~18~

623 24 4
                                    

Podszedł do rycerzy wyciągając w ich stronę ręce. Ci bez słowa związali je sznurem, po czym zaprowadzili go na korytarz, gdzie dostrzegł równie zabezpieczonych Pevensie. Kaspian spojrzał w oczy Edmundowi, który przytaknął znacząco. Żołnierze zaprowadzili ich przed zamek, gdzie czekała już Nessa. Nie tylko ona. Narnijczycy również, tłumieni przez straż Gendry'ego. Gdy trójka władców wyszła w stronę szubienicy, tłum zaczął wrzeszczeć. Edmund i Kaspian jednak nie reagowali, a szli zgodnie z rozkazami na podesty. Były ich cztery, rozdzielone na cztery strony świata. Każdego dzieliło około piętnaście metrów, a sam plac był pełen ludzi. Gendry spojrzał z uśmiechem na zakutych i bezbronnych wrogów, przypominając sobie stracenie Caliny. Teraz owa radość była jeszcze większa. Po ich śmierci miał zostać królem całego archipelagu narnijskiego. Co mogło być lepsze?
- Ostatnie słowa?!- spytał z satysfakcją Gendry, na co Łucja spojrzała niepewnie na brata, który jednak emanował spokojem.- Kto zacznie?
- Ja.- rzucił Edmund, znajdujący się na zachodzie. Z kolei naprzeciwko, na wschodzie stała Nessa, która ze łzami w oczach patrzyła ku niemu. Zapanowała cisza, a lud dał mu mówić.- Jestem...jestem przygnębiony.- powiedział szczerze, po czym spojrzał na Gendry'ego.- Jestem przygnębiony, bo twój plan był taki idealny. Zabicie nas to tylko fragment jego. Zajęcie prawnie jednej z krain, szpiegostwo, poświęcanie ludzi, jakby byli tylko pionkami w grze. Bo ty grasz. Nawet teraz czujesz się, jakbyś miał wykonać Mata. Tylko że ja nie umrę. Nikt z nas nie umrze, królu Gendry.- zakpił, rozglądając się po placu.- Powiadają, że czuje się moment przed śmiercią. Raz go czułem. A teraz nie czuję. Jestem spokojny. Jak myślisz, dlatego, królu?- każde jego słowo król było równie kpiące, co upokarzające.- Bo Narnia to nie ja, nie ty. Narnia to my wszyscy, czego ty nie rozumiesz. Grasz jednym pionem, ale nie przewidziałeś, że ja mam jeszcze połowę. I to nie ludzi, którzy są dla ciebie ze strachu. Mam Narnijczyków, którzy są oddani i służą, bo wierzą.- mówił, rozglądając się po placu. Zapanowała cisza, a następnie jego krzyk.- Za Narnię!- krzyknął, na co wielu mężczyzn i kobiet z tłumu wyjęło miecze ku górze.
- Za Narnię!- odkrzyknęli, po czym rzucili się na strażników. W tym samym czasie, Edmund i Kaspian zdjęli z szyi sznury, atakując przy tym rycerzy przy sobie. Łucja zrobiła to samo przy pomocy jednego z przyjaciół, a Nessa stała nie dowierzając w to, co się dzieje. Istna rzeź na jej oczach. Ludzie padali jak muchy, a po ziemi lała sie krew. Nagle przy niej zjawiła się mysz, która prędko ukazała miecz w łapce.
- Z kim trzymasz?- spytała Ryczypiska, na co ten uniósł ostrze w stronę żołnierzy Gendry'ego, biegnących w ich stronę.
- Nie z nimi, jeśli to dla ciebie znaczące, księżniczko.- odpowiedział zgrabnie.
- Bardzo znaczące.- wyjaśniła, próbując się uwolnić. Ryczypisk chciał jej pomóc, jednak wtedy dotarli do nich rycerze, których ten zaczął obezwładniać. Widząc ową dwójkę w tarapatach, Edmund pobiegł w tłum, by jak najszybciej dotrzeć do Nessy. Gendry dostrzegł ten ruch i zrobił to samo, w tym że dotarł tam jako pierwszy.
- Stój!- krzyknął do Edmunda, kładąc nogę na stojaku, który w tamtym momencie decydował o życiu księżniczki, gdyż to na nim stała, mając na szyi sznur.- Ani kroku, bo go przewrócę, a księżniczka zawiśnie. Wciąż jesteś spokojny, królu?- spytał, a Pevensie zmarszczył brwi wściekły.
- Zapłacisz za to.- rzucił groźnie, na co Gendry zaśmiał się krótko.
- Nie, to ona zapłaci za każdy twój ruch czy złe słowo, więc milcz!- wrzasnął zmieniając ton głosu. Edmund stał więc z uniesionym mieczem zaledwie trzy metry przed nimi.
- Nie rób tego.- wyszeptała Nessa, która czuła oddech męża na karku.- Nie chcesz mnie zabić.
- Nie chcę? Źle mnie postrzegasz. Myślisz, że nie chciałem zabić twojej przyjaciółki? Że nie cieszył mnie widok jej wiszącej w powietrzu? Przeciwnie, sprawiło mi to nie lada uciechę. Wciąż mam przed oczami ten piękny obraz, gdy oddaje ostatni dech...
- Zamknij się.- warknął do niego Edmund, widząc, że każde jego słowo trafia w dziewczynę.- Boisz się walczyć? Jesteś zwykłym tchórzem.
- Owszem, jestem.- przyznał mężczyzna.- Ale ty jesteś głupcem.- dodał, poprawiając nogę na stojaku. Edmund zamarł. Wiedział co chce zrobić. Dlatego rzucił miecz i pognał na podest w idealnym momencie, gdy Gendry kopnął, a Nessa wstrzymała oddech, czując usuwający się grunt. To była sekunda, może dwie. Gendry się wycofał, bojąc się ataku, a Edmund złapał dziewczynę w powietrzu, nim poczuła mocniej sznur na szyi. Objął ją w biodrach, unosząc, co wywołało szok u Nessy.
