Prolog

1.4K 68 12
                                    

   Ten lipcowy wieczór nie różnił się niczym od zwykłych wieczorów w domu Dursleyów, mieszczącym się na Privet Drive numer 4 w Little Whinging, Surrey. Głowa rodziny, Vernon Dursley, oglądał telewizję, podczas gdy jego żona Petunia kończyła zmywać naczynia po obiedzie. Ich syn, Dudley, maszerował przez salon w nowiutkim szkolnym mundurku. We wrześniu Dudley miał zapisać się do prywatnej szkoły Smeltings. Uczniowie tej placówki nosili bordowe fraki, pomarańczowe bryczesy i płaskie słomkowe kapelusze. Mieli też kije, którymi bili się za plecami nauczycieli. Rodzice podziwiali chłopca, zupełnie zapominając, że w ich domu mieszka jeszcze jedno dziecko, siostrzeniec Petunii, Harry Potter. W bardzo młodym wieku został sierotą. Będąc jego jedynymi żyjącymi krewnymi musieli go przyjąć.

Jednak nic w tym domu nie wskazywało na to, że mieszkał tu mały Harry. Nie było jego zdjęć na ścianach, żadnych nagród, nie miał nawet własnego pokoju, a dziesięciolatek mieszkał w ciasnej szafce pod schodami. Dursleyowie w ogóle nie kochali syna swoich zmarłych krewnych, upokarzając go i karząc w każdy możliwy sposób. Harry nie rozumiał powodu ich nienawiści, aż do dzisiejszego wieczoru.

Bo dokładnie o szóstej wieczorem do drzwi domu zapukał bardzo dziwny gość. Kiedy Harry otworzył drzwi, zobaczył przed sobą mężczyznę w wieku około trzydziestu lat. Miał pociągłą, szczupłą twarz, kozią bródkę i uważne brązowe oczy. Nieznajomy miał na sobie dziwne ubrania - jakby płaszcz, albo suknię obszytą futrem. Mężczyzna trzymał w rękach coś w rodzaju laski z rzeźbioną rękojeścią. Jego palce ozdobioną były masywnymi pierścieniami. Chłopak w milczeniu spojrzał na swojego gościa, próbując poradzić sobie ze zdziwieniem.

 - Kto to, chłopcze? - wuj Vernon krzyknął z drugiego pokoju, przywołując siostrzeńca do siebie. Harry zawahał się niezręcznie i zapytał nieśmiało:

 - Przepraszam, ale kim jesteś?

- Nazywam się Igor Karkarow, a ty jesteś Harry Potter? - gość zapytał zimno z wyczuwalnym akcentem. Podczas gdy chłopiec przyglądał się nowo przybyłemu, on też ilustrował go nie mniej uważnie.

- Tak, proszę pana.

- Czy mogę wejść? - zapytał uprzejmie, ale nie życzliwie.

- Proszę wejść, proszę pana.

Igor zdecydowanym krokiem wszedł do domu i udał się do salonu, w którym byli wszyscy Dursleyowie. Harry zamknął drzwi za gościem i pospieszył za nim do pokoju. Ten człowiek był zbyt interesujący, nie wspominając o tym, że był dziwny. Harry spotkał ludzi w podobnych ubraniach, którzy zawsze zwracali na niego uwagę, co naprawdę rozwścieczało ciotkę Petunię. Czasami Harry myślał, że być może jego rodzice wcale nie byli alkoholikami, jak twierdzili jego ciotka i wujek, ale byli częścią jakiejś sekty.

- Dobry wieczór - powitał chłodno gość. Harry usłyszał, jak wuj Vernon zerwał się z krzesła, a ciotka Petunia krzyczała z przerażenia. - Jestem Igor Karkarow, dyrektor Instytutu Durmstrang. Chociaż wy, mugole, z pewnością nie wiecie, co to jest.

- Wiemy - powiedziała pani Dursley przez zaciśnięte zęby. Harry, czający się przy wejściu do pokoju, spojrzał na nią ze zdziwieniem. Nigdy wcześniej na twarzy jego ciotki nie było tyle strachu i nienawiści. Złapała Dudleya i ukryła syna za plecami. - Nie masz tu nic do roboty, panie Karkarow.

- Dlaczego nie? - uśmiechnął się arogancko. - Pan Potter ma prawie jedenaście lat i już pokazuje swoje umiejętności.

- On nie ma żadnych umiejętności! - krzyknął wujek Vernon. - Wybijamy z niego te wszystkie bzdury!

white ash ✦ harry potter || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz