Dodatek #1

25.1K 1.5K 2.2K
                                    

Mężczyzna westchnął, ściągając buty i zamykając za sobą drzwi od domu. Spojrzał się szybko w lustro, które było zawieszone w przedpokoju i zrobił grymas na twarzy, widząc już trochę przydługą grzywkę i lekki zarost na twarzy. Jego czarna koszula po całym dniu pracy, zdążyła się już wygnieść, tak samo, jak tego samego koloru spodnie.

Brązowowłosy skierował się w stronę kuchni, a widząc w niej brunetkę wraz z małą dziewczynką, lekko się uśmiechnął. Dziecko siedziało na krześle, machając nogami, tym samym spoglądając na rodzicielkę, która kroiła warzywa na sałatkę.

Kiedy tylko dziewczynka go zobaczyła, wesoło krzyknęła, podbiegając do niego i przytulając się do jego nogi.

– Cześć, tatusiu! – krzyknęła, ukazując swój piękny uśmiech.

– Cześć, Ruby – poczochrał ją po włosach, a następnie podszedł do brunetki, całując ją w szyję.

– Cześć, kochanie – wychrypiał, odkładając teczkę na krzesło.

– Hej, Nathaniel – uśmiechnęła się, odwracając się do niego. – Jak w pracy? – zapytała.

– Męcząco – westchnął. – Co dzisiaj robiliście? – oparł się o blat kuchenny.

– O, Tato! Bawiłam się z Nerem i nagle zaczęła mi lecieć krew z nosa! – powiedziała z przejęciem dziewczynka.

Nero był psiakiem, którego Nathaniel przygarnął ze schroniska, gdy tylko Ruby się urodziła. Od początku byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

– To prawda, Judith? – zapytał.

– Tak, ale szybko temu zaradziłam. To tylko zwykłe krwawienie z nosa – odparła, wrzucając do miski, pokrojone warzywa.

Mężczyzna jednak zacisnął usta. Wiedział, że nie może za wcześnie panikować, ale wolał się upewnić.

Nie chciał nikogo więcej stracić.

Doskonale znał objawy białaczki. Pamiętał jak Ruby, leciała krew z nosa... Pamiętał to zbyt dobrze.

– Ubieraj się, Ruby – powiedział, zaciskając szczękę.

– Co? Gdzie ją zabierasz, Nathaniel? Zaraz będzie gotowy obiad. Co prawda trochę spóźniony, ale... – przerwała brunetka, marszcząc brwi. Zauważyła w twarzy męża, coś niepokojącego.

– Muszę... Muszę coś sprawdzić. Niedługo wrócimy – odparł z lekko drżącym głosem.

Włożył na stopy buty i wziął za rękę siedmiolatkę, która również, zdążyła już włożyć swoje różowe trampki. Wesoło podskakiwała, a jej opaska z kocimi uszami, lekko zsuwała się z jej głowy.

– Gdzie jedziemy, tatusiu? – zapytała, gdy przypiął ją w foteliku.

– Do lekarza, słońce. Zrobi Ci tylko kilka badań – odparł, siadając na fotel i również zapinając pasy.

– A da mi on naklejki? – zapytała.

– Jasne, poprosisz go o to, a na pewno Ci da – odpowiedział, ruszając z podjazdu.

Dotarli do lekarza po dwudziestu minutach. Na szczęście nie było kolejek przez późniejszą porę, więc oboje nie musieli długo czekać, by wejść do gabinetu.

Lekarz przebadał dziewczynkę, a kiedy powiedział, że wszystko jest okej, Nathaniel walnął pięścią w biurko i zażądał jeszcze kilku badań.

Więc Ruby pobrali krew, a lekarz lekko poddenerwowany odparł, że wyniki będą za kilka dni.

– Proszę Pana? Mogłabym dostać naklejkę? – zapytała po pobieraniu krwi. Dziewczynka była bardzo dzielna i nawet nie płakała.

– Oczywiście – wyjął z szuflady kilka naklejek z napisem: "Dzielny pacjent" i podał je brunetce. Ta szeroko się uśmiechnęła, dziękując.

Kiedy znaleźli się już w aucie, Nathaniel westchnął, opierając głowę o kierownicę.

– Co się stało, tato? – zapytała się siedmiolatka, spoglądając na ojca.

– Nic, słońce... – nie chciał przecież, obarczać żadnymi problemami, swojego dziecka. Tym bardziej że była zbyt mała, by zrozumieć jeszcze pewne rzeczy.

– Nie smuć się, tato... – mówiła. – Proszę, to na pocieszenie! – wyciągnęła do niego jedną z naklejek, na której była namalowana, uśmiechnięta gwiazdka. Brązowowłosy wyciągnął dłoń do tyłu i wziął od niej podarunek. Szeroko się uśmiechnął, a oczy go zapiekły.

– Podobna do tej na twojej ręce! – odparła z radością.

– Dziękuję... – powiedział, przyklejając naklejkę na kokpit auta.

Przez następne kilka dni Nathaniel bardzo się martwił. Nie spał po nocach, a Judith nie mogła zrozumieć, o co chodzi. Nie chciał jej martwić, więc nic jej nie mówił.

Kiedy w końcu dostał wyniki, trzymał w napięciu białą kopertę, nie potrafiąc jej otworzyć i przeczytać. Westchnął głęboko i w końcu zdobył się na odwagę. Otworzył ją i zaczął wszystko uważnie czytać, a kiedy skończył, kamień spadł mu z serca.

Ruby była zdrowa.

Nic jej nie dolegało.

Z drżącymi dłońmi, podszedł wtedy do swojej żony, wtulając się w nią i mówiąc,  jak bardzo obydwie je kocha.

Tej nocy nie spał, a zamiast tego wpatrywał się w okno. Dziękował gwiazdą za opiekę nad jej córeczką.

A przede wszystkim dziękował jej.

Dziękował swojej gwiazdce o imieniu Ruby.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now