- Już dobrze, Ness.- powiedział z trudem.- Mam cię.
- Proszę, nie puszczaj mnie.- mówiła przerażona, wciąż nie czując się bezpiecznie. Gdyby miała wolne ręce, mógłby się uwolnić, jednak ją związano od tyłu, przez co nie mogła ci zrobić.
- Nigdy w życiu.- stwierdził, rozglądając się dookoła.
- Pomogę, wasza wysokość.- usłyszeli za sobą, a po ich plecach wspiął się Ryczypisk, który prędko zaczął przecinać sznur. W końcu ten się zerwał, a Nessa odetchnęła głęboko, gdy Pevensie odstawił ją na ziemię. Spojrzeli sobie w oczy z nielada ulgą. Po chwili Edmund obszedł ją, by rozwiązać jej dłonie. W tym czasie Ryczypisk upewnił się, że jest bezpiecznie i zszedł na dół, obserwując poczynania króla.
- Dziękuję.- powiedziała do niego Nessa, na co mysz skłoniła się lekko.
- Pomóż innym.- polecił mu Edmund, więc poddany zeskoczył z podestu i ruszył ku Narnijczykom na placu. Księżniczka czując wolne ręce, zdjęła z szyi resztę sznura, po czym spojrzała w oczy chłopaka. Panowała między nimi cisza, którą prędko im przerwano. Edmund popchnął Nesse na bok, cofając się jednocześnie do tyłu, by uniknąć ciosu Gendry'ego. Ręką króla trafiła na pochwę, która była pusta. Zapomniał, że upuścił miecz, chcąc ratować Nesse.- Sz...- wyszeptał. Ty idioto, pomyślał o sobie. Był bezbronny, przed wrogiem. Gendry machał mieczem w szale, na co Edmund cofał się coraz bardziej. Księżniczka zaczęła się rozglądać desperacko, a widząc miecz chłopaka kilka metrów dalej, podniosła się i ruszyła ku niemu.
- Co teraz?! Już nie jesteś taki odważny?!- krzyczał do Pevensie szalony król, na co chłopak schylił się, unikając miecza, po czym wziął z ziemi garść pyłu i rzucił nim w twarz wroga. Ten zakręcił się, pocierając oczy i machając wciąż mieczem.- Zabiję cię! Zabiję!- wrzasnął, a Edmund rozglądał się intensywnie szukając pomocy. Jeszcze tylko kilka kroków. Zostało mu tylko kilka kroków przestrzeni, aż dotknie plecami muru zamku. Czas uciekał, a on nie mógł nic zrobić. Aslanie, pomyślał, pomóż nam. Nagle rozległo się wycie, które ogłuszyło wojska, a ciało Gendry'ego przeszył miecz. Mężczyzna zamarł otwierając szerzej oczy. Edmund również nie krył zaskoczenia. Miecz wroga spadł na ziemię, a on sam złapał kilka płytkich wdechów, oglądając się do tyłu. Gdy oboje dostrzegli twarz Nessy, ta cofnęła się o krok. Gendry opadł na kolana krwawiąc, na co Edmund zabrał jego miecz i stanął u boku księżniczki.- Nie po...- zaczął plując krwią mężczyzna.- Nie powinienem...z tobą zadzierać. Miała rację.- zaśmiał się cicho, a jego kaszel odbijał się echem po placu.- Miała rację, to ty.
- O czym on mówi?- spytał cicho Edmund, na co ta pokręciła głową, dając mu mówić dalej.
- Przepraszam, królowo...- dodał, a z jego ust wypłynęła kropla krwi, która spadła na ziemię, zostawiając na niej plamę. Gendry upadł na twarz martwy, na co Nessa zamknęła oczy z ulgą. Wtedy usłyszała brzdęk upadającego miecza, więc wraz z Pevensie spojrzała w tamtą stronę. Kalormeńczyk stał bez miecza, klękając na kolano. To samo uczynił kolejny z wrogiego wojska. I kolejni, kłaniając się przed swoją królową. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, patrząc na Edmunda, który jednak myślami był gdzieś indziej, tak samo wzrokiem. Spojrzała więc tam, gdzie i on patrzył, a na balkonie zamku stał lew, który spoglądał na nich z nieodgadnionym wyrazem pyska. Edmund odwrócił w końcu wzrok, by dostrzec twarz blondynki. Była niepewna spotkania, jednak on wiedział, że ktoś chce ją poznać.

Jej! W końcu!
Jakże ważny dla fabuły rozdział i jakże ciężki dla mnie do napisania. Tyle wątków, tyle emocji...mam nadzieję, że nie zepsulam, bo serio pisze go od jakiś dwóch tygodni i myślę, że wiele bym zmieniła - np przemowę Edmunda, która wydaje się być infantylna - ale nie mam siły kombinować, chcę pisać dalej, a ten rozdział bardzo mnie zablokował pod tym względem. To nie koniec oczywiście, a wręcz z połowa książki ♥️ proszę, napiszcie mi, czy podobał wam się ten rozdział mimo wszystko!!!

Ps: w piątek kończę 18 lat! To niesamowite i przerażające jak ten czas leci. Chciałabym, żebyście do tego czasu dobili 1 tys. Wyświetleń na tej książce 🥰🥰🥰 byłabym bardzo szczęśliwa z tego powodu

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now