A little baby/ Sequel

3.7K 294 72
                                    


Cisza,jaka panowała w mieszkaniu, nie była przytłaczająca, wręcz sprzyjała mojemu nastrojowi. Od dawna jakiekolwiek chodzenie było uciążliwe. Z trudnością było mi dojść do kanapy czy do toalety, a co dopiero przemieszczać się po mieście. Ciąża dawała mi się we znaki, puchły mi nogi, kręgosłup strzelał jak karabin maszynowy, a głowa pękała na samą myśl o porodzie. Dumnie wspierał mnie Luhan, często pomagał wraz z małym Sejoongiem, który skończył już cztery latka. Chanyeol jak zwykle siedział w Ameryce i chociaż wiedział, że zbliża się czas porodu to nie mógł wrócić, ponieważ trwały jeszcze stanowe rozgrywki. Jedynym pocieszeniem było, że mistrzostwa świata będą odbywały się w Seulu. Chanyeol spędzi wtedy pełny rok w domu i, przede wszystkim, pomoże mi przy dziecku. Nie znałem płci i nie chciałem wiedzieć. Chanyeol tylko był tak ciekawy, aby dowiedzieć się kim jest ta mała istotka, ale zakazałem lekarzowi udzielać mu takich informacji. Po pokoju rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Sięgnąłem dłonią na stolik, uważając, aby przypadkiem nie spaść z kanapy.Odebrałem, nie patrząc nawet na wyświetlacz.

-Halo?

-To ja, wygraliśmy puchar stanowy. Za dziesięć godzin mam samolot, a za następne paręnaście godzin będę mógł was w końcu przytulić-usłyszałem zachrypnięty głos mojego ukochanego.

-Cieszę się - odpowiedziałem zdawkowo - Przyda mi się masaż moich obolałych nóżek.

-Wiem,że jesteś wykończony i że tak naprawdę przed nami wiele nieprzespanych nocy, ale kiedy dziecko się urodzi, będę najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.

-Jesteś idiotą – odpowiedziałem, uśmiechając się szeroko i chichocząc- Boję się trochę...

-Nie masz czego, będę tam z Tobą. Muszę kończyć, pozdrów Luhana i Sejoonga. Dobranoc.

-Chanyeol, u mnie jest ranek...

-Ale u mnie jest noc! -odpowiedział, oburzony.

-Dobranoc jełopie.

-Tylko nie jełopie!

-Kocham Cię - uratowałem szybko sytuację.

-I ja Ciebie.

Rozłączyłem się. Odłożyłem telefon na stolik. W pewnym momencie mój brzuch ścisnął się mocno, przez co zakleszczyłem ramiona, oplatając się ciasno. Oddychałem głośno i strasznie się pociłem. Skurczenie były częste, można powiedzieć, że chwilowe. Jednak nigdy dotąd nie były tak mocne. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Luhana, który powinien w tej chwili szykować się do pracy. Odebrał po drugim sygnale.

-Nie wiem co się dzieję Lu, ale ja chyba rodzę - powiedziałem ledwo.

-Już biegnę!

Z dużym wysiłkiem podniosłem się z mebla i skierowałem do sypialni, gdzie przygotowana była torba. Nie była ciężka, dlatego z łatwością ją podniosłem, jednak zanim znalazłem się przy drzwiach, Luhan już wparował do mojego mieszkania w jeszcze większej panice.

-Uspokój się! Sam przecież rodziłeś, idioto! - warknąłem na niego.

-No niby tak, ale ty to co innego... Chodźmy już. Sejoong czeka w aucie.

Z pomocą Lu, ulokowałem swój wielki zadek w przednim fotelu jego ukochanego auta. Zapiąłem pasy, uważając na brzuch. Z każdą chwilą skurcze zwiększały swoją częstotliwość. Nie byłem jeszcze gotowy na to, aby rodzić. W szczególności nie chciałem rodzić bez Chanyeola. Wybrałem jego numer, odebrał po dłuższej chwili, jego głos był zaspany.

PerfectionWhere stories live. Discover now