"Dziękuję"

35.6K 2K 1.9K
                                    

Przygryzałam wargę, intensywnie myśląc, co zrobić. Minęły już trzy dni od tego "spotkania" z Nathanielem.

– Przestań, Ruby – krzyknął w końcu, zirytowany Charlie.

Siedzieliśmy razem na sofie w salonie już od kilkunastu minut. Rodziców nie było, ponieważ byli w pracy.

Spojrzałam się na chłopaka, jak na głupka i zirytowana westchnęłam.

– Spotkaj się z nim i mu to wyjaśnij – odparł, zakładając dłonie za głowę.

– Mam mu powiedzieć, że umieram? – prychnęłam, wyobrażając to sobie.

– Nie musisz mu wszystkiego mówić, Ruby – powiedział.

Cicho westchnęłam, zaciskając usta w wąską linię.

– Dobra – mruknęłam, wyciągając telefon z zamiarem zadzwonienia do chłopaka.

Od razu się uśmiechnęłam, gdy zobaczyła na tapecie jego zdjęcie. Wciąż jej nie zmieniłam i nie wiedziałam, czy to tylko i wyłącznie z mojego lenistwa, czy z innego powodu. Odblokowałam urządzenie i wybrałam jego numer.

Przycisnęłam telefon do ucha, niecierpliwie czekając, kiedy odbierze.

Po chwili Nathaniel odebrał połączenie.

– Hej... – nie wiedziałam, jak zacząć tę rozmowę.

– Hej, och, czyli nie ma już z tobą twoich znajomych i teraz nie musisz udawać, że mnie nie znasz? – zapytał z kpiną w głosie.

Faktycznie z jego punktu widzenia, mogło to tak wyglądać, ale przecież ja wcale nie miałam tego na myśli.

– Wszystko Ci wytłumaczę, naprawdę – mówiłam. – spotkajmy się dzisiaj o dziewiętnastej na boisku – odparłam.

– Mhm – chłopak mruknął i nic więcej nie mówiąc, rozłączył się.

Mimo iż nastolatek nie potwierdził, że przyjdzie, miałam taką nadzieję, że to zrobi.

– Zależy Ci na nim? – wypalił nagle Charlie, kiedy odłożyłam telefon na stolik.

Czy mi na nim zależy?

– Nie... nie zależy. Dokładnie wiesz, że nie chcę się do nikogo przywiązywać – mówiłam. – Wystarczy, że stracę Cię i rodziców, nie chcę tracić nikogo więcej... Nie chcę nikogo więcej ranić... – odparłam.

Nawet nie wiem czemu, ale w moich oczach, pojawiły się łzy. Niechciane i głupie łzy.

– Ruby, znam cię. Okłamujesz samą siebie – zerknął na mnie. – Mimo że obiecałaś sobie, że nie przywiążesz się do niego, to i tak to zrobiłaś, widzę to – skwitował.

– Nieprawda – oburzyłam się niczym małe dziecko.

– Przekonasz się tego w swoim czasie, siostrzyczko – uśmiechnął się.

Przygryzłam wargę. Wiedziałam, że tak naprawdę blondyn ma rację, jednak nie chciałam do siebie dopuścić tej myśli. Nie chciałam, by mi zależało. Nie chciałam się przywiązywać. Dlaczego, więc to robiłam?

Spojrzałam się na uśmiechającego się chłopaka.

– Dziękuję – powiedziałam nagle.

– Za co? – zmarszczył brwi, nie wiedząc o, co mi chodzi.

– Za to, że teraz właśnie mi pomagasz, poprawiasz humor i poświęcasz mi czas na rozmowę, gdzie w tym momencie mógłbyś, gdzieś być ze swoimi przyjaciółmi. Po prostu dziękuję, że jesteś – odparłam cicho.

Cześć, jestem Ruby i umieramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz