Three

9.4K 534 152
                                    

~Kris

-Nie wierzę, że znowu dałem się przekabacić Twoim aegyo...

Tao, tylko uśmiechnął się słodko w moim kierunku, a następnie przeturlał się by mnie objąć. Wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi, czułem jego ciepły oddech, który oplatał moją skórę. Leżeliśmy całkiem nadzy w moim łóżku, przykryci jedynie cieniutką kołdrą. Wczoraj razem z Tao nie poszliśmy na żaden wykład, swoje kroki z dachu skierowaliśmy tutaj. Przytuliłem go jeszcze mocniej do siebie. Tej nocy nigdy nie zapomnę. Ucałowałem jego czoło, po czym podniosłem się z łóżka, ówcześnie zwalając z siebie pandę. Zaśmiałem się widząc jego wkurzoną minę. Ubrałem na siebie bokserki i wyszedłem z pokoju w celu przygotowania nam śniadania. Co jak co ale pandzioch aegyo ma dobre...następnym razem on robi śniadanie. Na korytarzu panowało dziwne zamieszanie, prawie wszyscy z naszego domu plus Kyungsoo, stali przez drzwiami Chanyeola. Jedynie Kyungsoo stał niezadowolony i podpierał ścianę. Podszedłem do nich zaciekawiony tym co robią. Mocowali się z zamkiem Yeola, wyglądało to dosyć komicznie, bo po chuj tylu typa do otworzenia jednych drzwi. Ilu mężczyzn potrzeba do otworzenia drzwi Chanyeola? 30! Jeden próbuje otworzyć a reszta mówi: prawo, lewo.

Ale mi się żart udał. Jestem po prostu zajebisty.

-Czemu chcecie dostać się do pokoju Chana?- zapytałem

-No jak to dlaczego? Nie widziałeś, że Baekhyun przyszedł wczoraj do niego i od wczoraj stamtąd nie wyszedł? Do tego zamknął drzwi na klucz i nie można niczego zobaczyć.- odpowiedział mi zawiedziony Lay.

-I tylko dlatego próbujecie się włamać?- zapytałem głupio

-Chcemy po prostu zobaczyć czy plotki są prawdziwe!- wykrzyknął w swojej obronie Lay- poza tym wczoraj musiało być ciekawie, bo i z Twojego pokoju i z pokoju Chana wydobywały się nie ciche krzyki.

-Ohh...myśleliśmy, że byliśmy cicho.- odpowiedziałem.

-Przykro mi, ale nie byliście.-zaśmiał się.

-Zostawcie ich w spokoju,to ich sprawa co robią, są dorośli.- powiedziałem i przegoniłem wszystkich spod drzwi Parka. Zobaczyłem jeszcze wdzięczny wzrok Kyungiego. Swoje kroki skierowałem w kierunku kuchni, Tao pewnie niecierpliwi się. Głodna panda to zła panda. Zrobiłem nam na szybko amerykańskie naleśniki, które przyozdobiłem w bitą śmietanę i ruszyłem z powrotem na górę. Wszedłem do pokoju, Tao nadal wylegiwał się nagi w łóżku, kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko. Wstał do pozycji siedzącej zakrywając kołdrą swoje przyrodzenie. Podałem mu talerz z jego porcją, a sam usiadłem naprzeciwko i zacząłem pałaszować. Zerkałem co chwila na Tao, który co rusz brudził się bitą śmietaną. Przybliżyłem się do niego i zlizałem z jego policzka słodką substancję. W zamian za to dostałem buziaka w nos i słodki rumieniec mojej księżniczki. Kurwa, za słodko, jesteśmy słodcy aż do porzygu, ale chyba wole żeby było tak cukieraśnie niż Tao miałby mieć okres. To dopiero byłoby straszne. Znam go już trochę i wiem co potrafi zrobić kiedy ma "te dni". Zjadłem do końca swoją porcję, odłożyłem talerz na podłogę po czym wyłożyłem się na łóżku kładąc głowę na umięśnionych nogach pandy. Dziwne, bo pandy przeważnie są grube...sorry są puszyste.

-Ponąć Baekhyun jest u Chanyeola.- zacząłem z nim rozmowę kiedy skończył jeść.

-Naprawdę i jeszcze nie słyszę jego krzyków?- zapytał zdziwiony.

-Pewnie śpi dlatego go nie słyszysz. - odrzekłem.

-Co powiedziałeś? Jak to śpi? Nie mów, że przyszedł tutaj....

-Przyszedł tutaj dobrowolnie, do tego było u nich tak samo głośno jak u nas.- dokończyłem

-Nie żartuj. A Ty skąd to w ogóle wiesz?- zapytał

PerfectionWhere stories live. Discover now