmund wraz z siostrą i przyjacielem unieśli kielichy, lecz jego wzrok spoczął na odchodzących od drzwi rycerzy. Dlaczego przestali trzymać wartę?
- Panie i panowie, przybyli goście, rodzina i przyjaciele, i wy, moi poddani, mam zaszczyt podziękować wam, że mogę tu być, że świętujecie razem ze mną i Nessą tą chwilę.- mówił książę, jednak Edmund odstawił kielich i wyszedł z pomieszczenia. Rozglądnął się po pustych korytarzach, gdy dołączyła do niego Łucja.
- Edmund?- spytała zdziwiona.
- Dlaczego strażnicy zostawili króla?- rzucił wymownie, a przy nich stanął Kaspian.- Coś jest nie tak, Kaspian. Gdzie jest księżniczka?
- Poszła odpocząć do komnaty.- wyjaśnił, a Edmund ruszył do swojego pokoju, skąd przypiął do pasa miecz.
- Edmund, o co chodzi?- spytała go siostra.
- Pomyślcie, koronacja się udała, strażnicy odchodzą i nikt nie pilnuje ani króla, ani królowej.
- Myślisz, że w zamku jest zdrajca.- wywnioskował Kaspian.
- Nie tylko.- rzucił podając broń przyjacielowi.- Kto najbardziej by skorzystał na śmierci księżniczki?
- Mówią, że odrzucony książę.- odpowiedziała Łucja.
- Nie miałby w tym interesu.- stwierdził, a dziewczyna wymieniła zdziwione spojrzenie z Kaspianem.- Nie rozumiecie? Kto po śmierci Nessy miałby największą władze? Kto objął by tron?
- Książę Gendry.- wywnioskował Kaspian, a Edmund przytaknął szybko.
- To nie książę wysp jest zagrożeniem. Może w ogóle nigdy nim nie był. Chcą zabić Kalormen od środka.
- Jeśli tak to Nessa jest w niebezpieczeństwie.- powiedział Kaspian, gdy rozległy się krzyki i wszyscy podbiegli na balkon, skąd widać było mordujące lud wojsko.
- Idźcie po broń i konie, spotkamy się przy bramie.- wyjaśnił biegnąc do wyjścia.
- A ty gdzie?!- zawołała za nim Łucja.
- Trzeba zabrać stąd księżniczkę!- okrzyknął jej z korytarza Edmund.


Hejciaaa
Jest rozdział i mam nadzieję, że też czujecie nutkę niepokoju i ekscytacji na końcówce 🤫♥️
Jeśli dobijecie dziś 6 gwiazdek, to pojawi się dalszy ciąg

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Où les histoires vivent. Découvrez maintenant