Rozdział 34

775 44 12
                                    

Pełnia była wystarczająco spokojna, żeby Remus wrócił do dormitorium szybciej niż zwykle. Pani Pomfrey nie trzymała go długo w skrzydle szpitalnym. Był zmęczony i obolały, ale nie miał żadnych wielkich ran. James przekazał Astrid, żeby przyszła dopiero po połódniu do niego, żeby Remus zdążył się wyspać.

Astrid przyszła po swojej ostatniej lekcji. Remus jeszcze spał, okryty kołdrą po samą głowę. Astrid zamknęła za sobą drzwi, a kubek z herbatą, którą niosą za sobą, za pomocą różdżki, położyła na stoliku nocnym. Remus zaczął się wiercić w kołdrze. Astrid usiadła na jego łóżku i pogłaskała go lekko po ramieniu. Remus ziewnął szeroko, trąc oczy dłońmi.

- Szybko jesteś - powiedział lekko zachrypnięty, a Astrid się uśmiechnęła.

- Już południe - powiedziała, a widząc minę Remusa zaśmiała się cicho - Jak się czujesz?

- W porządku - mruknął znowu ziewając - Jestem trochę obolały, ale da się przeżyć.

- Bałam się o ciebie - wyznała, a Remus uśmiechnął się pod nosem.

- Nie musiałaś - powiedział - Chłopy są ze mną. Jakby coś się stało to od razu byś się dowiedziała.

- To miłe, że są z tobą - powiedziała kładąc się obok niego. Brunet przykrył ją kołdrą, przysuwając się bluzej niej.

- Odkąd są ze mną pełnie są spokojniejsze - wyznał - Kiedy byłem tam sam rzucałem się na wszystko, a rano miałem pełno nowych ran. Tą na twarzy zrobiłem sobie na trzecim roku.

- Jak to się stało, że zostałeś wilkołakiem? - zapytała, a Remus westchnął.

Nienawidził o tym opowiadać. Czasem to co się dzieło tamtej nocy śni mu się. To jedyne wspomnienie, które pamięta dokładnie. Inne ze swoje dzieciństwa wspomina jak przez mgłę.

- Miałem pięć lat, kiedy Fenrir Greyback mnie zatakował - powiedział - Leżałem już w łóżku i on.. wskoczył do mojego pokoju. Rzucił się na mnie i ugryzł mnie.

Remus podniósł koszulkę do góry, a Astrid mogła dobrze zobaczyć bliznę po zębach tamtego wilkołaka. Astrid opuszkami palców dotknęła blizny. Remus spuścił koszulkę.

- Kiedy byłem mały przychodziłem pełnię w szopie, w ogrodzie. Nie byłem taki groźny jak teraz - odchrząknął, a Astrid zauważyła, że jego oczy się zaszkliły. Już chciała coś powiedzieć, ale drzwi dormitorium się otworzyły.

- Wróciliśmy! - powiedział James wchodząc skocznym krokiem do dormitorium.

- Jak się czujesz, Luniek? - zapytał Syriusz.

- W porządku - powiedział Remus, uśmiechając się lekko.

- Byłeś wyjątkowo spokojny dzisiaj - powiedział James - Ganiałeś się z Syriuszem po lesie. Fajnie było.

- Prawie mnie podeptaliście, ale nic nie szkodzi - powiedział Peter, a Remus się zaśmiał.

- To nie moja wina, że zmieniasz się w szczura - powiedział Syriusz podnosząc ręce w geście obronnym.

- A wy w co się przemieniacie? - zapytała Astrid podnosząc się do siadu.

- W jelenia - powiedział James - Padłabyś z wrażania jakbyś zobaczyła. Syriusz jest psem. Wyjątkowo ruchliwym psem.

- Nie stała wam się żadna krzywda? - zapytał Remus dla upewnienia.

- Jesteśmy cali - powiedział Syriusz - Dawno nie było aż tak spokojnej pełni.

- Pójdę wziąć prysznic - powiedział Remus wygrzebując się z łóżka i po chwili znikając w łazience.

- Nie baliście się na początku? - zapytała Astrid.

- No wiesz.. Wystraszyliśmy się trochę na początku, ale wiedzieliśmy, że to jest cały czas nasz Remus - powiedział James.

- Nie mogliśmy go tak zostawić samego - powiedział Syriusz - Jak widzieliśmy jaki wraca z tej pełni wymęczony i pokrzywdzony to nie mogliśmy po prostu siedzieć i nic nie robić. Nie mieliśmy serca zostawić go tak samego. To nasz przyjaciel.

- To naprawdę miłe co dla niego robicie - powiedziała Astrid.

- Jestem pod wrażeniem, że zareagowałaś tak spokojnie jak się dowiedziałaś. Dla nas to było trochę wtrzasające jak się domyśliliśmy - wyznał James - Nie odtrąciliśmy go, żeby źle o nas nie myślała, ale było między nami dziwnie przez kilka dni. Ty zareagowałaś naprawdę spokojnie i naprawdę szybko się domyśliłaś. Nam to rok zajęło.

- Ciągle mówił, że albo choruje, albo jedzie pomoc mamie. Na początku traktowałam to normalnie, a potem zrobiło się to dla mnie dziwne, że jest chory co miesiąc - powiedziała.

- Mówiliśmy mu, żeby ci wszystko powiedział - powiedział Syriusz - Ale nie chciał słuchać. To dla niego trudny temat.

- Ma szczęście, że ma was - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Ma szczęście, bo ma ciebie. Nigdy nie był szczęśliwszy niż jest z tobą - powiedział James z uśmiechem na twarzy.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Where stories live. Discover now