01 | On jest niewinny

3.3K 154 242
                                    

Jak każdego pierwszego dnia września peron dziewięć i trzy czwarte okupowały tłumy oraz hałas. Płakały matki, śmiały się dzieci, gwizdał pociąg. Hogwart ponownie zapraszał uczniów na kolejny rok nauki. Gdzie by nie spojrzeć, tam ckliwe widoki podłamanych rodziców, którym szkoła znów zabierała pociechy.

To był pierwszy taki dzień września, kiedy wszystkie pary oczu gapiły się na mnie.

Odkąd tylko teleportowałam się z rodzicami na peron, ludzie posyłali nam nieufne spojrzenia. Paliła mnie od nich skóra. Szepty skakały z ust do ust, wcale nie takie ciche, a paluchy wskazywały tylko na nas, wcale nie tak dyskretnie. I nie musiałam posługiwać się legilimencją, aby wiedzieć, kto siedział w ich głowach.

Augustus Rookwood. Mój starszy brat. Oskarżony o współpracę z Voldemortem.

Prychnęłam. Dobre sobie.

Żegnając się z rodzicami, nie rzuciłam się im na szyję. Byłam raczej oschła w gestach i uczuciach. Oboje uwierzyli kłamstwom, które obdarły Augustusa z honoru. Wybrali go na kozła ofiarnego. Nasi właśni rodzice woleli łykać pierdolenie Ministerstwa, zamiast być wiernym rodzonym dzieciom. Skreślili Gusa bez porozmawiania z nim.

Nawet nie chciałam się z nimi żegnać. Miałam jednak dość obrabiania mi dupy. Ludzie wciąż patrzyli, gdy obojętnie uścisnęłam ojca i cmoknęłam matkę w policzek.

Widziałam w ich oczach ból. To sprawiło, że odchodząc z walizką w stronę pociągu, lekko się uśmiechnęłam. Wciąż życie ssało. Ale to było przyjemne.

Przepchawszy się przez zatłoczony korytarz Hogwart Express, na którym zebrałam kolejne wścibskie spojrzenia, wreszcie znalazłam pusty przedział. Z warknięciem rzuciłam walizkę na ziemię i stanęłam na środku, czując jak od środka pożerają mnie skrajne emocje. Od smutku po złość. Chciałam bić i krzyczeć. Jednocześnie pragnęłam skulić się w kącie i zniknąć. Uciec przed tymi wszystkimi spojrzeniami oraz plotkami. W końcu wplątałam palce we włosy. Mocno za nie pociągnęłam, mając myśli, czy aby ich nie wyrwać. Wtedy gadaliby o mnie, nie o moim bracie.

Zanim to jednak, drzwi przedziału otworzyły się. Rozczochrana Nancy Bones posłała mi to swoje matczyne spojrzenie szarych oczu, po czym capnęła mnie do uścisku.

— Na goblinią nogę, Wills... — wymamrotała w moje włosy. — Jak się trzymasz?

— Jak ta goblinia noga.

— Czyli czujesz się pomarszczona i niewydepilowana?

— Nie. Bardziej mała i chętna do skopania wszystkim tyłków.

Na moje słowa Nans parsknęła śmiechem. Następnie walnęłyśmy się na siedzeniach - ja po jednej stronie, ona po drugiej. Nad nami zawisła cisza przerywana niecierpliwym tupaniem blondynki. Milczała, choć słowa wypychały jej policzki. Czułam jej ponaglający wzrok, podczas gdy ja gapiłam się na peron za oknem.

— Gus jest niewinny.

— To chyba jasne — prychnęła z przekonaniem. — Ale czy coś wiadomo? Pozwolono wam chociaż się z nim zobaczyć?

Wtem ulga spłynęła po mnie jak czekolada po jabłku. To był pewniak, że Nancy poprze właśnie mnie. Przeżyłam z nią przy boku cały Hogwart - już od pierwszego roku, gdy ta próbowała podłożyć mi ropuchę pod szatę, bo wyśmiałam jej sweter w pegazy ja wiedziałam, że musi być moja. Mimo tego, że była pierdołą.

Gdzieś w środku chciałam wierzyć, że Nancy stanie po mojej stronie. Ale rodzice już zdążyli mi pokazać, że jakiekolwiek relacje były tak naprawdę bujdą.

Taniec Śmierci • Regulus Black HPWhere stories live. Discover now