Dodatek #2

25.2K 1.4K 1.8K
                                    

6 miesięcy po śmierci Ruby

!Uwaga! W tekście są wzmianki o bliznach i nieodpowiednich zachowaniach!

Nastolatek kolejny raz uderzył w worek treningowy, który powiesił już jakiś czas temu w garażu. Po jego twarzy i plecach spływał mu pot. Jego blond kosmyki włosów, przykleiły mu się do czoła, a oddech był lekko przyspieszony. Nie widział świata poza workiem treningowym, więc kiedy usłyszał głos, nie zareagował. Dopiero gdy mówca, powiedział coś trochę głośniej, odwrócił głowę, mrużąc oczy.

Spojrzał się na swojego przyjaciela. Jego niebieska grzywka, którą jakiś czas temu ponownie zafarbował, opadała mu lekko na oczy, a na twarzy miał wymalowaną troskę.

– Odpuść trochę, Charlie. Przesiadujesz tu całe dnie, niedługo się wykończysz... – Siedemnastolatek, słysząc te słowa, zdjął rękawice, rzucając je na bok, a następnie przewrócił oczami. Towarzysz rzucił w jego stronę butelkę z wodą. Chłopka ją złapał, a następnie ją odkręcił, biorąc łyka napoju.

– O mnie się nie martw, Jacob – odparł, rzucając butelkę w kąt.

– Jeśli sobie nie radzisz... – Chciał mu jakoś pomóc, ale do końca nawet, nie wiedział jak.

– Doskonale sobie radzę – wychrypiał, popychając czerwony worek treningowy. Ten zaczął się bujać, raz do przodu, a raz do tyłu.

– Widzę, że... – nastolatek chciał coś powiedzieć, lecz blondyn mu przerwał.

– Idę wziąć prysznic, zaraz wrócę – odparł, wychodząc z garażu, który był połączony z domem, jedynie oddzielały go tylko drewniane drzwi.

Idąc do swojego pokoju po czyste ubrania, nawet nie zwrócił uwagi na to, czy w domu są rodzice. I tak pewnie nie zaszczyciłby ich, nawet spojrzeniem. Od kilku tygodni ze sobą nie rozmawiali, bo się pokłócili. Co prawda to podobno wina Charliego, ale chłopak wcale tak nie uważał. Nie sądził, by robił coś złego.

Wszedł do swojego pokoju i wziął z szafy pierwsze lepsze dresy, koszulkę, bluzę i bieliznę. Następnie skierował się do łazienki, a tam zamknął za sobą drzwi. Rozebrał się ze spodenek i bielizny, wrzucając je do kosza na pranie. Odetchnął i wszedł pod prysznic, odkręcając letnią wodę.

Kiedy się umył, wyszedł spod prysznica i ubrał bieliznę, a następnie mimowolnie spojrzał się na swoje uda. Były całe w bliznach. Tych starych, już w większości wyblakniętych, tych z niedawnego okresu, które były jeszcze fioletowe i tych... Nowych.

Blondyn przejechał palcem po jednej z blizn, zaciskając usta. Robił to rzadziej, przynajmniej się starał, bo ona by tego chciała.

Starał się dla niej.

Ale było mu trudno, dlatego miewał chwile słabości, a wtedy nie wytrzymywał i z drżącymi dłońmi, szukał żyletki. Starał się wyładowywać swoje smutki i frustrację na czymś innym, dlatego zaczął trenować i częściej chodzić na siłownię, ale to też nie starczało mu na długo. Po żyletkę mógł sięgnąć w każdej chwili. Czuł bezpieczeństwo, wiedząc, że ma przy sobie coś, dzięki czemu może odreagować swoje emocje. Siłownia czy trening to tylko odskocznia, dzięki której przez dłuższą chwilę, nie sięgał po żyletkę.

Ponownie przejechał palcem po jednej z blizn, zdając sobie sprawę, że na skórze nie ma już praktycznie wolnego miejsca, by wykonać cięcie. Zagryzając wargę, założył czarne dresy i granatową koszulkę, a na nią szarą bluzę. Nie kwapiąc się nawet, by dokładnie wysuszyć włosy, wyszedł z łazienki.

Skierował się z powrotem na dół, zauważając, że Jacob zmienił miejsce i teraz siedział w kuchni, opierając się o blat i robiąc coś na telefonie. Jego przyjaciele po śmierci Ruby za wszelką cenę, chcieli mu pomóc, chociaż nastolatek odpychał każdą pomocną dłoń. Uważał, że nie potrzebuje żadnej pomocy i doskonale radzi sobie sam. Nie chciał, by się o niego martwili, przecież mieli też swoje sprawy i problemy na głowie, tym bardziej że był rok szkolny.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now