~22~

625 23 2
                                    

Wyszli na ląd, a ciekawość z martwej jakby krainy przyćmiła im oczy na zachodzące słońce i możliwe niebezpieczeństwo. Na zwiady wypłynęło ich tylko kilku. Kaspian, Edmund, Łucja, ich irytujący kuzyn, Ryczypisk i kilku innych, którzy dopłynęli drugą z łodzi.
- Naprzód na nieznany ląd ku nowym przygodom!- zawoła mysz wychodząc na port. Jeden z żeglarzy pomógł królowym wysiąść z łodzi, podczas gdy mężczyźni zaczęli się rozglądać.
- Nie lepiej byłoby poczekać do jutra?- spytał Eustachy.
- Uznałbym to za dyshonor, gdybyśmy zwlekali z wyjściem na ląd.- wyjaśnił mu Ryczypisk, na co ten wstał by wysiąść z łodzi. Edmund z kolei podszedł do rozglądającej się po okolicy Nessy.
- Strasznie tu cicho.- stwierdziła trafnie.
- Może się pochowali.- zastanowił się Edmund, gdy ich rozmowę przerwał upadek Eustachego na kamienne schody.
- Wy jesteście naprawdę spokrewnieni?- spytał Pevensie Kaspian, na co Edmund westchnął. Nagle rozległo się bicie dzwona, a wszyscy odskoczyli w stronę wody zszokowani.
- Ryczypisk, zostań tu z załogą i zabezpiecz nabrzeże.- rozkazał Kaspian.- My pójdziemy dalej. Jeśli nie wrócimy przed świtem, zacznijcie nas szukać.
- Tak, wasza wysokość.- odpowiedziała mysz, a królowie i królowe ruszyli w stronę miasta, które milczało. Nie było widać nikogo, ani niczego, co wskazywało by, że ktoś tu mieszka. Ciemność przysłoniła im większe pole widzenia, jednak nie w takich warunkach już walczyli. W większości. Nessa szła przy jednym z domów z uniesionym mieczem, co nie lada dziwiło Edmunda.
- Mogłaś zostać na pokładzie.- szepnął do niej, a ta wzruszyła ramionami.
- Jeśli się boisz to wróć.- rzuciła zaglądając do okna. Nagle chłopak złapał ją za ramię, ciągnąc ją za jeden z budynków.- Co robisz?
- Serio powinnaś zostać na pokładzie.- wyznał, a w jego głosie Nessa dostrzegła troskę. Spojrzała mu w oczy, milcząc.
- Edmund?- rozległ się głos Kaspiana, na co chłopak bez zawahania ruszył do przyjaciela, który stał przed budowlą z dzwonem. U jego boku stali Łucja i Eustachy. Kaspian wymownie kiwnął na wejście, jednak Edmund spojrzał na kuzyna.
- Zostań, możesz... pilnować tyły, czy coś.- powiedział do chłopaka, a ten przytaknął.
- Świetna myśl, kuzynie. Wreszcie myślisz logicznie.- na te słowa Kaspian wyciągnął sztylet, podał go chłopcu i ruszył do środka.- Dobra, osłanianiam was, spokojna głowa.

W środku panowała ciemność, a Edmund szedł pierwszy oświetlając wnętrze swoją latarką. Na środku pomieszczenia znajdywała się księga, do której ci podeszli.
- To jakiś spis.- stwierdziła Nessa, dotykając papieru.- Ciekawe kim są ci ludzie.
- I dlaczego ich wykreślono.- dodał Edmund.
- A to co?- spytała Łucja wskazując na cyfry przy nazwiskach.
- Jakby...ceny.- odpowiedziała dziewczyna.
- Łowcy niewolników.- domyślił się Kaspian, gdy rozległ się dźwięk dzwonów, a po linach zsunęło się kilkunastu mężczyzn. Kaspian od razu zaczął atakować ich z kuszy, a reszta mieczami. Walczyli, aż usłyszeli krzyk Eustachego. Zamarli więc, patrząc ku niemu z nożem przy szyi.
- Jeśli nie chcecie, żeby ta baba znów zaczęła się wydzierać, to rzućcie broń.- powiedział ten trzymający nóż. Narnijczycy wymienili między sobą spojrzenia, po czym puścili miecze i kuszę na ziemię.
- Eustachy.- westchnął wściekły Edmund.
- Pozakuwać w kajdany.- rozkazał mężczyzna, na co jego ludzie zniewolili królów i królowe.
- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła szarpiąc się Nessa, jednak bezskutecznie.
- Dziewczyny weźcie na rynek.- powiedział dowódca rozbójników.- A chłopaków do lochu.
- Zabieraj łapy!- rzuciła Łucja.
- Posłuchaj no bezczelny durniu, ja jestem twoim królem!- krzyknął ku niemu Kaspian, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił.
- Zapłacicie za to.- stwierdził Edmund, który oberwał w twarz.
- Przeciwnie, to inni zapłacą nam za waszą wolność.- stwierdził łowca niewolników, a jego ludzie rozdzielili władców. W powietrzu rozlegało się jedynie wołanie Łucji, która krzyczała za bratem. Jej krzyk i jej płacz, wywołany strachem.

