Rozdział 22

428 42 7
                                    


Harry zatrzasnął drugą książkę i przygryzł wargę. Nie sądził, że znalezienie potrzebnych informacji będzie łatwe, ale wyraźnie nie docenił czekających go trudności. Potter powstrzymywał się przez ponad miesiąc, cierpliwie czekając, aż będzie mógł dostać się do biblioteki Durmstrangu. Czasem wieczorami u Malfoyów tłumił drżenie, gryząc poduszkę, byle tylko powstrzymać się od chęci przeczytania wszystkich dzieł o wróżbach i przepowiedniach, wiedział jednak, że przyciągnie to niepotrzebną uwagę jego gościnnych gospodarzy. Co więcej, nie miał pojęcia, jakich konkretnie książek potrzebuje. W sztuce kłamstw i oszustw Potter z każdym dniem coraz skuteczniej przekraczał samego siebie, co stawało się nieznośnie gorzkie.

Po pierwszym dniu szkoły Harry poszedł do biblioteki, gdzie został mocno przytulony przez Natalię, ale nawet ona była zaskoczona jego chęcią zdobycia książek już pierwszego dnia. Potter nie wiedział nic o przepowiedni – prawdopodobnej przepowiedni wymyślonej przez Snape'a – poza tym, że dotyczyła niego i Voldemorta. W styczniu 1980 roku ktoś poinformował o Dziecku Wybranym wąskie grono zainteresowanych, ale w jaki sposób ta osoba pozyskała tę informację? Czy przepowiadała przyszłość na fusach kawy, używała tablicy Ouija z pomocą liter? Kim w ogóle był ten tajemniczy wróżbita? Harry wiedział na pewno, że gazety nigdy o tym nie pisały, w przeciwnym razie już dawno natknąłby się na tak interesującą informację. Pozostało tylko dowiedzieć się wszystkiego, co możliwe na temat proroctw jako takich, skąd pochodzą i czy warto w nie wierzyć.

- Może powinieneś w tym roku zapisać się na kurs wróżenia? - zasugerowała Natalia, której Harry nakreślił problem w dość poprawionej formie. - Chociaż moim zdaniem jest to zupełnie bezużyteczny przedmiot dla tych, którzy nie mają daru proroczego.

Harry'emu spodobał się ten pomysł po przejrzeniu kilku książek. Wiele już napisano, ale przeczytanie go zajęłoby kilka miesięcy, zanim udałoby mu się złapać prawdę za ogon. O wiele łatwiej było rozmawiać z nauczycielem, zwłaszcza jeśli nie zamierzał zdradzać mu swoich powodów, a do tego trzeba było, przynajmniej ze względu na wygląd, zapisać się na wróżenie. To naciągnęłoby harmonogram Harry'ego do granic możliwości, ale jego życie było zagrożone.

Rozważania w pustej bibliotece przerwało niespodziewane pojawienie się Malfoya.

- Przynoszę wieści! - powiedział wesoło.

W bibliotece nie wolno podnosić głosu, ale pierwszego dnia w szkole nikogo więcej nie było, więc krzyki Abraxasa nie zostały należycie potępione.

- Mhm? - odpowiedział Harry, przeglądając spis treści kolejnej książki.

Zbliżała się pora obiadowa i oprócz osobistych badań trzeba było poświęcić czas na zadany już esej na temat transmutacji.

- Jak dotąd tylko uczniowie szóstego roku mieli lekcję Czarnej Magii - oznajmił radośnie Malfoy. - Oni nie są szcześliwi. Wygląda na to, że nowy profesor nie ma nic przeciwko pogawędkom i zagłębianiu się w nieprzeniknioną magiczną dżunglę, ale zadał tyle zadań domowych, że powinni już dotrzymywać Wam towarzystwa!

- Wszyscy mają jakieś wady - mruknął Harry. Nowy nauczyciel niewiele go martwił. Jego życie było pełne problemów, nawet bez profesora Czarnej Magii.

- No cóż, pochodzi ze starej czystokrwistej rodziny - kontynuował Malfoy, zauważając, że nie przykuł tą informacją uwagi rozmówcy. - Tylko, że to była zła rodzina.

Harry uniósł brwi w zdumieniu i spojrzał na przyjaciela z zainteresowaniem. Ciekawiło mnie, co oznacza „zła rodzina" w rozumieniu Abraxasa.

- To był chów wsobny - Malfoy skrzywił się. - Przez wiele stuleci.

white ash ✦ harry potter || tłumaczenieWhere stories live. Discover now