Rozdział 19

388 40 4
                                    

Harry biegał po pokoju z kąta do kąta. Chciał wyskoczyć przez okno i pobiec najdalej gdzie się da, chciał spakować swoje rzeczy i wsadzić głowę w najbliższy kominek. Gdyby był w swojej sypialni, Harry z pewnością by to zrobił. Powinien był natychmiast napisać do dyrektora, ale minie kilka godzin, a nawet dni, zanim Igor otrzyma list - Harry wątpił, czy Snape będzie czekał tak długo z wyjaśnieniami. A Potter i tak nie miał pod ręką sowy, a pójście do sowiarni, gdy Snape kręcił się po domu, wydawało się niebezpieczne. Więc na razie chłopak nic nie zrobił.

„Polowanie na Harry'ego", wymyślone kiedyś przez Dudleya, nauczyło Pottera natychmiastowego podejmowania optymalnych decyzji dotyczących przetrwania, rozumiejąc je gdzieś na poziomie podświadomości. Jego ukochany kuzyn nieświadomie wytrenował instynkty Harry'ego, co pomogło mu ustalić, czy powinien biec w lewo, a nie w prawo, lepiej schować się za kamieniem czy za najbliższym drzewem, a teraz lepiej było nie wychodzić z pokoju w ogóle. Słynny sukces tylko częściowo był konsekwencją trudnego dzieciństwa. A teraz instynkt podpowiadał mi, że nie powinien uciekać przed drapieżnikiem, prowokując go do ścigania.

Profesor Snape wyraźnie rozpoznał w nim Harry'ego Pottera. Nazwisko w połączeniu z podobieństwem fizycznym musiało podsunąć mu ten pomysł. Najwyraźniej szpieg Dumbledore'a dobrze znał Lily Evans i Jamesa Pottera. W końcu sama Pani Charis uczyła się kiedyś w Hogwarcie w tym samym czasie co oni, może była kilka lat starsza, ale nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby porównać go do Potterów. Dobrze za to znała siostry Black, więc kiedy zobaczyła znajome rysy, pomyślała przede wszystkim o Belli. Zatem twarz Lily prawdopodobnie od razu pojawiła się w myślach Snape'a, gdy tylko usłyszał jego nazwisko.

Rozległo się pukanie do drzwi i Harry zamarł na środku pokoju jak przestraszony jeleń. Pukanie się powtórzyło.

- Wejdź - zaprosił zdławionym głosem.

Mężczyzna wszedł zdecydowanie i szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, zamykając za sobą drzwi. Harry w końcu przyjrzał się bliżej. Severus Snape miał około trzydziestu pięciu lat, ale ponury wyraz jego twarzy dodawał mu starszego wyglądu. Jego ciemne włosy wisiały w tłustych pasmach blisko twarzy. Wizerunek okropnego profesora dopełniał haczykowaty nos i czarne ubranie. Snape już się pozbierał. Szok i zdziwienie, które odbiło się na jego twarzy pół godziny temu na spotkaniu, było teraz niewidoczne.

- Czemu zawdzięczam tę wizytę? - zapytał chłodno Potter, powstrzymując drżenie w głosie.

- Chciałem pana lepiej poznać, panie Evans - podkreślił z intonacją imię. To brzmiało jak kpina. - Tak się składa, że ​​ty i ja nigdy nie spotkaliśmy się w szkole.

- Co spowodowało takie zainteresowanie? Jestem pewien, że nie jestem jedynym studentem, którego spotkał pan osobiście.

- Znałem dobrze twoich rodziców.

- Naprawdę? Nigdy o tobie nie mówili - stwierdził Potter z udawanym spokojem.

- Nawet gdyby o mnie wspomnieli, byłoby dziwne, gdybyś nawet o tym pamiętał. Umarli, gdy miałeś półtora roku - powiedział kpiąco mistrz eliksirów.

- Nie rozumiem, o czym pan mówi. Moi rodzice żyją i mają się dobrze - powiedział głośno Harry.

Modlił się w duchu, aby Snape mu uwierzył, aby pomyślał, że się mylił. W końcu, nawet jeśli Severus był przyjacielem Jamesa i Lily, nie widział ich syna od dzieciństwa. Nikt nie mógł z całą pewnością powiedzieć, opierając się jedynie na zewnętrznym podobieństwie, czyim synem był Harold Evans.

- Przestań, Potter - wydyszał Snape z pogardą. Zrobił kilka kroków w stronę Harry'ego, przez co ten szybko wycofał się w stronę okna. - Nie oszukasz mnie, arogancki chłopcze! O czym myślałeś, uciekając w ten sposób?

white ash ✦ harry potter || tłumaczenieWhere stories live. Discover now