~8~

801 25 2
                                    

Stała przy burcie, patrząc na otchłań oceanu, którym płynęli w stronę kraju Kaspiana. Jej kraju. Jednak nie cieszyła się na tą myśl, a wręcz bała się wracać tam bez brata. Od kilku dni płynęli po łagodnych wodach, nie mając jednak pojęcia, gdzie znajduje się dwójka uciekinierów z Kalormen. Obok Łucji stanął Kaspian, również krążąc wzorkiem po horyzoncie.
- Oni gdzieś tam są, prawda?- spytała go, na co król Narnii przytaknął.
- Służka Nessy mówiła, że uciekli z miasta. Żyją, tyle wiemy.
- Tylko gdzie są?
- Nie wiem, ale jestem pewien, że Nessie nic nie grozi. Nie póki jest przy niej Edmund.- wyjaśnił, a Łucja uśmiechnęła się lekko. Fakt, jej brat był dobrym szermierzem, a na dodatek miał nieszablonowe pomysły i tak zwany impuls w walce, przez co nawet bez broni wychodził z bitwy cało. W końcu tak właśnie było między innymi podczas oblężenia zamku Miraza. Skoro tam przeżył, to i teraz mógł to zrobić. Szczerze w to wierzyła.

Siedział oparty o drzewo, rysując na ziemi mapę, albo raczej starając się przypomnieć sobie każdy znaczący na niej szczegół. Kilka metrów dalej leżała na miękkim mchu Nessa, która jednak wbrew oczekiwaniom chłopaka nie spała, a przyglądała się jego zachowaniu. Ostatnie trzy dni szli do wąwozu, robiąc tylko postoje na odpoczynek i dłuższe na drzemkę. Edmund jednak spał z wiadomych powodów dużo mniej niż ona. Dlaczego? To oczywiste. Być może dokładnie w tym samym czasie dogania ich wojsko Gendry'ego, z której księżniczka nie poradzi sobie, gdy ten będzie spać. On ją obroni, albo chociaż spróbuję. Nessa doskonale zdawała sobie z tego sprawę, więc nie przeczyła. Do tego momentu.
- W porządku?- spytała zerkając na niego, na co Edmund poprawił palcami włosy.
- Tak.- odpowiedział obojętnie, wciąż patrząc na rysunek na ziemi. Blondynka podniosła się z pozycji leżącej i usiadła u jego boku, przyglądając się mapie.
- To Kalormen?- rzuciła wskazując palcem na obszar.- A to Narnia?- przesunęła palcem wyżej, na ich cel podróży.
- Owszem.- przyznał.
- Jesteśmy w wąwozie. Czyli gdzie?
- Tutaj.- wyjaśnił wskazując patykiem na miejsce u szczytu pustyni.- Przed nami mile gór, a potem lasów. Ominiemy większe miasta, by nie zostawić śladów, ale i tak musimy przejść całą Archelandie.
- Powinieneś odpocząć.- stwierdziła podkulając nogi.- Zdecydowanie.
- Bo?
- Z tego, co pamiętam Archelandia która jest wrogo nastawiona do Kalormenczyków. Nie przejdziemy przez nią.
- Przejdziemy.
- Jak?- spytała, a Edmund złapał podręczny sztylet i obrysował ścieżkę wzdłuż gór, aż do rzeki, za którą zaczynała się puszcza granicząca z Narnią.
- I tak powinieneś się zdrzemnąć. Żeby lepiej myśleć.- stwierdziła zamazując butem rysunek, co dało mu do zrozumienia, że rozmowa się skończyła. Wstał więc, aby położyć się kawałek dalej na trawie. Dziewczyna obserwowała jak kładł się, odkładając zbędną broń obok.- Edmundzie?- spytała, na co ta spojrzał ku niej pytająco.- Dziękuję, że tu jesteś, i że...mi pomogłeś.- powiedziała szczerze, choć przyszło jej to z trudem. Takim samym, z jakim Edmund nic nie dodał, a zamknął oczy i zasnął. Choć ten jeden raz nie chciał nic dodawać.

Spał od dobrych kilku godzin, aż otworzył wyspane oczy i utkwił swój wzrok na koronach drzew nad głową. Nagle zdał sobie sprawę, że jest cicho. Za cicho. Spojrzał w lewą stronę, gdzie wcześniej siedziała Nessa, jednak nie było jej tam. Podniósł się w mgnieniu oka i chwycił za miecz.
- Nessa!- krzyknął, a jego głos odbił się echem po wąwozie.- Księżniczko!- bez odzewu. Zaczął biec wgłąb lasu, bojąc się, że spotkało ją coś złego. Biegł i biegł, aż usłyszał jej głos.
- Pomocy! Tutaj!- na te krzyki ruszył do niej, a wyłaniając się zza drzew, zobaczył, że jest sama, przywiązana do drzewa. Fakt, że była potencjalnie sama uspokoił go i sprawił, że spowolnił kroku.- Uwolnij mnie.- ściszyła głos, więc ten zaczął przycinać sznury.
- Ktoś tu jest?- spytał.
- Nie, sama się przywiązałam do drzewa.- rzuciła sarkastycznie, jednak po chwili dodała.- Jakieś stwory. Zabrały mnie, gdy przysnęłam i straciłam czujność.
- Przysnęłaś? Podczas trzymania warty?- pytał, a ta rzuciła mu gniewne spojrzenie.- Już wiem dlaczego to ja nie śpię w nocy. Uprowadzili cię w środku dnia.
- Będziesz teraz to roztrząsać?- rzuciła, gdy sznury padły na ziemię, a księżniczka się uwolniła.
- Ani kroku, pomruki!- zawołał ktoś niskim głosem, na co Edmund uniósł ostrze.
- Ktoś ty?!- odkrzyknął mu król.
- Ktoś, kto chce wrócić do domu, a ona nam w tym pomoże.- wyjaśnił ktoś z innej strony.- Król Kalormen nieźle płaci za złapanie ładnej blondynki.
- To zdrajca, a pieniędzy od zdrajcy nie dają szczęścia.
- Nie chcemy pieniędzy.- rzucił stwór.- Chcemy domu. Chcemy wrócić.
- Jesteście z Kalormen?- odezwała się Nessa, po czym zapanowała chwila ciszy.- Nie wiecie kim jestem.- wywnioskowała, a Edmund spojrzał ku niej.
- Nie nam to wiedzieć. Każą znaleźć, łapiemy i prowadzimy do zamku.- wyjaśnił jej stwór, którego głowa wyłoniła się delikatnie zza drzew.
- Nawet własną królową?- spytał Edmund, na co zapanowała głucha cisza. Stwory zaczęły wychodzić zza drzew, by przyjrzeć się dziewczynie w pełnym słońcu.
- A niech mnie.- rzucił stwór.- Królowa Nessa II z Kalormen. Córka króla Ferdynarta.
- Wasza wysokość.- ukłonili się.
- Prosimy o wybaczenie.
- Powstańcie.- powiedziała do nich łagodnie, więc ci się wyprostowali. Mieli ciemną skórę, kręcone czarne włosy, w których kryły się rogi, oraz krótkie, kozie nogi.
- Jesteście faunami?- spytał ich Edmund, na co ci spojrzeli ku niemu zdziwieni. Podszedł do nich jeden z faunów, który wyglądał na najstarszego z reszty.
- Ukrywamy się w tym wąwozie odkąd wiele lat temu wyrzucono nas z domów. Trwała wojna.- wyjaśnił smutno.- Wielu z nas straciło życie. Nikt nas tam nie widział od tamtego czasu. Skąd więc wiesz, kim jesteśmy?
- To król Edmund Sprawiedliwy.- odezwała się księżniczka, a wzrok Edmunda spoczął na niej.- Jeden z czwórki pradawnych władców Narnii.- dodała, jednak gdy jej spojrzenie spotkało się z Edmunda, ten spuścił głowę, zerkając na stwory.
- Musimy dostać się do Narnii, nim znajdą nas strażnicy króla Gendry'ego.- powiedział od nich, nim ci się odezwali.- Pomóżcie nam dostać się do Archelandii.- rzucił, na co ci wymienili między sobą kilka szeptów i niejasnych dla tej dwójki spojrzeń.
- Cóż...- zaczął najstarszy z faunów.- Pomożemy, lecz chcemy coś wzamian.
- To znaczy?- spytała Nessa, jednak domyślała się odpowiedzi.
- Chcemy prosić o możliwość powrotu do domu do Kalormen.
- Jeśli uda się nam dostać do Narnii i pokonać Gendry'ego, to przysięgam wam, że zapewnie wam wszystko, byście wy oraz wasze dzieci mieli godne życie w moim kraju.- powiedziała im, a Edmund uśmiechnął się lekko. Była stworzona do rządzenia. A przynajmniej nadawała się do tego bardziej, niż on, gdy zasiadał na tronie Narnii. Była uczciwa, życzliwa i mądra. Zasługiwała na władze, a jednak się przed nią broniła. Fakt, że nigdy w Kalormen nie rządziła kobieta nie znaczyło, że nie może być pierwszą. Czego więc się bała? Dlaczego wyszła za mąż, skoro mogła zająć miejsce ojca? Nie rozumiał tego. Ale wkrótce miał to pojąć. Co więcej, miał zrozumieć i poznać samą księżniczkę.


Jest rozdział i wracam do pisania ♥️ miałam kilka dni przerwy, jednak tryb hybrydowy w szkole bardzo mnie przytłoczył, co raczej rozumiecie. Chcecie więcej akcji? Spokojnie, w najbliższym rozdziale będzie zarówno słodko, jak i gorzko... bardzo gorzko.

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now