23. W gabinecie McGonagall i nieoczekiwane spotkanie

2.8K 174 13
                                    

Hermiona dokładnie pięć minut przed godziną ósmą udała się do gabinetu dyrektora, gdzie profesor McGonagall oraz dyrektor mieli omówić z nią pewną bardzo tajemną sprawę, ale trzeba było nie znać wcześniejszych wydarzeń związanych z Hermioną, żeby się nie domyślić o jaką "tajemną" sprawę chodziło. Na korytarzach nie było nikogo, pomimo tego, że niedługo miało rozpocząć się śniadanie. Hermiona szła pewnym krokiem, właśnie skręciła w lewo, i znalazła się przed gabinetem dyrektora. A raczej dopiero przed orłem, który dopiero pozwalał komuś na dojście do gabinetu. Odwróciła się, bo usłyszała czyjeś kroki. To McGonagall spieszyła w jej stronę.

-Panna Granger pozwoli- powiedziała i wzięła jej książkę Catherine Calley, którą trzymała pod pachą- idziemy do mojego gabinetu. Dyrektor już tam czeka.

-Ale... - McGonagall ruszyła w stronę swojego gabinetu, nie czekając aż Hermiona zdąży coś powiedzieć. Hermiona nie miała wyboru, musiała podążyć za McGonagall.

Po pięciu minutach były już w gabinecie. Było tu bardzo ciemno, jakby blask słońca nigdy nie przebijał się przez okna. McGonagall przechodząc, machała różdżką, zasuwając zasłony na okna. Dumbledore siedział na krześle, popijając herbatę. Hermiona usiadła na krzesło, znajdujące się trochę w rogu.

-No tak... - zaczął dyrektor, odstawiając szklankę z herbatą na biurko. -To bardzo tajemna sprawa. Zresztą dotycząca ciebie, Hermiono... Och, proszę już usiąść, Minerwo! - poganiał nauczycielkę. Wreszcie usiadła przy swoim biurku, przysłuchując się dyrektorowi.

-Dowiedziałem się, że miewasz dziwne sny- zwrócił się do Hermiony. -..i chciałbym teraz o tym z tobą porozmawiać. Minerwa powiedziała mi, że opowiadałaś, iż niejaki.. Mhm.. Joe Byrds, zna mnie, choć to dziwne, bo nie znam nikogo takiego, a tym bardziej nie słyszałem o takim człowieku, co wydaje mi się wręcz.. przedziwaczne! - powiedział, uśmiechając się serdecznie, jakby to, co się dzieje, było żartem.

-Dyrektorze!

-Tak, Hermiono... Śmiem twierdzić, że to, co dzieje się niby "na żywo", dzieje się tylko w twojej głowie. Nie łatwo jest to zrozumieć, ale nie łatwo jest też zrozumieć komuś, jak czujesz to ty - ponownie się uśmiechnął, wziął do ręki herbatę, napił się i znowu odłożył. -Ale to bardzo dziwne, że pojawia się to tak.. znienacka, zupełnie nieoczekiwanie. Może jesteś pod wpływem jakichś zaklęć, albo...

-Proszę mnie wysłuchać! - przerwała mu krzykiem Hermiona. -Dlaczego ciągle ktoś uważa, że kłamię?! To nie dzieje się w mojej głowie, tylko naprawdę! I nie wiem jak to wytłumaczyć inaczej! On sam mi to powiedział! JOE BYRDS mi powiedział, że to SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ! I PANA ZNA! Dlaczego nie może się pan przyznać, że go kiedyś poznał?! Boi się pan tego mordercy?! - nikt nie spodziewał się takiej reakcji Hermiony. McGonagall słuchała tylko z wściekłością, co się dalej wydarzy, ale bardzo chciała się tak odezwać do Hermiony, że nigdy już jej uczennica nie miałaby do niej najmniejszego szacunku. Dumbledore zdziwił się bardzo, z twarzy zszedł mu już ten wcześniejszy radosny uśmiech, ale nie był na Hermionę zły. Wydawało się, jakby po części rozumiał, jak się ona czuje w tej sytuacji.

-Usiądź, Hermiono...- powiedział Dumbledore, szukając odpowiednich słów. -Chciałem ci tylko pomóc. Wiem, nie jest ci łatwo. I ja to rozumiem, ale nie powinnaś tak się denerwować. Powiedz mi, czy nie zauważyłaś u siebie ostatnio... dość dziwnych zachowań? - McGonagall, siedząca obok dyrektora, popatrzała na niego ze zdziwieniem. "Jak dyrektor może podejrzewać Hermionę o jakieś dziwne zachowania?!"- pomyślała, zupełnie zapominając, co chciała zrobić parę minut temu.

Na zawsze × DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz