"Jesteś jasnowidzem?"

45.1K 2.1K 1.9K
                                    

Kilka dni później.

- Co tam porabiasz? - zapytałam, siadając na kanapie obok brata. Było po godzinie dwudziestej, a mimo tego byliśmy z bratem sami w domu. Rodzice akurat dzisiaj, oboje kończyli późno pracę.

- Jak widzisz, gram - wzruszył ramionami, nie odwracając wzroku od ekranu. Zacisnęłam usta, mimo wszystko nie lubiłam, gdy mnie ignorował.

- Nudzi mi się - powiedziałam, wzdychając. Oparłam się plecami o sofę, przymykając na chwilę oczy.

Definitywnie nie miałam, co robić. Stwierdziłam, że w końcu wezmę się za następne punkty z mojej listy, bo jak będę je robić w takim tempie, to śmierć zdąży mnie dogonić. Jednak uznałam, że zacznę dopiero od jutra.

- Porób coś, no nie wiem... - spojrzał się na mnie na chwilę, lecz szybko odwrócił wzrok.

Głośno westchnęłam, wstając z sofy i udając się, znowu do swojego pokoju. Ponownie cały dzień przeleżałam w łóżku, czasami pisząc z Nathanielem, czy rozmawiając z nim przez telefon. Oprócz tego nic innego nie urozmaiciło mi tego, jakże cudownego dnia.

Weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drewniane drzwi. Wyciągnęłam listę z szuflady, a następnie mając ją w ręku, położyłam się na łóżku.

Odgięłam kartkę, która była zgięta i przeczytałam następny punkt. Jeśli chodzi o ten z wesołym miasteczkiem, zdążyłam już go dawno skreślić.

Spędzić noc w opuszczonym budynku (nie w tym, co zawsze przesiaduję) .

Zwinęłam z powrotem kartkę, wstałam z łóżka i włożyłam ją do szuflady, na jej miejsce. Oparłam się o mebel, zaciskając usta.

Z jednej strony moje ulubione miejsce, czyli opuszczony blok, kwalifikowało się do tego zadania, ale nie miałoby to sensu, ponieważ zdążyłam już tam kilka razy nocować. Dlatego stwierdziłam, że pojadę do opuszczonej fabryki, kawałek poza miastem. Autem można tam dojechać w zaledwie dwadzieścia minut, a ja niestety deskorolką i z pełnym plecakiem, będę jechać tam z godzinę, a może nawet więcej.

No cóż, uroki nieposiadania prawa jazdy. Nie poproszę taty lub mamy, by mnie tam zawieźli, bo jestem prawie pewna, że nie pozwoliliby mi tam nocować. Dlatego moim planem jest, wymknięcie się jutro wieczorem z domu i pojechanie do wyznaczonego przez siebie celu na deskorolce.

Położyłam się na łóżku, zamykając oczy.

Po chwili usłyszałam stukanie w szybę. Ze zmrużonymi oczami, zerknęłam na zasłonięte okno. Jestem zbyt leniwa, aby wstać i zobaczyć co to.

Pewnie to tylko ptak lub jakiś owad.

Przewróciłam się na drugi bok i znowu zamknęłam oczy, by na chwilę się zdrzemnąć, ale nie było mi to dane, ponieważ dźwięk stukania w szybę nie ustawał, a wręcz się nasilał.

Zrezygnowana wstałam, odsłoniłam okno i otworzyłam je na oścież, zerkając, co tak puka w okno.

Spojrzałam w dół i o dziwo zobaczyłam Nathaniela. Stał pod moim oknem z kamyczkami w ręku.

- Cześć - odezwał się do mnie. Mimo iż padający cień, zasłaniał mi jego twarz, to byłam pewna, że się uśmiecha.

- Cześć? - bardziej zapytałam, niż odpowiedziałam. - Co ty tutaj robisz? - dopowiedziałam, zerkając na chłopaka.

- Okropnie mi się nudzi, więc przyjechałem do Ciebie - westchnął. - Myślę, że możemy gdzieś pojechać, lub coś porobić. No nie wiem... - powiedział, poprawiając niesforne kosmyki z grzywki, które wpadały mu do oczu. Nastolatek wyglądał na trochę zakłopotanego.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now