Rozdział 6

1.2K 58 27
                                    

Astrid oparła głowę na dłoni i westchnęła cicho nas wypracowaniem z transmutacji. Obok niej siedział Connor, który również próbował się uporać z tym zadaniem.

- Wiesz, chyba nie mam do tego głowy dzisiaj - powiedział Connor - Od rana boli mnie głowa.

- Mówisz to, bo już nie chce ci się tego robić - mruknęła wertując książkę. Connor zaczął ją szturchać łokciem, a ona podniosła głowę z nad pergaminu, lekko zirytowana - Co się stało Connor?

- Patrz kto tam jest - szepnął i kiwnął głową w stronę Remusa Lupina, który siedział przy jednym ze stolików.

- Wygląda na zmęczone - powiedziała cicho Astrid.

- Może on ci pomoże z transmutacją? Ostatnio ci pomógł z numerologią, a przecież jest wybitny z transmutacji - powiedział Connor.

- Nie będę go wykorzystywać. Naprawdę wygalda na zmęczonego - powiedziała - A poza tym potrafię to zrobi sama.

- Astrid dzisiaj obu nam to nie idzie. Może Sean coś będzie miała? - Connor poprawił włosy.

- Damy sobie radę, Connor - mruknęła Astrid.

- Ale mi się tak nie chce - powiedział wzdychając.

- Jak się nie uciszysz to zaraz Prince nas stąd wywali - powiedziała.

- Astrid - Connor ją szturchnął - Nudzi mi się.

- Bo nic nie robisz - warknęła - Idź do Sean, ona na pewno cię czymś zajmie. 

- Ona mi będzie gadała o rzeczach, o których nie mam pojecia, - powiedział wzdychając - Nie siedź tu do późna.

Connor wstał z krzesła i wyszedł z biblioteki. Astrid westchnęła cicho i przetarła twarz dłońmi.

- Potrzebujesz pomocy? - usłyszała znajomy głos. Podniosła głowę. Nad nią stał Remus - Zauważyłem, że męczysz się z tym od godziny.

- Jeśli to nie problem - powiedziała, a Remus usiadł na przeciwko niej.

- Żaden problem - mruknął i wziął od niej pergamin. Miała napisane ponad połowę wypracowania, a on szybko to przeczytał - Wystarczy, że dopiszesz to i - przewertował parę kartek - i to.

- Dziękuję, Remus - powiedział z wdzięcznością w głosie - Jestem ci bardzo wdzięczna.

- Nie ma sprawy - uśmiechnął się lekko.

Astrid szybko uporała się z tymi paroma zdaniami i jeszcze raz podziekowała Remusowi.

- Od kiedy to gryfon musi pomagać ktukonce - powiedział marszcząc brwi.

- No wiesz - mruknęła lekko się śmiejąc - Nigdy nie mam problemu z zrobieniem, ale ostatnio jestem strasznie zmęczona, że nie potrafię się skupić na żadnym zadaniu - wyznała.

- Rozumiem cię - powiedział cicho i oparł się oparcie krzesła - Ja też ostatnio chodzę ciągle zmęczony.

- Zauważyłam - powiedziała, a Remus przewrócił oczami.

- Aż tak to widać? - zapytał.

- No wiesz spałeś na numerologi. Rzadko widzę żebyś spał na jakimś przedmiocie - powiedziała - Dziękuję za pomoc, Remusie.

- Nie ma sprawy - uśmiechnął się lekko.
***

- O już wróciłaś - powiedział Connor gdy Astrid weszła do jego dormitorium. Sean, która leżała na jego łóżku podniosła głowę i uśmiechnęła się lekko.

Astrid położyła torbę obok łóżka i położyła się obok Sean, która okryła ją kołdrą.

- Remus ci pomógł? - zapytał Connor z lekkim uśmiechem.

- To takie kochane, że ci pomaga - rozmarzyła się Sean.

- Zauważył, że nie idzie mi to, to mi pomógł - powiedziała wzruszając ramionami - Przynajmniej się nie poddałam jak ty.

- Uraziłaś mnie Astrid - Connor złapał się teatralnie, a Astrid i Sean się zaśmiały. - Wygodnie wam się leży w MOIM łóżku?

- Bardzo - powiedziała Astrid przeciągając jedną literkę.
***

- Gdzie byłeś tam długo, Remus? - zapytała Lily, gdy chłopak wszedł do pokoju wspólnego. Na jego nieszczęście na kanapie siedziała tylko Lily i już wiedział o czym będą rozmawiać.

- Żałuję, że tutaj przyszedłem - powiedział siadając obok niej, a Lily go szturchnęła. - Byłem w bibliotece.

- A z kim? - drążyła temat.

- Lily pamiętasz co ci powiedziałem na drugim roku? - zapytał.

- Że jestem wkurzająca - powiedziała.

- Przez to co robisz utwierdzam się w przekonaniu, że tak jest dalej - powiedział, a ona się zaśmiała.

- Uwielbiasz mnie, Remus - powiedziała szturchając go. - Byłeś z Astrid?

- Może - mruknął - Pomogłem jej tylko w zadaniu.

- Budzi się w tobie dobre serce - powiedziała.

- Zawsze miałem dobre serce - powiedział, a Lily się zaśmiała - No co cię tak bawi.

- Remus byłeś troszkę nieznośny. Szczególnie na drugim roku. Poszlam do ciebie żebyś mi pomógł ty mi powiedziałeś czy nie mogę spytać kogoś innego po pomoc - powiedziała.

- I ty pamiętasz takie rzeczy? - zapytał.

- Oczywiście, że tak mój drogi - powiedziała, a on cicho ziewnął, zasłaniając usta dłonią. - Może pójdziesz się już położyć, co? Jesteś zmęczony, a w dodatku wyglądasz blado.

- Nic mi nie jest, Lily - powiedział i machnął ręką - Ale pójdę się już położyć.

Remus wstał, kanapy i poszedł do dormitorium. Czuł się zmęczony, ale wiedział, że nie zaśnie. Przed pełnią miał problemy ze snem i potrafił nawet nie spać całą noc. Wcześniej Pani Pomfrey dawała mu eliksir na sen, ale ciągle mówił jej, że nie trzeba i sobie radzi, co było absolutnym kłamstwem.

- Próbowaliśmy już wszykiego, Remus - powiedział gdy Lupin leżał w łóżku - A może ja pójdę ci po mleko i zaśpiewam ci kołysankę?

- James, on nie ma pięć lat - powiedział Syriusz ziewając - Czemu nie śpisz tak jak Pete, on się położy i odpływa.

- James pomysł z kołyską odpada. Nie chcę słuchać twoich fałszów przed snem bo jeszcze będę miał koszmary - powiedział Remus.

- Ale mleko byś chciał? - zapytał, a Syriusz wybuchnął śmiechem.

- James - mruknął przecierając twarz dłońmi - Po prostu spróbuję zasnąć. Dobranoc.

Syriusz i James od powiedzieli mu tym samym. Remus opatulił się kołdrą i zamknął oczy.

- Śpiesz Remus? - usłyszał głos Jamesa.

- Zamknij się stary - mruknął Remus.

- Przepraszam - mruknął śmiejąc się.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Kde žijí příběhy. Začni objevovat