24. Przyjaciel Joe'go

2.4K 175 14
                                    

  -Jesteś wreszcie! -krzyknął Ron, gdy Hermiona tylko pojawiła się w pokoju wspólnym Gryffindoru. Nikt nie wiedział, po co nagle wyszła z pokoju, i wróciła piętnaście minut później. Hermiona zdawała się być nieobecna. Nie słuchała przyjaciół, nie słyszała rozmów, śmiechu ani krzyku. Myślami była nadal w swoim pokoju. Coraz częściej w duszy błagała, aby Dumbledore jej pomógł, aby znalazł przyczynę jej dziwnego zachowania.

   -..nagle wtedy Harry wynalazł jakąś tam książkę, tylko, że w sumie niczego nowego się nie dowiedzieliśmy- Hermiona usłyszała głos Rona. Jeśli on opowiada uczniom z Gryffindoru o poszukiwaniach książki, to przecież mógł także opowiedzieć im o sytuacji Hermiony. Bardzo chciała zachować wszystko w tajemnicy, bo przecież o to prosiła ją McGonagall, która teraz dla Hermiony stała się bardzo ważną osobą.

  -Jak się czuje? - ktoś sciszył głos. -Wygląda bardzo mizernie. Nie lepiej by było, gdybyście wysłali ją do Pomfrey?

   -No wiesz, ja nie mam nic przeciwko temu, ale... -Ron popatrzył na Hermionę. -..ona się nie zgodzi. Ja chciałbym, żeby nic jej nie było, a przez ostatnie wydarzenia naprawdę stała się taka... zimna, zaniedbuje samą siebie.

   -To na co czekasz? Ty masz nie chcieć tylko robić! Interesuje cię, żeby nic jej nie było, to idź, powiedz jej, jakie mogą być skutki tego, że nie chce iść do Pomfrey! - po ostatnich słowach Ron wstał i podszedł do Hermiony. A ona siedziała, nie zastanawiając się nawet, co by było, gdyby już każdy wiedział o jej tajemniczych snach.

  -Yhm.. No, co tak siedzisz? -spytał Ron, gdy tylko przy niej usiadł. -Wiesz.. Ja się o ciebie martwię. I wiesz... Sądzę, że powinnaś wybrać się do Poppy Pomfrey...

  -CO?!- krzyknęła Hermiona i wstała. -Za kogo ty mnie uważasz?! No pewnie za wariatkę, skoro każesz mi iść do Pomfrey kolejny raz! Dobrze wiesz, że to nic nie da! Tylko Dumbledore może mi pomóc! - wszyscy uczniowie zwrócili oczy właśnie na nią.
-No i na co się tak gapicie?!

  Hermiona wyszła z pokoju wspólnego zapłakana i zła na Rona. Wiedziała, że będzie chciał jej to powiedzieć, bo w końcu słyszała jego rozmowę z jakimś uczniem, ale miała nadzieję, że nie uzna jej za wariatkę. Chociaż przecież Hermiona właśnie się stała wariatką.
Nie miała ochoty iść do Hagrida, aby się wyżalić, ani do Pomfrey, aby sprawdzić, czy nic jej nie jest, więc poszła do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku nie wiedząc, co teraz robić.

"Nie rozumiem, jak Ron mógł uznać mnie za wariatkę! Przecież nią nie jestem! A zresztą zna moją sytuację, wie jak się czuję, więc dlaczego tak się zachowuje?"- myślała.

I wtedy znowu zobaczyła, jak otwierają się drzwi naprzeciw niej. To znowu Malfoy. Szedł ku niej, zdecydował się wyjść do niej, mimo tego, że jakieś piętnaście minut temu nie chciał jej narazie widzieć.

   -I znowu się spotykamy- powiedział, śmiejąc się do siebie.

   -Przecież nie chciałeś mnie widzieć -popatrzała na niego, dość podejrzliwym spojrzeniem. -Więc co tu robisz?

   -Naprawdę? To już sobie idę - Hermiona machnęła ręką, co miało oznaczać "No dobra, jak już jesteś, to chodź", więc Malfoy wszedł do pokoju Hermiony, i usiadł na najbliższym krześle.

   -To teraz masz mi wszystko opowiedzieć.

   -Przecież wiesz, że nie mogę! Mówiłem ci to już może z kilka razy, po prostu nie mogę nic w tej sprawie powiedzieć. I nie myśl sobie, że mnie przekonasz.

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now