Dodatek #4

22.1K 1.2K 1.8K
                                    

Trochę spóźniony dodatek z okazji dnia kobiet ( wattpad mi go usunął i pisanie od nowa nie jest najlepsze :((( ...), ale wszystkiego najlepszego <33

Wątek ten chciałam w sumie zawrzeć w książce, odkąd skończyłam jej pierwsze poprawki, więc w końcu to zrobiłam :)

9 miesięcy po śmierci Ruby

– Słuchaj, Charlie. Jedziemy do Ciotki... – kobieta założyła na nogi sandały. Powoli coraz częściej robiło się cieplej, więc można było już chodzić w sandałach, czy na krótki rękaw. – Chciałbyś może jechać z nami? – zapytała, marszcząc brwi.

– Do Ciotki? Mówiłaś, że jedziemy na kolację! – odezwał się ojciec, zakładając ręce na piersi. Wyglądał na obrażonego, a sam w dodatku zmarszczył, jeszcze brwi i zacisnął usta.

– Nie marudź. Tam zjemy kolację – przewróciła oczami.

– O nie! Ja jadę najpierw do McDonalda! – krzyknął oburzony, wychodząc z domu, tym samym trzaskając drzwiami.

– Jak z dzieckiem... – wymamrotała, ponownie przewracając oczami.

– Nie chcę tam jechać. Poza tym umówiłem się z Jacobem, więc i tak bym nie pojechał – odezwał się siedemnastolatek.

– W razie czego to pisz lub dzwoń – odparła. Pożegnała się z chłopakiem i wyszła z domu.

Blondyn cicho westchnął, opierając głowę o ścianę. Po kilku sekundach odsunął się od niej i przeniósł wzrok na swoją deskorolkę, które leżała w kącie. Przygryzł wargę, wiedząc, że deskorolka Ruby od paru miesięcy leży na strychu. Schowała ją tam mama, gdy po jednym ze swoich załamań nie wytrzymała i nie mogła spojrzeć nawet na jej rzeczy.

Po prostu tęskniła, tak samo, jak on.

Dłużej się nie zastanawiając, włożył na stopy buty i wziął deskorolkę do ręki, a następnie wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi. Od razu po zrobieniu tej czynności, schował klucz od domu pod jedną z doniczek.

Jechał w stronę skateparku. Jako, iż był jeszcze rok szkolny, a o tej porze każdy nastolatek raczej był na imprezie, nie martwił się o to, że ktokolwiek, oprócz nich tam będzie.

Kiedy dojechał na miejsce, zauważył już siedzącego tam chłopaka. Włosy nastolatka praktycznie nie były już niebieskie, bo cały kolor zdążył się już zmyć, jako iż ostatnio nie farbował ich na stałe, tylko na tymczasowy kolor. Aktualnie z daleka można było zobaczyć jego brązową czuprynę.

– Cześć – przywitał się Charlie, siadając na ziemię obok chłopaka. Położył koło siebie deskorolkę, lekko się uśmiechając.

– Cześć, kwiatuszku – zaśmiał się Jacob. Charlie przewrócił oczami, słysząc ksywkę, jaką nadał mu brązowowłosy, po tym, jak kilka tygodni temu, wywrócił się w parku na jakieś kwiaty. A to tylko dlatego, że zauważył na sobie pająka. Ale co miał poradzić na to, że po prostu się ich bał...?

Charlie oparł głowę o jego ramię, przymykając oczy. Przez te kilka miesięcy bardziej się do siebie zbliżyli i mieli o wiele lepszy kontakt niż z pozostałymi chłopakami. Czuli ze sobą zdecydowanie większą więź i mieli wrażenie, że rozumieją się bez słów.

– Cieszę się, że jest już lepiej... – odezwał się wyższy nastolatek.

– Ja też... – odparł cicho. Od jakiegoś czasu się nie krzywdził, a na grób siostry zamiast codziennie, to przychodził raz w tygodniu. Starał się iść w lepszym kierunku, ale z drugiej strony, wciąż czasami czuł się, jakby  zbaczał z drogi.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now