~14~

679 26 9
                                    

Kaspian szedł po schodach zamku, spiesząc się na zebranie. W końcu wszedł do sali, w której czekali na niego jego doradcy, strażnicy oraz Łucja.
- Coś już wiadomo?- spytał prędko.
- Nie, ale jest coś, czym powinien się król zainteresować.- wyjaśnił mu doradca podając Kaspianowi pergamin z podpisem Gendry'ego.
- Pieprzony zdrajca.- rzucił pod nosem oo przeczytaniu żądań.
- Nie mają ich. To dobrze.- stwierdziła Łucja.
- Nie do końca. My też nie wiemy gdzie są Nessa i Edmund, a to znaczy, że jesteśmy pod ostrzałem. Jeśli nas zaatakują, a to właśnie podkreślił Gendry, to...
- Przecież Kalormeńczycy go nie posłuchają. Nie ruszą na Narnię.
- Obawiam się, wasze wysokości, że król Gendry włada strachem.- wtrącił się jeden z mężczyzn.- Mieszkańcy boją się po incydencie w dniu wesela. Zrobią wszystko, by przeżyć. Tu już nie chodzi o lojalność, a o przeżycie.
- Ma rację.- przyznał Kaspian, na co Łucja spuściła głowę.- Nie wiemy czy to puste słowa, czy zapowiedź rzezi. Ale musimy być na wszystko przygotowani. Zbierzcie wojsko i wzmocnijcie warty przy murach.
- Tak jest.- odpowiedzieli mu, po czym się oddalili, a Kaspian podszedł do przyjaciółki, kładąc dłoń na jej ramieniu. Łucja od ponad dwóch tygodni nie widziała brata. Nie wiedziała nawet czy żyje, a teraz groźba wojny... potrzebowała Edmunda. Potrzebowała swojego brata, jego determinacji i pewności siebie. Co więcej, bała się już nie tylko o Narnię.

Bunty. Krzyki i krew. To od kilku dni towarzyszyło Kalormen. Gendry tracił kontrolę nad ludem, który buntował się po śmierci niewinnej dziewczyny. Strach? Ani groźby, ani prośby nie działały. Zastanawiał się teraz, co poszło nie tak? Przecież w jednej chwili miał władzę absolutną, trop Nessy i Edmunda, groźbę wobec Narnii. Teraz działało tylko to ostatnie. Żołnierze nie wrócili, a lud...no właśnie.
- Wasza wysokość.- ukłonił się jeden z rycerzy, na co król sie odezwał.
- Dlaczego tak krzyczą? Miałeś ich stłumić!
- Nie słuchają się. Słusznie powiadają, że Kalormeńczycy są nieufni i...lojalni.
- Lojalni komu? Ja jestem ich królem.
- Nie dla nich, wasza...
- Zamknij się!- rzucił wściekły.- Jestem! Ich! Królem!- krzyknął, na co mężczyzna się skłonił, widocznie zlękniony. Gendry przeszedł kilka kroków, po czym obrócił się w stronę sługi.- Powiedz im, że jeśli się nie rozejdą, każe ich wymordować. Jedno po drugim, aż będę królem trupów. Przynajmniej do czasu, aż nie podbije Narnii.
- Jak chcesz to zrobić, wasza wysokość, bez tych ludzi?- odezwał się doradca, zwracając uwagę królowi.- Potrzebujesz wojska, a lud może walczyć przy tobie.
- Nie będą mi służyć. W każdej chwili będą mogli mnie zdradzić.- wyjaśnił, po czym zamarł z nowym planem.- Pobierz do wojska mężczyznę z każdej rodziny. Kobiety i dzieci nie będą się buntować. A jeśli stawią opór...zabij.
- Mężczyzn?- zdziwił się strażnik, ale król się zaśmiał podle.
- Nie, dzieci i kobiety.- wyjaśnił, na co przerażeni słudzy spojrzeli po sobie.- Po podbiciu Narnii i tak ich wymorduje. Tacy jak tutejsi Kalormeńczycy będą skłonni wbić mi nóż w plecy, a takich trzeba tępić.
- Król nie mówi poważnie, prawda?- spytał go doradca przerażony tą myślą. Stoi u boku szaleńca.
- Czas leci, generale, a ty wciąż nie masz wojska.- zwrócił się do żołnierza, na co ten niepewnie się wycofał, by wykonać rozkaz władcy. Gendry nie czekał na słowa doradcy, a po prostu odszedł, zostawiając go w szoku.

