4. W Zakazanym Lesie

8.8K 458 40
                                    

W skrzydle szpitalnym slychac bylo rozmowy, okrzyki, wrzaski. Niektorzy byli szczesliwi, ze leza tutaj, a niektorzy martwili sie o te osoby. Nad lozkiem Freda stalo 5 osob: Padma Patil, Ginny, Ron, George i Neville. Nie bylo tam Harry'ego. Nad lozkiem Hermiony stali Slizgoni i jedna Krukonka: Luna Lovegood, Teodor Nott, Blaise Zabini, Draco Malfoy i Pansy Parkinson. Wlasciwie sami przyjaciele Dracona, oprocz Luny. Brakowalo tylko jednego Gryfona, Harry'ego, ktory ciagle sie nie pojawial.

-Halo, Hermiona. Ty zyjesz?- Draco machal reka przed twarza Hermiony. Wyraznie brakowalo jej Harry'ego. Nawet nie potrafi sie bez niego skupic na rozmowie z nowymi przyjaciolmi.

-Tak, mowiles cos?- zapytala.

-Tak. Mowilem, ze teraz nie bedziesz juz Gryfonka, tylko Slizfonka- powiedzial.

Na skrzydle szpitalnym wlasnie pojawil sie Harry, ktory bez wahania podszedl do lozka Hermiony. Zdziwil sie widokiem Slizgonow przy lozku Hermiony, Gryfonki.

-Czesc Hermiono. Jak sie czujesz?- zapytal.

-Juz dobrze. Dzisiaj wychodze. Ale Pomfrey mowila, ze jeszcze nie bede chodzila na zajecia, wiec zostaje mi tylko patrolowanie korytarzy wieczorem.

-Przy okazji pomozesz mi przy lekcjach, prawda Hermiono?- zapytal Draco.

-No jasne- odpowiedziala.

Do grupki Slizgonow, jednej Krukonki i jednego Gryfona dolaczyl Ron, ktory postanowil powiedziec, co sadzi o Malfoy'u.

-Patrzcie, patrzcie. Nasz Rudzielec przyszedl- Malfoy usiadl na lozku Hermiony.

-Chcialem wam tylko powiedziec... ze.. ze jestescie najobrzydliwsi na swiecie i.. i nie wiem jak mozna chodzic ze Slizgonem!- Ron odbiegl nie dopuszczajac nikogo do glosu.
Wkrotce wypuscili Hermione ze szpitala. Byl juz wieczor, wiec zaczela patrolowac korytarze razem z Draconem. Chwile spokoju poswiecali da siebie, ale nadal byli na patrolu. Musieli zachowac ostroznosc i czujnosc. Hermiona zauwazyla jakis cien na podlodze. Nie wiedziala, do kogo nalezy.

-Draco?- zawolala.

-Co jest?- zapytal Malfoy, podchodzac do niej z tylu.

-Draco?

-Tutaj jestem!- powiedzial zdziwiony. To dziwne, ze myslala, ze Malfoy jest przed nia.

-Wystraszyles mnie... chyba juz koniec patrolu, nie? Patrolujemy juz dobre 40 minut.

Wrocili do pokoju Prefektow. Ale nie wiedzieli co robic, wiec postanowili zrobic cos szalonego. Wylecieli na miotle do Zakazanego Lasu, zeby przezyc tam noc "przygod". Wyladowali za chata Hagrida, oparli miotle o dom i weszli do lasu. Hermiona nie bala sie isc dalej. Byla tu nie raz, to wszystko nie jest dla niej nowoscia. Malfoy natomiast wszystkiego czego uslyszal, bal sie. Nie bywal przeciez tu czesto.

-Tutaj chyba jest odpowiednie miejsce? Czekaj. Rozlozymy koce tutaj. Jest nawet daleko zamku, wiec jest jakas szansa, ze nas nie wykryja- powiedziala Hermiona, rozkladajac koc na miekkiej trawie wokol wysokich sosen.

-Jakas szansa? Oni maja nas NIE WYKRYC. Bo inaczej pewnie nas wywala z posady Prefekta.

-Oszalales? Nie zrobia tego. Na pewno. No dobra, chodz.

Hermiona polozyla sie, a tuz obok niej Malfoy. Byli polozeni na plecach.

-Chyba musimy porozmawiac. Rzadko rozmawiamy, wlasciwie wcale nie rozmawialismy o tym, co juz zaszlo miedzy nami... chyba czas najwyzszy- zwrocila sie Hermiona do Dracona.

-No chyba tak.. no to mow, co tam chcialas.

-Dlaczego nagle mnie "polubiles"? Przeciez nigdy mnie nie zauwazales, nigdy nie odezwales sie milym slowym... i nigdy bym nie pomyslala, ze ty..

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now