44 | Gofry

1.5K 122 186
                                    

Byłam dziewczyną Regulusa Blacka. Prawdziwą. Nie na niby. Bajer, co nie?

To było moje osiągnięcie miesiąca i zamierzałam się tym przechwalać na prawo i lewo. Miałam ochotę o tym śpiewać, jodłować, recytować, a nawet pisać eseje.

Tak naprawdę nie mogłam, bo w opinii publicznej od miesiąca byłam jego narzeczoną, więc chociaż w myślach chciałam się tym pozachwycać, że Reggie naprawdę chciał być mój.

Mój! Piiisk!

Byłam chyba najszczęśliwszą dziewczyną Regulusa Blacka na świecie. Choć miałam nadzieję, że innych dziewczyn nie było. W najbliższym czasie postanowiłam go o to wypytać.

Cała w skowronkach szłam w kierunku Wielkiej Sali na śniadanie. Tego dnia obudziłam się ze skręconym w supeł żołądkiem i wręcz nie mogłam się doczekać, aż coś zjem. Wreszcie dopisywał mi apetyt. To zupełna odwrotność tych kilkunastu ostatnich dni, w których jadłam mniej od niemowlaka, żywiąc się łzami i poczuciem winy.

Ale już wszystko było git i byłam cholernie głodna. Miałam ochoty na coś niesamowicie słodkiego i wysokokalorycznego. Może gofry? Gofry z bitą śmietaną, czekoladą i karmelizowanymi truskawkami. Do picia natomiast pyszny sok dyniowy. Albo kakao? Warto wspomnieć, że Regulus Black był moim prawdziwym chłopakiem. Mój chłopak już był wystarczająco słodki, ale potrzebowałam jeszcze więcej cukru.

Powinnam była chyba zerknąć w kalendarzyk miesiączkowy i ostrzec wszystkich, że zbliżał mi się okres.

Rozmyślając na przemian o Regulusie jako moim chłopaku i moim przyszłym śniadaniu, wreszcie dotarłam pod potężne drzwi Wielkiej Sali. Akurat w tym samym momencie ze strony lochów oraz piwnic nadciągał Archie. Ten chłopak zawsze miał roztrzepany łeb i wygniecione ubrania, jakby nigdy nie słyszał o zaklęciu prasującym, ale wtedy przeszedł samego siebie.

Z włosów miał totalny bajzel, który dawno nie widziały szczotki. Guziki koszuli były nierówno zapięte, a ona sama wyglądała jak wyjęta Syriuszowi z gardła. To taki żarcik, bo w końcu był psem. Dodatkowo jedną nogawkę spodni miał podwiniętą do połowy łydki. I chyba nie zapiął rozporka.

Zbliżywszy się do niego, dostrzegłam także ogromne wory pod czerwonymi od niewyspania oczami. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale starałam się nie pisać czarnych scenariuszy.

Mimo wszystko przywitałam go uśmiechem, na co on odpowiedział grymasem.

— Wszystko okej, Archie?

— Jeśli okej oznacza mam kaca, czuję się jak zdechlak, suszy mnie, jestem kurewsko głodny i zmęczony, Gibby mnie zrzucił z łóżka, poślizgnąłem się na mydle ścigając go, nawala mnie łeb, nie mam ani jednej pary czystych gaci, przez co siur mi marznie w tych spodniach, pizdnąłem małym palcem o nogę łóżka i po prostu moje życie nie życiuje to tak. Jest zajebiście — zakończył. Wszystko po kolei wyliczał na palcach i byłam pod wrażeniem, że zmieścił się z tym na dwóch dłoniach.

Zmarszczyłam brwi.

— Piłeś w środku tygodnia?

— No co? Sąsiad kulturalnie przyszedł ze spirytusem, więc nie wypadało odmawiać. Ze mnie jest miły chłopak.

— Sąsiad czyli kto? — dopytywałam, mając swoje podejrzenia.

— Jak to kto? Tylko Avery jest moim sąsiadem.

Moje podejrzenia okazały się trafne. Moi przyjaciele wcale nie zapomnieli o moim wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego. Po prostu Regulus naszczuł na nich swoich ziomków, aby nam nie przeszkadzali. Nancy poprzedniego dnia wyznała, że nie przyszła do mnie, bo Evan Rosier uczepił się jej jak wrzód na dupie. Avery widocznie został wysłany do zajęcia czymś Archiego, co by pasowało, bo obaj mieli podobne zainteresowania. A ja głupia myślałam, że szykowali mi imprezę niespodziankę.

Taniec Śmierci • Regulus Black HPWhere stories live. Discover now