Rozdział 21

489 47 32
                                    

Nie dostosowując się do swojego przezwiska, Harry po raz kolejny wdał się w konfrontację z drabiną statku, ale tym razem haniebnie przegrał. Ktoś niezbyt mądry rozlał wodę na stopnie i nie pomyślał, żeby ją wysuszyć lub wytrzeć. „Szczęściarz", pogrążony w myślach o nadchodzących lekcjach i niesprawiedliwości świata - ponownie był świadkiem, jak matki całują swoje dzieci przed długim rozstaniem i poczuł się opuszczony i samotny - nie zauważył kałuży i poślizgnąwszy się, spadł ze schodów prosto na korytarz z kabinami prosto na Neal'a Greengrassa, który wylądował na nim. Harry miał wrażenie, że coś podejrzanie chrupnęło. Trzecioklasista nie mógł lepiej rozpocząć roku szkolnego. W numerologii liczba trzy jest uważana za jedną z najważniejszych.

- Cześć, Evans - Neal przywitał się kwaśno ze znajomym, po tym jak przeklął. - Myślę, że złamałem rękę.

- Myślę, że gdyby to było złamanie, nie mówiłbyś teraz tak spokojnie - odpowiedział zdławiony Harrym, na którym imponująco leżał starszy chłopak. - Ale ja na pewno skręciłem kostkę.

- Dowiem się, kto rozlał tę wodę i powyrywam mu ręce -  złowieszczo obiecał Greengrass.

- Co tu się dzieje? – zapytał surowo trzeci głos. Chłopcy odwrócili głowy i zobaczyli Polyakova patrzącego na nich podejrzliwie. - Evans jest dla ciebie za młody, Neal. Jako doradca ds. moralności w Radzie Uczniowskiej nie pochwalam takich relacji.

Greengrass skrzywił się. Anton opowiadał bzdury z całkowicie spokojnym wyrazem twarzy.

- Pomóż mi lepiej wstać, Polyakov - mruknął.

Anton nie sprzeciwił się i spokojnie pozwolił kapitanowi drużyny quidditcha oprzeć się na sobie. Neal trzymał go za ramię, zgięte pod nienaturalnym kątem. Anton przyjrzał się jej i w zamyśleniu podrapał ją po czubku głowy.

- Chodźmy do Naczelnego - zasugerował w końcu. - Masz zwichnięcie lub złamanie. Wygląda na to, że on bierze udział w kursach medycznych. Może wiedzieć, co z tym zrobić.

Greengrass nie protestował i poszli w głąb statku, zostawiając Evansa siedzącego na podłodze. Harry obserwował ich ze zdezorientowanym spojrzeniem, a kiedy się odwrócił, zobaczył Victora kucającego przed nim.

- Czy wszystko w porządku? - Krum zapytał z troską. Potter odetchnął z ulgą. Seniorzy nie oszaleli i nie zostawili go samego z problemem.

- Myślę, że skręciłem kostkę - powiedział.

- Można to wyleczyć jednym eliksirem - Victor uśmiechnął się, zadowolony, że jego podopiecznemu nic poważnego się nie stało. - Zastosujesz to i posiedzisz spokojnie przez kilka godzin, aż dopłyniemy do portu, a wtedy będziesz jak nowy.

- Osobiste doświadczenie? - powiedział żartobliwie Harry.

- Tak, wypadki podczas treningu się zdarzają.

Uczniowie przechodzili obok, spoglądali na nich z ciekawością, witali się, ale nie śpieszyli się z rozmową, najwyraźniej wierząc, że Krum i Evans są bardzo zajęci.

- Wygląda na to, że Naczelny z piątego roku zawsze ma przy sobie kilka eliksirów - wspomina Krum. - Usiądźmy, a potem pójdę go poszukać.

Harry skinął głową. Victor pomógł mu wstać, a Potter przygotował się do utykania, znosząc ból. Wcześniej zmagał się zarówno ze złamaniami, jak i skręceniami. Dudley opowiadał naprawdę straszne dowcipy. Jednak Krum podniósł go bez dalszych ceregieli, przez co Harry krzyknął z zaskoczenia.

- Kabiny są niedaleko, a ty jesteś lekki - Victor wyjaśnił zdumionemu spojrzeniu swojego podopiecznego.

- Nie jestem dziewczyną - powiedział mu ze złością Harry i próbował się wyrwać, ale natychmiast się uspokoił.

white ash ✦ harry potter || tłumaczenieWhere stories live. Discover now