Rozdział 50

370 24 0
                                    

Ich szczęście nie trwało długo. Kilka tygodni po ślubie Remus miał wrażenie, że wszystko zaczęło się sypać. Nie w ich związku. Remus i Astrid wciąż byli szczęśliwi, ale Remus wciąż się martwił. Tydzień temu jego mama trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Jego tata też nie miał się najlepiej. Wiedział, że jego rodzice są już starsi, ale nie dochodziło do niego, że może ich stracić. Remus otworzył list od ojca na stół i wszedł na górę, gdzie Astrid już leżała w łóżku.

- Mamie się nie polepsza - powiedział Remus kładąc się obok Astrid - Lekarze przewidują najgorsze. Już chyba możemy liczyć tylko na cud.

- Nie mów tak, kochanie. Będzie lepiej - powiedziała Astrid, ale Remus jej nie uwierzył.

Remus nie spał całą noc. Miał złe przeczucia. Nie tylko przez rodziców, ale o świat czarodziei. Robiło się coraz nieciekawie. Ginęło coraz więcej osób i Remus zaczynał się obawiać, że komuś z jego bliskich coś się stanie.

***

Astrid wróciła późno z pracy. Remus starał się zrobić coś dla swojej żony, która codziennie wracała zmęczona do domu i marzyła o chwili odpoczynku. Chciał, żeby widziała, że mu zależy i ugotował dla niej obiad. Remus nie był dobrym kucharzem, ale starał się jak tylko mógł.

- Remus nie musiałeś nic robić - powiedziała Astrid całując Remusa w usta.

- Chciałem. Chodzisz cały czas zmęczona - powiedział siadając przy stole.

- Postarałeś się. Nie smakuje to tak źle jak wygląda - powiedziała, a Remus prychnął.

- Konie pisała czy mamy czas w sobotę, żeby zająć się Kaią i Shawnem. Oboje mają sprawy do załatwienia - powiedział Remus.

- Odpisze, że mamy czas - powiedziała Astrid - Przyda ci się wyjść z domu.

W sobotę Astrid i Remus teleportowali się pod dom Syriusza i Konwalii, którzy szykowali się do wyjścia. Kaia i Shawn kręcili się za ich nogami. Shawn płakał widząc, że mama i tata gdzieś wychodzą.

- Chodź, kochanie - powiedziała Astrid biorąc czarnowłosego chłopczyka na rękę - Rodzice zaraz wrócą.

- Bardzo wam dziękujemy - powiedziała Konnie - Bądźcie grzeczni, dobrze?

- Nie dajcie wujkowi popalić. On już jest stary - powiedziała Syriusz głaszcząc Kaię po głowie.

- Bawcie się dobrze - powiedziała Astrid.

Syriusz i Konwalia wyszli, a Shawn zaczął jeszcze mocniej płakać i przez większość czasu Astrid próbowała go uspokoić. Kaia ciągnęła Remus do swojego pokoju mamrocząc coś pod nosem. Kaia wścisnęła Remisowi w dłonie parę maskotek, żeby się z nią bawił. Shawn nie był tak chętny do zabawy jak Kaia i już tęsknił za rodzicami. Później Kaia zaczęła szarpać Shawna, żeby dołączył do ich zabawy, ale to spowodowało, że chłopczyk jeszcze bardziej się rozpłakał. Syriusz i Konnie wrócili później niż myśleli. Shawn już dawno spał, a Kaia pobiegła do Syriusza i przytuliła się do jego nogi.

- Dali wam popalić? - zapytała Kaia.

- Byli grzeczni - powiedziała Astrid głaszcząc Kaie po głowie.

Remus i Astrid wrócili do domu zmęczeni. Szczególnie Remus, którego Kaia wymęczyła. Położyli się w łóżku już w piżamach i Remus przytulił się do pleców Astrid.

- Myślisz już czasem o dzieciach? - zapytał Remus.

- Coraz częściej - powiedziała szczerze.

- Może powinniśmy się zacząć starać - powiedział Remus, a Astrid odwróciła się do niego z zdziwi niem na twarzy - Co ty na to? Chciałbym już dziecko. Wiem, że było by ciężko, ale dalibyśmy radę.

- Tak, Remus, tak - powiedziała, a Remus złączył ich usta w pocałunku.

***

Nie minęło kilka dni, ale Remus znowu dostał list ze szpitala gdzie leżała jego mama. Był to mugolski szpital, a Remus nie mógł nawet jej odwiedzić. Astrid chwyciła go za rękę, kiedy czytał list. Nagle poczuł jak robi mu się słabo i duszno. Nie potrafił oddychać.

- Moja mama nie żyje - wyszeptał, a Astrid o razu przytuliła Remusa - Zmarła dzisiaj w nocy.

Z pogrzebem było bardzo dużo problemów. Lyall się załamał i nie wychodzić z domu. Sam wyglądał na zmęczonego i załamanego. Wszystko musiał załatwić Remus, który też nie miał się najlepiej, ale mógł liczyć na wsparcie przyjaciół i żony. Kilka dni po pogrzebie Hope zmarł Lyall. Remusowi było coraz ciężej się z tym wszystkim pogodzić. Czuł się coraz gorzej i przez tydzień po pogrzebie jego taty w ogóle nie wychodził z łóżka. Nie jadł ani nie pił. Astrid się o niego martwiła. Nawet James przyszedł parę razy, żeby zmusić go zjedzenia chociażby tosta, ale Remus nikogo nie słuchał.

Kilka dni później była jedna z gorszych pełni jakie przeżył Remus. Czuł się potwornie. Był cały obolały i posiniaczony. Miał wielką ranę na udzie. Astrid płakała opatrując go.

- Przyniosłam ci herbaty - powiedziała Astrid wchodząc do ich pokoju - Jak się czujesz?

- Lepiej - powiedział posuwając się, żeby usiadła - Dziękuję, Astrid. Czasem nie wiem jak ty to wszystko znosisz.

- Przestań, Remus - powiedziała znowu czując łzy w oczach.

- Astrid - szepnął obejmując ją ramieniem - Nic mi nie jest.

- Wystraszyłeś mnie na śmierć - powiedział.

- Już jest lepiej - powiedział całując w czoło - Nie martw się.

Czekolada O Północy | Remus Lupin Where stories live. Discover now