Two.

11.9K 605 165
                                    

~Baekhyun

Niósł mnie! Ten gigantyczny idiota od tak przerzucił mnie sobie przez bark jak worek ziemniaków i niósł chuj wie gdzie, chuj wie po co!

-Puść mnie do cholery!- krzyknąłem, ale ten kolejny raz już z kolei mnie zignorował.

Byłem już tak podminowany, że lada chwila byłem gotowy wybuchnąć. Wyrywałem się ile wlezie, ale ten dryblas był po prostu za silny i kiedy opuściły mnie wszelkie siły i chęci, po prostu zwisałem sobie stykając się twarzą z jego plecami. Wyraźnie czułem jego zapach. Pachniał tak samo jak tamtej nocy. Czułem jak do mojej twarzy napływa krew i nie dlatego, że zwisałem głową w dół, nie w ogóle. Do mojej głowy zaczęły powracać wszystkie rzeczy jakich dopuściłem się z gigantem. Nie wiedzieć nawet kiedy z moich ust wydostało się jego imię. Ogarnąłem to dopiero wtedy kiedy Chanyeol zatrzymał się gwałtownie, plułem sobie w brodę za swoją głupotę.

-Moje imię z Twoich ust brzmi najlepiej...

Zaczerwieniłbym się gdyby nie fakt, że już byłem czerwony jak burak.

-Postaw mnie Chanyeol- powiedziałem chociaż byłem pewny, że tego nie zrobi. Jakie było moje zdziwienie kiedy jednak wykonał moje polecenie. Stanąłem o swoich siłach przed nim, jednak Chanyeol wciąż mnie dotykał. Moja twarz wróciła do prawie normalnego wyglądu, chociaż wciąż byłem jeszcze troszeczkę czerwony. Rozejrzałem się i spostrzegłem, że jesteśmy w jednej z sal wykładowych, które znajdowały się pod ziemią. To tutaj przeważnie ćwiczyłem swój wokal gdy sala była wolna. Była tu dobra akustyka. Spojrzałem na giganta. Wpatrywał się we mnie swoim przeszywającym spojrzeniem. Powoli zaczynało mnie to irytować.

-Wiem, że jestem pięknym, ale patrząc tak na mnie czuję się nagi...-powiedziałem.

-Uwierz mi chciałbym abyś był teraz nagi- odpowiedział zuchwale.

-Piękne marzenia kotku.

-Kim była tamta dziewczyna?

Spojrzałem na niego będąc całkowicie wybitym z rytmu tym pytaniem.

-Co Cię to obchodzi?

-Obchodzi, bo teraz jesteś mój Baekyunnie...a ja nie lubię się dzielić.

-Żartujesz sobie prawda?- zapytałem w szoku. Co jak co, ale ja nie zamierzałem być zabawką Park Chanyeol'a.

-A czy wyglądam jakbym żartował? Masz się z nią więcej nie spotykać.

-Nie jestem Twoją własnością do cholery! Mogę robić z tą dziewczyną wszystko co mi się żywnie podoba, a Tobie kurwa nic do tego!- w tym momencie puściły mi nerwy, wyrzucałem z siebie wszystko jak leci, nie byłem pewny czy zaraz przypadkowo nie zabiję Park'a. Z jednej strony irytowało mnie to, z drugiej mi pochlebiało, w końcu Park nigdy nie interesował się osobami, które lądowały z nim w łóżku. Ba! One nigdy nie uprawiały seksu w jego łóżku. Boże, skąd ja o tym wiem...Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Patrzyłem w oczy zirytowanego Park'a. Nie widziałem w nich nic oprócz tej pieprzonej irytacji. Wybił mnie tym jeszcze bardziej. Zgubiłem wątek i zamknąłem się. Wpatrywałem się w Park'a i w jego plecy. Od tak sobie odchodził. Nie chciałem by odchodził ode mnie...Czułem potrzebę by się do niego przytulić. Nie wiedząc nawet kiedy podbiegłem do niego, po czym złapałem go za rękaw bluzy. Myślałem, że się wyrwie, ale nie zrobił tego, chociaż czułem jak napina mięśnie do tego czynu.

-Chanyeol...- zacząłem cicho, ale nie wiedząc co mu powiedzieć, po prostu się zamknąłem, zakląłem w myślach na swoją głupotę, co mnie podkusiło by go zatrzymywać. Gigant wciąż wpatrywał się we mnie czekając na moją wypowiedź, gdy długo nie nadchodziła, swoje kroki z powrotem skierował w kierunku wyjścia. Złapałem go ponownie. Teraz to Park już się wkurwił.

PerfectionWhere stories live. Discover now