"Przeurocza z was para"

47.7K 2.2K 2.4K
                                    

Kilka dni później.

Przewracałam się na łóżku z boku na bok, nie potrafiąc znaleźć sobie, żadnego zajęcia. Zdążyłam już od rana obejrzeć dwa filmy i połowę jakiegoś serialu, ale od patrzenia w ekran, zaczęły boleć mnie oczy. Zatem już od dobrej godziny, narzekałam na brak zajęcia. Co prawda mogłam posprzątać w pokoju bądź w domu czy coś innego, ale te zajęcia zbytnio mnie do siebie nie zachęcały.

Usłyszałam nagle dźwięk telefonu, oznajmujący mi o przyjściu wiadomości. Przeczołgałam się na drugi koniec łóżka,  biorąc z poduszki, do ręki urządzenie. Weszłam w wiadomości i mrużąc oczy, przeczytałam wiadomość od Nathaniela.

Nieznośny idiota, zwany Nathanielem: Co robisz?

Lekko się uśmiechnęłam. Będąc w wesołym miasteczku, zdążyliśmy wymienić się swoimi numerami telefonów.

Ruby: Szukam razem ze skrzatami na końcu tęczy, garnka ze złotem.

Przewróciłam oczami, uśmiechając się.

Nieznośny idiota, zwany Nathanielem: Jak już go znajdziesz i będziesz bogata, podzielisz się?

Ruby: Wiesz... Muszę się jeszcze nad tym zastanowić :D

Nieznośny idiota, zwany Nathanielem: Och, to taka jesteś...  W takim razie znajdę go pierwszy i się nie podzielę.

Ruby: Powodzenia w szukaniu, skrzaty są po mojej stronie :D

Kiedy napisałam tę wiadomość, rzuciłam telefon na bok i praktycznie że, zczołgając się z łóżka, wstałam na nogi. Ziewnęłam, przeciągając się. Narzuciłam na siebie szarą, rozpinaną bluzę i wyszłam z pokoju, schodząc na dół.

Na dole nikogo nie spotkałam. Poszłam do kuchni, gdzie tam z szafki, wyjęłam szklankę i nalałam do niej soku jabłkowego. Spragniona, szybko wypiłam napój i odstawiając szklankę na stół, wyszłam z kuchni. Miałam już ponownie wrócić do mojej jaskini, gdy nagle usłyszałam jak, ktoś wchodzi do domu. Drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się Charlie. Ściągnął swoje czarne trampki, trzasnął drzwiami i nawet się ze mną nie witając, poszedł do kuchni.

Podniosłam brwi, rezygnując z pójścia do swojego pokoju i ponownie podążyłam do kuchni. Tam usiadłam na krześle, wpatrując się w brata. Nastolatek otworzył lodówkę i wyciągnął z niej, jakiś sok w kartonie. Nie kwapiąc się na nalanie sobie go, chociażby do szklanki, od razu napił się go z kartonu.

– Nie sądzisz, że to trochę ohydne? – podniosłam brew. – Fuj, już się tego nie napiję... – dodałam, wykrzywiając twarz w grymasie.

Chłopak wzruszył niedbale ramionami, odkładając karton soku do lodówki, a następnie zamykając ją.

– Coś się stało? – zapytałam, marszcząc brwi. Widziałam, że w tym momencie jest coś nie tak. Zbyt długo się znaliśmy, więc niektóre jego zachowania doskonale poznawałam. Jego włosy były rozwalone na wszystkie strony, oczy zmęczone, a usta zaciśnięte, tak samo, jak pięści.

Blondyn cicho westchnął, a następnie oparł się o blat kuchenny.

– Pokłóciłem się trochę z tą dziewczyną, o której ci mówiłem – przeczesał palcami, swoje miękkie włosy. – A w sumie to bardziej z chłopakami...

– Czyli pokłóciłeś się z przyjaciółmi o tę dziewczynę? – zapytałam, upewniając się.

– Tak – odwrócił głowę. – Sądzą oni, że mnie wykorzystuje. Już nie wiem, co mam o tym myśleć... – pokręcił głową.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now