Six

7.4K 425 251
                                    

~Kris

Wody.

Niech ktoś kurwa poda mi wodę.

Otworzyłem swoje sklejone od potu oczy, przetarłem je, z ledwością podnosząc rękę. Spojrzałem na Tao, który leżał po drugiej stronie łóżka całkowicie nagi, przykryty tylko kołdrą. Był niesamowicie umięśniony, jego plecy, barki, brzuch...wszystko było w nim idealne.

Suchooooooooo...

I need water. Tak, kurwa i need you wa...wa...water...

Wstałem z ociąganiem z łóżka, co było dosyć trudne, bo czułem się jakbym połknął żelaznego kołka. Było mi strasznie ciężko na żołądku, a do tego ból głowy i susza w mordzie nie pomagały w niczym. Chwiejnym krokiem skierowałem się do drzwi.

-A Ty gdzie idziesz?- usłyszałem zaspany głos.

-Po wodę.- wychrypiałem z ledwością.

Ty! A może ja jestem wciąż pijany?

-Przynieś mi też.- powiedział i z powrotem ułożył głowę na poduszkach.

Burknąłem coś pod nosem, niezrozumiałego nawet dla mnie i poszedłem po tą nieszczęsną wodę. Naprawdę nie potrafiłem odmówić Huangowi. Nie wiem co ten bydlak ze mną robił, ale za chiny nie mogłem się mu sprzeciwić. Nie wiem czy to wiecznie jego mordercze oczy, a może słodki uśmiech mnie tak rozbrajał. Jak nikomu nigdy bym niczego nie przyniósł, tak jemu kurwa niosę tą pieprzoną wodę.

Kto kurwa w ogóle wymyślił kaca?!

Zapierdolił bym tą osobę!

Wszedłem z powrotem do swojego pokoju i zauważyłem, że Tao leżał na mojej stronie łóżka. Zauważyłem jeszcze, że po jego stronie prześcieradło jest lekko zabrudzone krwią. Przełknąłem gule w gardle i odważyłem się spojrzeć w mordercze oczy ZiTao.

-Ja nie chciałem!- krzyknąłem zrozpaczony. Tao jedynie na mnie spojrzał i z powrotem położył głowę w poduszki.- Tao? Jesteś zły?- zapytałem.

-Nie.- odpowiedział lodowato.

-Właśnie słyszę.- powiedziałem, już pewniej podchodząc do łóżka.- Masz wodę.

Wyciągnął rękę po butelkę, którą ówcześniej mu odkręciłem.

-Dzięki.

-Tao, przepraszam...- powiedziałem głaszcząc go po plecach.

-Nic się przecież nie stało.

-ZiTao spójrz na mnie.- powiedziałem.- No spójrz na mnie wredna pando!- fuknąłem na niego, aż sam skrzywiłem się na swój jazgot.

-Jak mnie nazwałeś?!- wybuchł.- To przez Ciebie mam cholerny ból dupy, pewnie wysrać się nie będę mógł z ładne dwa tygodnie, a Ty jeszcze mnie obrażasz?- zapytał patrząc prosto w moje oczy.

Przecież o to mi chodziło. Prawda? Wolę krzyczącą pandę, niż milczącą.

-Nie obrażam Cię Tao, do tego Cię przeprosiłem. Dobrze wiesz, że nigdy nie chcę Cię skrzywdzić. Poza tym sam siadałeś na bambusa.- powiedziałem i uśmiechnąłem się znacząco.

-Ahh to prawda, ale kurwa mogliśmy użyć tego przeklętego lubrykantu do chuja pana!

-Mogliśmy. Teraz nie będziemy dmuchać na zimne, chodź pomogę Ci się umyć z tej krwi.- powiedziałem wyciągając do niego dłoń.

-Obawiam się, że nie wstanę.

Nic już nie powiedziałem, wziąłem na ręce blondyna i skierowałem się z nim do łazienki. Błagam, żeby szybko mu przeszło, nie mam ochoty latać przy nim cały czas.

PerfectionWhere stories live. Discover now