Dodatek #5

16.5K 673 409
                                    

Pomysł na ten dodatek zrodził mi się po dwudziestej trzeciej godzinie w wigilię. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle go wrzucę, ale mimo wszystko chciałabym wam życzyć wesołych świąt! Mam nadzieję, że dodatek do książki umili wam te dni, a na waszej twarzy pojawi się uśmiech.

Uwaga: Akcja rozgrywa się przed wydarzeniami z książki!

Choinka, prezenty, pierniczki, herbata, kot... i troszkę kłopotów.

– Mamo! Charlie znowu wysypał mąkę! – krzyknęła dziewczyna, celując drewnianą łyżką w stronę młodszego brata. Oboje byli cali brudni od mąki, ale na ich twarzach, wciąż błąkały się małe uśmieszki.

– A Ruby wsypała do pierniczków soli, zamiast cukru! – zaśmiał się, rzucając kawałek brązowego ciasta na blat.

– Zamknij się idioto, wygrzebałam to łyżką! – wytknęła mu język.

– Wciąż są słone – odparł, przyglądając się jej poczynaniom. Blondynka wsadziła blachę do piekarnika, po czym zamknęła jego drzwiczki.

– A niby skąd to wiesz, co? – powiedziała, otrzepując koszulkę z mąki.

– Bo próbowałem – wzruszył ramionami.

– Żarłeś surowe ciasto? – podniosła brwi.

– Nie, po węchu się zorientowałem, wiesz? – sarknął.

– Boże, co wy tutaj narobiliście – odezwał się nagle mężczyzna. Ruby i Charlie odwrócili się w stronę swojego ojca.

– A Ci, co się stało? – zaśmiała się nastolatka.

Mężczyzna miał wszędzie przyklejone kawałki taśmy, a na spodniach miał nawet przyczepioną kokardkę.

– Pakowałem prezenty – wzruszył ramionami. – Mam nadzieję, że posprzątacie to, zanim wróci mama – dodał.

– A gdzie ona jest? – zapytał się chłopak, wkładając brudne naczynia do zmywarki.

– Pojechała po coś do Ciotki – ponownie wzruszył ramionami.

– Mhm – mruknął Charlie. – Ja sprzątam blat, a ty resztę – zwrócił się do Ruby.

– Niech Ci będzie – wymamrotała, biorąc do ręki szczotkę do zamiatania.

Po kilkunastu minutach kuchnia ponownie zaczęła lśnić jak przedtem. Ruby zmęczona opadła w końcu na kanapę, zerkając na choinkę. Była ciekawa, co rodzice w tym roku jej kupili. Zajrzała pod nią, spoglądając na każde pudełko. Jednak prezenty były, tak zapakowane, że ciężko było jej się domyślić, co jest w środku. Przejrzała wszystkie opakowania, marszcząc brwi.

– Tato! – krzyknęła. Jej ojciec wychylił się z kuchni, zerkając na nią. – Nie kupiłeś dla mamy prezentu? – zapytała.

– Na pewno kupiłem… – podszedł do drzewka. Zaczął przeglądać prezenty, a kiedy odsunął od siebie ostatni pakunek, który był podpisany "Dla Charliego", gwałtownie wstał. – Kupiłem prezent nawet dla psa, a o własnej żonie zapomniałem!? – złapał się za głowę.

– Boże… – wymamrotała Ruby. – O której wróci mama? – zapytała.

– Jakoś przed dziewiętnastą, bo o dziewiętnastej mamy zamiar zasiąść do stołu – przygryzł wargę.

– Masz tylko pół godziny. Jedź jej kupić perfumy, czy coś… – wymamrotała, ale po chwili przypomniała sobie, że sklepy w wigilię są już o tej porze zamknięte. Pozostawał tylko monopolowy przy boisku. – Możesz jechać tylko do tego sklepu, przy boisku… – dodała.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now