Obudził się w celi, w której słychać było uderzenia Kaspiana o żelazne drzwi.
- Wyspałeś się?- spytał ironicznie Kaspian, po czym znów kopnął wejście.
- Bardzo.- odpowiedział równie szczerze, podchodząc do przyjaciela.
- To na nic!- zawołał ktoś, na co ci zamarli.- Stąd nie da się uciec.
- Kim jesteś?- odezwał się Kaspian.
- Nikim.- odpowiedział starszy z głosu mężczyzna. Król jednak nie bał się, a podszedł powoli do skrytego w cieniu więźnia.- Głosem w ciemności.
- Lord Berl.- rozpoznał mężczyznę zszokowany król.
- Może kiedyś.- westchnął starzec.- Ale straciłem już prawo do tego tytułu.
- Jeden z siedmiu lordów?- domyślił się Edmund, a jego przyjaciel przytaknął głową.
- Twoja twarz...przypominasz mi władcę, któremu niegdyś służyłem.
- To był mój ojciec.- wyjaśnił mu Kaspian, na co mężczyzna upadł na kolana.
- O panie...wybacz mi, staremu...
- Nie, wstań.- pomógł mu chłopak, a Edmund rozejrzał się po celi słysząc krzyk ludzi. Naprzeciw drzwi pod samym sufitem znajdowali się okno z kratami. Chłopak skoczył podciągając się na nich, by spojrzeć na zewnątrz. Widział tam jak niewolnicy wypływają związani na morze, a potem znikają w zielonej mgle. Zamarł na ten widok, który udało się zobaczyć też Kaspianowi. I nie tylko jemu. Owe krzyki i tragedię widziała też Nessa, która wraz z Łucją i Eustachym trafili na plac, przywiązani łańcuchami do innych więźniów. Pevensie spuściła głowę, załamana, na co Nessa przysunęła się do niej.
- Nawet tak nie myśl.- rzuciła wymownie.- Wyjdziemy z tego.
- Jak? Kaspian i Edmund są zamknięci, a my...my...
- Nie potrzebujemy ich pomocy.- stwierdziła przykrywając załamanej Łucji.- Musi być jakieś rozwiązanie.
- Tak, banicja na morze.- rzucił Eustachy, który również nie krył załamania.
- Cisza!- krzyknął strażnik, a gdy odszedł od nich, Ness znów spojrzała na przyjaciółkę.
- Przecież nas nie sprzedadzą jak jakieś... bydło.- powiedziała pewna siebie.

- Zagraniczna piękność o jasnych włosach i nie małym charakterze.- mówił mężczyzna prezentując swoją niewolnicę. A jednak, pomyślała, sprzedadzą mnie jak jakieś bydło.- No? Kto da więcej?
- Piętnaście za tą dziewuszke!- zawołał jeden z oblechów na licytacji. Dziewczyna rozejrzała się po placu w poszukiwaniu możliwego wyjścia.
- Dwadzieścia!- krzyknął inny.
- Ktoś jeszcze?- spytał licytator, po czym zawiesił coś na jej szyi.- Sprzedana!
- Że co?- powiedziała, jednak jedynie to zdołała powiedzieć, bo ten ściągnął ją z podestu. Ta krzyknęła przerażona, a na jej miejsce stanął Eustachy.
- Proszę, jaka dorodna sztuka.- zaprezentował go licytator.- Kto zacznie licytacje? No, dalej panowie...
- To może ja go wezmę.- rozbrzmiał znany Narnijczykom głos.- A przy okazji wezmę się za was. Za Narnię!- na te słowa mężczyzna w kapturze odsłonił twarz, a z jego ramienia wyskoczył mówiący wcześniej Ryczypisk. Rzucił się na mężczyzn wraz z innymi żeglarzami Kaspiana. W mgnieniu oka Nessa dobrała kawałka szkła, które wbiła w nabywcę niewolnika. Nie przeszkodziły jej w tym nawet łańcuchy. Łucja również przyłączyła się do walki, uderzając jednego z mężczyzn drewnianą tabliczką w twarz. W tym samym czasie więzieni Edmund i Kaspian rzucili się na swoich wrogów, uwalniając się z więzów. Nawet zniewoleni mieszkańcy krainy dołączyli się do walki. W mgnieniu oka Narnijczycy zdobyli miasto, a więzy niewoli zostały rozerwane.




Hejcia ♥️🥰
Dawno mnie tu nie było, co było związane z moją wakacyjną pracą, ale wróciłam i postaram się dodawać rozdziały codziennie...dzieląc je na dwie książki, więc tutaj co dwa dni

Dajcie gwiazdkę i komentarz na zachętę

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now