8. I love the way you lie

5.7K 299 7
                                    

Ktos zatlukl sie do drzwi Hermiony. Jeszcze sie do konca nie obudzila, i narazie nie zamierzala wstawac.. ktos, kto byl przed drzwami, tlukl sie w drzwi jak opetaly. Zapomniala, ze zamknela drzwi na klucz. Nagle ja olsnilo. Wstala, wziela BARDZO SZYBKI prysznic, ubrala szate szkolna i otworzyla drzwi.. Przed drzwiami stal Zgredek, domowy skrzat pracujacy w Hogwarcie w kuchni. Jego oczy lśniły. Zdziwila sie na jego widok. "Co Zgredek robi tutaj o tej porze i czemu walil piesciami w moje drzwi?"- myslala. Wpuscila go do swojego pokoju i kazala usiasc. Zgredek wygladal, jakby wlasnie przed chwila wstal z grobu. Usiadla obok niego. Dlaczego poszedl do niej, a nie do Harry'ego, skoro ma jakis problem? Chyba, ze.. wcale nie ma problemu, a do Hermiony przyszedl w odwiedziny?

-Ja dzisiaj strasznie plakac... ja dzisiaj wycierac duzo lez..- mowil ze wzruszeniem. Wygladal, jakby za chwile mial sie rozplakac.

-Zgredku, co ci sie stalo?- zapytala Hermiona, patrzac na niego z politowaniem.

Zgredek zwiesil glowe na dol, patrzal na swoje malutkie kolana.

-Zgredkowi nic sie nie stalo- odpowiedzial, wycierajac swoje okragle oczy w serwetke. - Zgredek plakal za skrzatem, ktory zmarl dzisiaj nad ranem- powiedzial, wybuchajac placzem.

-Zgredku.. o jakim ty skrzacie mowisz? Zgredku!- nie mógł się opanować. Hermiona strasznie przeżywała każdą stratę skrzata domowego, ale Zgredek nigdy ją o tym nie informował. Skoro przyszedł właśnie do Hermiony, musiał zginąć jakiś naprawdę dobry skrzat...

- Zgredek nic nie mogl poradzic. Zgredek nie wiedzial co sie dzieje, Zgredek nie chcial zeby cos sie stalo zlego.

-Nie pomoge ci jesli nie powiesz mi, jaki skrzat zmarl!- krzyknela. Czula, ze mogla obrazic skrzata. -Przepraszam, Zgredku. Po prostu powiedz...

Zgredek milczal, ale wiedzial, ze skoro tu przyszedl to musi powiedziec, jaki skrzat zmarl. Nie latwo mu bylo o tym powiedziec.

-M-m-...- jakal. -M-m.. Mruzka nie zyc przez Zgredka!!!- krzyknal i znowu wybuchnal placzem.

Hermionie lzy podeszly do oczu. Ostatni raz, kiedy widziala Mruzke, to bylo wtedy, w kuchni, kiedy sie opila piwem kremowym.

-Mruzka..? Ale.. jak, co sie stalo..

-Zgredek dal jej duzo pracy w gotowaniu, Mruzka nie zapomniec o swoim panu, Mruzka plakac, ja jej nie pocieszyc. Upila sie i, ja sie niczego nie spodziewac, dzgnela sie nozem kuchennym. Zgredek plakac, wszystkie skrzaty plakac, ja nic nie móc zrobic...- opowiedzial jej.

-Rozumiem..

Ale tak naprawde nie mogla w to uwierzyc. MRUZKA ZGINELA?! Nie mogla sobie wyobrazic, ze ona nie zyje. Teraz przypomniala sobie o swoim Stowarzyszeniu WESZ. Pewnie plakietki jeszcze gdzies ma..
Nie mogla dalej o tym myslec. Postanowila informacja podzielic sie z Harry'm i Ronem. Jest godzina 7:17, wiec na lekcje jest jeszcze czas.

Pobiegla do pokoju wspolnego Gryffindoru. Wiedziala, ze znajdzie tam Harry'ego i Rona. Podbiegła do ich sofy, gdzie siedzieli już wygodnie, jakby na nią czekali.

-Harry! Ron! Muszę wam o czymś powiedzieć!- krzyknęła w biegu. Zauważyła, że Harry trzyma jej plakietki z jeszcze widocznym, ale bladym, napisem Stowarzyszenie WESZ.

-To wy już wiecie..?

-Tak. Też chcieliśmy ci o tym powiedzieć...-powiedział Ron.

-Ja sobie nie wyobrażam tego, ze Mruzka nie zyje... I jeszcze Zgredek sie za to obwinia... A MOWILAM WAM, ZE SKRZATY DOMOWE POTRZEBUJA WOLNOSCI! Nie doszlo by do tego, nie zadzgala by sie tym nozem, gdyby jej tam nie bylo!!!- krzyczala, az niektorzy sie pobudzili. -Mowilam, mowilam! Ale nikt mnie nie slucha!

Na zawsze × DramioneUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum