~17~

630 20 2
                                    

- W imieniu dwójki pierwszych władców oraz waszego telmarskiego króla Kaspiana X informuję, że owe ziemię należą do mojej chorąży. Tak samo jak Archelandia i Kalormen, w którym zbuduje swoją fortecę.- mówił z balkonu zamkowego Gendry. Patrzył na lud zbyt wściekły, albo raczej zbyt oszołomiony, by mówić. Nie znał jeszcze tego ludu. Nie znał też jego władców, którzy podczas pobytu w zamkniętych sypialniach, układali w głowie plany. Tak samo księżniczka Nessa.- Jesteście mi podlegli. Jeśli ktoś się sprzeciwi...
- Nie jesteś naszym królem.- usłyszał od jednego z Narnijczyków. Z dzikusów Narnii, jak on by to ujął. Najwierniejszy satyr, zrobił kilka kroków, by zwrócić na siebie uwagę króla.- Naszym królem jest Kaspian, a ty jesteś zdrajcą, który morduje niewinnych, w tym też swoją żonę.
- Żonę.- powtórzył po nim z uśmiechem.- Moja żona, a księżniczka Kalormen postradała zmysły. Nie ja morduję. To ona wywołała bunty w kraju pustyni. To przez nią tysiące poległy. I żyje. Ma się dobrze.- wyjaśnił jak zwykle robiąc niepotrzebne pozory. Każdy wiedział, że jest potworem.- Na razie. Odpowie przed sądem za zbrodnie, a potem... najprawdopodobniej odda swe życie w imię własnych ideałów i karku moralnego.
- Co z królową Łucją?!- zawołała jedna z kobiet.- Co z królem Kaspianem i królem Edmundem?!
- Ich też czeka sąd.- stwierdził mężczyzna. Znał wynik sądu. Nie mógł dac żyć tym, którzy mogli zniszczyć jego plan. Gdy ten zatracał się w kłamstwach i mordach, Edmund siedział na łóżku, patrząc ślepo przed siebie. Jego noga trzęsła się, uderzając nerwowo w podłogę. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Gendry z rozłożonymi rękami i głupim uśmiechem.- Wygodnie? To ponoć twoja sypialnia, więc powinieneś czuć się dobrze.- rzucił, jednak Edmund śledził tylko każdy jego krok, jakby czekając na atak.- Przykro mi, że tak się stało. Naprawdę. Lubię was. Ciebie w szczególności. Masz charakter.
- Czego chcesz?- spytał go chłopak zdecydowanym głosem, na co Gendry podszedł do okien, odwracając wzrok od króla Narnii.
- Pogadać.- odpowiedział szczerze.- Jak mówiłem, lubię cię i dlatego chcę cię oszczędzić. Sąd będzie łaskawszy, jeśli mi pomożesz.
- Pomogę?- zakpił Edmund.- Tobie?
- Moja żona...uparta jak diabli. Żeby uciec w noc poślubną, trzeba mieć tupet. Ale wiem, że to ty ją wyciągnąłeś z pałacu.
- Chciałeś ją zabić. I pewnie wciąż chcesz.
- Jest zbędnym elementem na moim polu. Ale domyślam się, że ty nie chcesz, żebym się jej pozbywał. Prawda? Mylę się?- spytał, jednak ten nie odpowiedział.- Właśnie, tu też moja propozycja. Pomożesz mi poskromić Narnijczyków, a ja puszczę was wolno. Ciebie, twoją siostrę, Kaspiana i oczywiście tą jakże pojętną księżniczkę.
- Myślisz, że jestem tak głupi, żeby ci uwierzyć?
- Myślę, że zrobisz wszystko, żeby uratować życie Nessie.- powiedział trafnie, na co Edmund nie zareagował wielce. Wiedział, że jeśli to okaże, ten to wykorzysta.- Zawróciła ci w głowie, prawda? Mi też nieźle by namieszała, ale strażnicy postawili ją do pionu...
- Możesz ją zabić, nie obchodzi mnie to.- wypalił chłopak.- Ale jeśli skrzywdzisz Łucję, to...
- Spokojnie, nie chcę was krzywdzić. Ale nie mogę dać wam żyć, gdy ci się buntują.
- Może wyczuwają szczura.- rzucił patrząc na mężczyznę, który zmrużył oczy.- Nie licz na mnie. Dobrze wiem, że nie dasz nam żyć, a Nessa pójdzie na pierwszy ogień.
- Może tak. A może nie. Nie sądzę, żebyś się o tym przekonał skoro dokonasz żywota. A dałem ci szansę...- mówił i mówił, jednak w tym czasie Edmund wyjął z pościeli sztylet, czekając na odpowiedni moment. W końcu rzucił się ku Gendry'emu, by wbić w niego nóż. Ten jednak ni drgnął, bo u drzwi stanęli jego ludzie, gotowi pociąć Edmunda na kawałki. Chłopak odrzucił broń, wiedząc, że nie wygra.- Cóż, właśnie sam się skazałeś na śmierć.- wypalił mężczyzna widocznie zadowolony z siebie, po czym wyszedł, a za nim jego ludzie, zabierając sztylet z podłogi. Edmund kopnął w złości w ścianę. Zawalił. A Gendry zrobił, co chciał. To samo udało mu się z Łucją i Kaspianem. Każde z nich próbowało zaatakować króla, a ten miał świadków w armii. Już nie żyli. Została mu jeszcze jedna wizyta. Ta, na którą najbardziej czekał.

Drzwi stanęły na oścież, a Gendry wszedł do środka lochu, patrząc na siedzącą na podłodze Nesse.
- Żono.- przywitał ją, po czym jeden z sług podał mu krzesło, na które usiadł. Widok dziewczyny sprawiał mu radość. Była złamana, a tego chciał. Lubił bawić się uczuciami innych.
- Po co tu przyszedłeś?- spytała gniewnie.
- Chciałem cię przeprosić.
- Za wymordowanie ludności, ataku na moje życie, czy zamordowanie mojej przyjaciółki? A może za to, że siedzę w tym brudnym więzieniu i to z twojego rozkazu?
- Za wszystko. I za to, co zrobię.
- To znaczy?
- Jutro odbędzie się sąd i... niestety będę musiał pozbyć się niepotrzebnych pionków.
- O czym ty mówisz?- spytała, a ich słowa odbijały się echem po korytarzach.
- O twoich przyjaciołach. I o tobie. Jutro zginiecie, ale nie wiem jeszcze jak. Jakaś sugestia? Sposób śmierci jest wazny. Ostatnie słowa również.
- A Calina? Jak zginęła? 
- Naprawdę chcesz to wiedzieć?- spytał, a gdy ta nie odpowiedziała, ten przytaknął.- Z braku tlenu. Dziwne, bo do końca was kryła. Była piękna, młoda. Nie zasłużyła na taki los. A jednak, ty ją skazałaś.- wyjaśnił. Dziewczyna uroniła kilka łez, po czym schowała twarz w dłoniach, szlochając. Król zszedł z krzesła, by kucnąć przed nią. To był jedyny pierwiastek człowieczeństwa, jaki okazał od ostatnich tygodni.- Nesso...- zaczął, jednak wtedy księżniczka złapała go za szyję, przewracając. Mężczyzna czuł, jak jej dłonie zaciskają się na jego szyi. Cały swój ból chciała przelać na niego. Gdy siedziała na nim, dusząc go, czuła jak owa rozpacz odchodzi. Była silna. Silniejsza niż sądził. Nagle jego ręka sięgnęła blond włosów, ciągnąc je na bok. Nessa krzyknęła z bólu, po czym upadła na podłogę przy mężu. Ten podniósł się, poprawił i spojrzał z pogardą na dziewczynę.- Taka z ciebie bohaterka? Dobrze. Umrzesz ostatnia, żebyś mogła popatrzeć jak twoi przyjaciele mają obcinane głowy. Tak skończysz, księżniczko, a ja będę patrzeć na to radością.- wyjaśnił, jednak ta tylko napluła mu na buty wymownie. Mężczyzna ścisnął mocniej wargi, obrócił się i wyszedł. Nessa tymczasem dotknęła bolącego od szarpnięcia miejsca na głowie, a czując na nim krew, przyłożyła tam fragment sukni. Jej myśli podążyły w stronę Edmunda, licząc, że chłopak coś wymyśli. Miał plan. I choć pierwsza próba się nie udała, to teraz był pewien, że zabije Gendry'ego.



Hejcia
Jest rozdziałek i moim zdaniem trochę słabo wyszedł, dużo tu kombinowania, ale myślę, że kolejny będzie lepszy. Z drugiej strony to dobre podsumowanie postaci Gendry'ego, który jest serio sprytny i zadufany w sobie. Szkoda, że Edmund go nie zabił, ale może w kolejnym rozdziale się uda 🤫🤫 dajcie znać co sądzicie

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now