18. Sen Hermiony

3.2K 250 16
                                    

  -Harry! Ron!- krzyknęła Hermiona, gdy na korytarzu spotkała Harry'ego i Rona. Oni najwidoczniej nie chcieli jej słuchać i byli jeszcze obrażeni za to, co Hermiona im wtedy powiedziała. Gdy do nich dobiegła, zatrzymała się tuż przed nimi i zaczęła mówić, ciężko dysząc.

  -Mam.. Nadzieję.. Że się.. Nie obraziliście.. Za tamto..?- patrzyła raz na jednego, raz na drugiego. Ani Harry ani Ron nie okazywali większego zainteresowania. Nie mieli zamiaru się przed nią tłumaczyć.
-Mam tego dość. Wiecie, że nie mamy nic na Malfoya. Ale ja prowadzę śledztwo- Ron pokiwał niechętnie głową, jakby chciał powiedzieć: "Ta jasne, i niczego się nie dowiesz bo bronisz podejrzanego". Nie wiedziała jak im wytłumaczyć, że to na pewno nie Malfoy. Gdzieś w sercu, czuła, że to nie on. Za dobrze go zna. Nie byłby zdolny do czegoś takiego.

  -Coś jeszcze? Marnujesz nam czas- powiedział Ron, spoglądając  na swój zegarek i odczytując w myślach godzinę.

  -Byłam u niego. Byłam u Dracona. Powiedział mi, że to Blaise Zabini rzucił to zaklęcie! I podobno- zawahała się i zrobiła krzywą minę. -Podobno jego " wspólniczką " była Trelawney. To znaczy wiem że to bardzo śmiesznie brzmi!- na twarzach jej przyjaciół malował się uśmiech. -Ale może nie do końca wspólniczką... może tylko uczestniczyła w tym... Ach, jak ja mogę wygadywać takie głupoty? Ja? Ja posądzam nauczyciela o współ udział w próbie morderstwa?

   -Słuchaj. Nie wiem, co ci ten Malfoy nagadał, ale NIGDY w życiu, żaden nauczyciel, nie próbowałby mnie czy nawet innych uczniów skrzywdzić. A zresztą po co ci to śledztwo? Tym zajmie się ministerstwo.

  -Jeśli myślisz, że ministerstwo wyszuka tego, kto to zrobił, to się mylisz! Oni nic nie zrobią! Ale dobrze, nie chcesz mojego śledztwa? Radź sobie sam! Powodzenia!- rzuciła im ostatnie spojrzenie i pobiegła do Pokoju Prefektów.
Nie była zadowolona zachowaniem jej przyjaciół. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Usiadła na sofie i zaczęła rozmyślać, czy Malfoy był wart jej kłótni z przyjaciółmi. Oparła głowę rękami i po chwili usłyszała te dźwięki...

-Mam nadzieję, że wreszcie zaczniesz myśleć. Ścigają cię. Chciałeś zabić.

-Panie profesorze, już od dawna planowałem to morderstwo. A teraz czas na wszystkie szlamy, które odważą się mi sprzeciwić.

-Zamknij się! Żadnych morderstw! Jesteś nieobliczalny!

Sen Hermiony przywiódł do gabinetu nieznanego jej profesora. To wszystko wydawało jej się znajome. Ten gabinet, te głosy...a nawet miejsce, w którym znajdowała się ona wraz z nauczycielem i uczniem, ale nie mogła teraz rozpoznać niczego. Za bardzo skupiała się na rozmowie profesora oraz ucznia, który był na szóstym roku.
Uczeń siedział przed biurkiem nauczyciela, a profesor stał po drugiej stronie biurka i wrzeszczał, ile miał tylko sił.

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now