33. ,,Nie nazywaj mnie tak."

359 26 18
                                    

Pov. Alex

Obudziło mnie zimne powietrze, które wpadało przez otwarte okno. Otworzyłem zaspane oczy, jeszcze lustrując nieprzytomnym wzrokiem pomieszczenie.

- Haru, zamknij okno... - Obróciłem się na drugi bok, a brunet posłusznie wstał, zamykając okno.

- Alex... Musimy wstać. - Powiedział zaspanym głosem, jeszcze przecierając oczy.

- Mhm... - Wymruczałem, podnosząc się do siadu.

Po jakimś czasie, kiedy w końcu wygramoliłem się spod ciepłej kołdry i po tym, jak wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w dzienne ciuchy. Haru zrobił to samo.
Oboje zeszliśmy na dół, rozglądając się - Wiki właśnie jadła śniadanie, razem z rodzicami.

- Mamo... My wychodzimy, zjemy na mieście. - Poinformowałem kobietę, a ta wstała od stołu i podeszła do nas podeszła spokojnym, powolnym krokiem.

- Alex... Nie możecie nigdzie iść. - Powiedziała z wechnięciem.

- Dlaczego? - Zapytałem od razu.

- Rząd wprowadził zaostrzenia, dotyczące właśnie wychodzenia z domu. Chodzi tutaj o demony... - Spojrzała na Haru, a po tym na mnie. - Zaczęły się panoszyć po całym mieście... Na zewnątrz nie jest bezpiecznie. - Wytłumaczyła.

- Mamo... Nic nam nie będzie... Przecież będziemy razem... - Ująłem rękę bruneta, a ten lekko ścisnął moją.

- Obiecuję, że wrócimy cali i zdrowi. - Chłopak się uśmiechnął zachęcająco, a blondynka tylko westchnęła.

- Niestety wybór nie należy do mnie, chłopcy, musicie zostać... - Zlustrowała nas przepraszającym spojrzeniem, po czym odeszła i wróciła do stołu, bez słowa spoglądając na swoje niedokończone jedzenie.

Westchnąłem cicho, a moje oczy powędrowały w stronę demona. Ten tylko skinął głową w stronę schodów, a ja przytaknąłem. Razem wróciliśmy na górę, a po tym, jak cicho trzasnąłem drzwiami, usiadłem na łóżku.

- I co teraz? - Zawiesiłem głowę. - Yuki nas zabije, jeśli nie przyjdziemy.

- Zawsze możemy polecieć... - Chłopak usiadł obok mnie, pocieszająco masując moje ramię.

- Jest dzień. - Spojrzałem na niego. - Może do niego zadzwonię? - Chwyciłem za telefon i wykręciłem numer białowłosego. Odebrał po 2 sygnałach.

- Gdzie jesteście? -Usłyszałem w słuchawce od razu.

- Yuki, musimy poczekać do wieczora. Rząd wprowadził nowe zasady w związku z... - Nie było dane mi dokończyć.

- Alex, nie rozumiesz powagi sytuacji. Musicie być u mnie niedługo, daję wam godzinę, nie dłużej. - Powiedział ostro.

- Ale!... - Rozłączył się. Haru przyjrzał mi się uważnie, kiedy odkładałem urządzenie na drugą stronę materaca. - Musimy być u niego za maksymalnie godzinę. - Poinformowałem.

- Więc nie mamy wyjścia. - Westchnął brunet, wstając. Otworzył okno, a ja tylko do niego podszedłem.

- Chyba masz rację... - Wymruczałem, krzywiąc się lekko, na widok otwartego okna.

Razem z brunetem wyskoczyliśmy przez nie, miękko lądując na ziemii. Następnie przeszliśmy na tył domu, gdzie zamieniliśmy się w demoniczne formy i wzbiliśmy się w powietrze.
Przelecieliśmy przez chmury, w oddali słysząc strzały. Na pewno nie były do nas - dawały o sobie znak zbyt daleko, by mogły do nas dolecieć.
Spoglądałem rozczulony na widok przed nami, w momencie, w którym Haru złapał mnie za rękę. Momentalnie się za nim obejrzałem, a chłopak tylko uśmiechał się pocieszająco. Sam odwzajemniłem ten gest, pilnując się, aby nie stracić kontroli nad lotem.

|***|

Naszym oczom ukazała się nam już od dawna znajoma chata, sprytnie ukrywająca się w koronach drzew. Zniżyliśmy lot, zwalniając, a Haru pomógł mi wylądować i się przy tym nie zabić.
Na podwórze od razu wyskoczył Yuki i bez zbędnych słów zaciągnął nas do środka. Kiedy rozejrzałem się po pomieszczeniu, przeszedł mnie dreszcz, spowodowany niekoniecznie przyjemnym wspomnieniem o bólu, jaki przeżyłem dokładnie w tym miejscu.

- Więc co nas ty sprowadza? - Zapytał Haru.

Demon też potrafi Kochać [Yaoi] (Zakończone)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora