Sixteen

4.9K 393 58
                                    

~Sehun

To co usłyszałem wprawiło mnie we wściekłość. Ten pierdolony palant nie miał prawa zakładać się o coś takiego! Ja sam nigdy w życiu nie śmiałbym się założyć o osobę, którą kocham. Ruszyłem na niego z pięściami, od razu oczywiście silne ręce Krisa i Chanyeola oraz pozostałych oderwały mnie od niego. Udało mi się tylko raz drasnąć jego frajerską buźkę. Wściekły szarpałem się nie mogąc wyrwać z ich silnego uścisku. Wpadłem w dziką furię...to miał być super koleś, któremu Luhan oddał swoje dziewictwo?!

-Pokurwiło Cię człowieku do reszty?- wycharczałem wściekły.- Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby założyć się o własnego chłopaka?!

-Chłopaka, który nie jest z Tobą szczęśliwy.- odpowiedział mi, wstając z podłogi. Chłopaki powoli mnie zostawili widząc, że nic nie zrobię po za krzyczeniem.

-Bo Ty na pewno dasz mu szczęście.- odwarknąłem.

-Tak, bo go kocham!

-Nie wiesz nawet jaki jest!- krzyknąłem.- Wczoraj to jakoś mi wyznawał miłość, nie Tobie.- uśmiechnąłem się wrednie.

-To przez Ciebie nie przyszedł wczoraj na spotkanie!?- warknął, po czym rzucił się na mnie. Dobra przyznaję, zabolało, ale moja furia w tamtym momencie przysłoniła mi wszystko, rzuciłem się i oddałem cios. Chłopaki już nawet nie ingerowali, chyba zrozumieli, że sami by też się tak zachowywali.

-Zapamiętaj. Sobie. Do. Kogo. Należy. Luhan!- z każdym słowem, uderzałem go to w twarz to w inne części ciała. Tłukliśmy się nawzajem i sam już czułem jak siły opuszczają moje ciało.

-Sehun wystarczy!- warknął nagle Chanyeol odciągając mnie. Teraz nawet nie miałem siły się szarpać. Usiadłem potulnie pod nogami Parka i schowałem twarz w dłonie, czułem pulsujący ból na całej twarzy, a i na dłoniach czułem spływającą krew. Ktoś mnie podniósł, przez szpary między palcami widziałem jak mojego przeciwnika podnosi Kris. Nie miałem mu tego za złe, w końcu był kapitanem, nie mógł brać niczyjej strony, ale doskonale wiedziałem, że mnie rozumie. Z pomocą jak później dojrzałem Chana i Kaia doszedłem do szatni. Nawet się nie przebieraliśmy, wzięli swoją i moją torbę, a następnie zaczęliśmy kierować się do domu. Usłyszałem tylko jeszcze jak Lay krzyczy, że idzie szybko do apteki. No tak profil medyczny. Cieszyłem się, że mam go pod ręką, coś czułem, że moja twarz już nie jest taka przystojna. Przekroczyliśmy próg domu, chłopaki zaprowadzili mnie do salonu i tam posadzili. Jęknąłem głośno, wszystko mnie niesamowicie bolało i pomyśleć, że jeszcze chwilę temu nic nie czułem!

-Ciesz się idioto, że nikt tego nie widział! Mogłeś zostać wywalony z uczelni.- powiedział do mnie Kai, kiedy zaczął jakąś szmatką ścierać z mojej twarzy krew.

-Nie chce nic mówić, ale Luhan na pewno zauważy, że coś się stało. Twoja twarz wygląda strasznie...- dopowiedział Chanyeol.

-Dzięki...można na was polegać.- ledwo odpowiedziałem.

-Nic nie mów. Poczekaj, aż Lay przyjdzie i Ci naprawi tą Twoją buzię.- dodał jeszcze Kai. Pomógł mi ściągnąć bluzkę.- Stary masz więcej krwiaków niż pieprzyków.

-Luhan mnie zabiję...- wyszeptałem cicho.

-Ty martw się o siebie teraz, a nie o Luhana. Zrobiłeś to w jego obronie. Będzie musiał zrozumieć.- odpowiedział mi Chanyeol.

-Jestem!- usłyszałem krzyk Laya, po chwili do domu władowała się reszta naszej drużyny.

-Zaprowadziliśmy Myeunga do higienistki i posprzątaliśmy salę z waszej krwi.- powiedział Tao, siadając obok mnie.- Wyglądasz strasznie Sehun-ah...

PerfectionWhere stories live. Discover now