- Trzymaj.- powiedział Edmund, podając miecz Nessie.
- Wiesz, że to się źle skończy?- spytała z uśmiechem, na co ten westchnął.
- Wiem na co się piszę.- wyjaśnił pół żartem, a gdy ta wzięła miecz, Edmund podał jej dłoń, by pomóc jej wstać. W końcu stanęli naprzeciwko siebie z mieczami uniesionymi ku górze.- Tylko proszę, nie zabij mnie, dobrze?- rzucił sarkastycznie król, na co Nessa zmrużyła oczy.
- Bo marzę o tym, żeby cię zabić i błądzić w samotności po puszczy.- stwierdziła, po czym ruszyła do przodu chcąc zaskoczyć chłopaka atakiem. Bez rezultatów. Edmund bez większego trudu uniknął ataku i wytrącił miecz z rąk księżniczki. Ta spojrzała na niego gniewnie.
- Jesteś już martwa.- wyjaśnił, więc ta prędko go podniosła.- Nie atakuj bezmyślnie. Obserwuj ruch przeciwnika i spróbuj przewidzieć kolejny.
- Ile miałeś lat, gdy się uczyłeś?- spytała go księżniczka widocznie chcąc odwrócić jego uwagę.
- Jedenaście.- odpowiedział, na co ta otworzyła szerzej oczy.
- Kłamiesz.- rzuciła, więc ten opuścił miecz patrząc jej w oczy.
- Dlaczego miałbym? Z resztą w jakim wieku chłopcy w twoim kraju są uczeni na rycerzy?
- Nie wiem.- stwierdziła próbując znów beznadziejnie zaatakować.- Mój ojciec zawsze dbał o takie sprawy.
- A ty? Co ty robiłaś w tym czasie?- spytał odrzucając jej ciosy.
- Na pewno nie walczyłam.
- Widać.- rzucił, a Nessa się zaśmiała, co wydało się Edmundowi słodkie. Opuściła miecz i spojrzała ku niemu.
- Trzymam miecz zaledwie drugi raz. Mógłbyś być milszy.
- Jeszcze bardziej?- zaśmiał się znów chłopak, na co ta otworzyła z rozbawieniem usta i zaatakowała, tym razem zaskakując króla. Oczywiście ten sprawnie odbił atak, jednak w ruchu dostrzegł potencjał.
- Daj mi trochę wygrać.
- Nie ma takiej opcji. Żeby się nauczyć musisz walczyć na serio.- wyjaśnił wciąż odbijając ciosy Nessy.- Poza tym nie chce dać ci fory.- dodał, wytrącając znów miecz dziewczynie. Nessa chciała się po niego schylić, jednak Edmund ją zatrzymał. Ta westchnęła unosząc ręce do góry.
- Poddaje się.
- Nie rób tego.- rzucił ku jej zdziwieniu.- Co zrobiłaś źle?
- Zrobiłam zły ruch.- wywnioskowała, na co ten przytaknął.- Nie pierwszy raz.- dodała ciszej, patrząc mu w oczy. Nagle zrobiła krok ku niemu, łącząc ich usta. Edmund dosłownie zamarł, a jego umysł oddalił się, zostawiając go samemu sobie. Odsunęła się od chłopaka, wciąż patrząc na niego niepewnie.
- Teraz...- zaczął niepewnie.- zrobiłaś dobry ruch.- dokończył, co wywołało u dziewczyny uśmiech. Ten sam uroczy śmiech, co wcześniej. Zrobiła kilka kroków do tyłu, aby podnieść miecz i ponowić trening.




Hejciaaa
To jest wczorajszy rozdział, którego nie zdążyłam dodać 🙄 ale mam nadzieję, że się podobał, bo mi BARDZO 😍😍😍😍 są tacy uroczy

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now