Rozdział XXVIII | Gorący temat, pomimo lodowych teorii

161 21 10
                                    

sierpień

Ignius był w drodze od kilku dni. Złapanie zwierzyny sprawiało mu już mniej problemów niż za pierwszym razem. Nadal robił to ślamazarnie i był zmuszony przymierzać się do swojego celu kilkukrotnie, ale nie maszerował z niczym.

Starał się nie polować na dużych terenach. Nie chciał się oddalać od pozostawionych rzeczach po przemianie. Komu chciałoby się znów obiegać część lasu w ich poszukiwaniu? Poza tym, nie wiadomo, na kogo można się natknąć. Nie są to bezludne lasy i spotkanie innego wilka nikogo by nie zdziwiło.

Omega na pewno byłby lekko spłoszony. W zależności od osobników, jacy stanęliby mu na drodze lub jacy przemknęli niedaleko. Znacznie bardziej chciałby znaleźć się w sytuacji, gdzie widzi obcego z ukrycia i jest w stanie bezpiecznie go wyminąć.

Nie uśmiechało mu się odzywanie się do kogokolwiek. Ogólnie wolałby, żeby jego samotna wędrówka taką pozostała. Nie chciał obcych, watah, propozycji i wahań w swojej głowie, które kłóciły się ze sobą nadmiernie. Jedna strona chciała zawrócić, skulić się w chacie i czekać, aż mama do niego przyjdzie powciskać mu kit o zmianie w ojcu. Nawet tak bezsensowna wymiana zdań, trochę sprzeczki i dotyk bliskiego mu rudego futra naprawdę go kusiły, by odwidziała się Igniusowi ogromna wyprawa w stronę wschodniej północy, by odszukać staruszkę z legend, która jest w stanie pozbyć się znaku na szyi.

Czy rzeczywiście w to wierzył? Nie miał pojęcia. Chyba chciał, ale rozsądek mimo wszystko przebijał się na wierzch, nie pozwalając, by zawładnęły nim same bujdy. Jednak pomimo tego zdecydował się na szaleństwo, bo nic poza tą wiarą nie miał. Jego jedyna szansa spoczywała w pradawnej historii, w czymś nierealnym i być może zmyślonym, ale jego życie przez ostatnie miesiące wydawało się jak z jakiejś słabej i wzbudzającej strach opowieści, które się mówi dzieciom do poduszki. Przerażajace niestety w niej było to, że to nie tylko zwykła opowiastka, a coś aż boleśnie prawdziwego.

Młodemu wilkowi nie towarzyszyło nic, poza rosnącym poczuciem winy, że zniknął bez słowa, że wmieszał tak podstępnie do swojej walki z ojcem Cherco i Carsena. Nigdy nie planował skrzywdzić przyjaciela, na którego mógł liczyć, gdy reszta świata obracała się przeciwko niemu. Doskonale wiedział, że dla niego to nie był zwykłym przyjacielem, a z wiekiem stawał się kimś znacznie więcej. Jego wzrok się zmienił, sposób mówienia, zapach czasami wymykał mu się spod kontroli, a w pełnie czy swoją ruję? Odzywał się w nim kimś zupełnie nowy, kogo Ignius poznał. Wtedy Cherco miał nadto pewności siebie, nie obawiał się, że palnie coś głupiego i niepożądanego. Nic mu specjalnie nie przeszkadzało. Wystarczył mu rudzielec u boku.

Naprawdę nie zrobił tego celowo. Jakiś złowieszczy impuls pokierował nim tego dnia, gdy rozmowa z rodzicielem potoczyła się w tym samym kierunku co zawsze. Jego niemoc zaczynała wypalać w nim dziurę, jakby tkwił w pętli, z której nie ma ucieczki. Do końca musi ulegać, dać sobą manipulować i dyrygować. Czemu on przez moment nie mógł zmanipulować kimś innym?

To jedno pragnienie przebiło się ponad inne i przysłoniło mu racjonalne myślenie. Nie analizował tego dogłębnie. Gdyby tak było, wiedziałby, że na następny dzień będzie tego cholernie żałować, a najgorsza będzie znów bezsilność. Ani on, ani Cherco nie mogli cofnąć tego, co wydarzyło się pomiędzy nimi w pełnię. Znak nie zniknie za zwyczajną prośbą, czy wykrzyczeniem zerwania ku niebu. To tak nie działało. Księżyc nie spełniał życzeń.

Alfa był zakłopotany w tej sytuacji. Naiwny i całkiem uroczy pod względem łatwego obrania go jako cel. To jak zależało mu na Igniusie było najbardziej odsłoniętą słabą stroną i to właśnie rudzielec mógł najwięcej na tej stronie zyskać.

Może teraz go nienawidzi. Nie wiedział tego. Mógł tylko rzucać domysły, jak bardzo wściekał się za chwilową uciechę, która przez Omegę nazwana została pomyłką. Nie na głos, ale Cherco nie musiał tego słyszeć, by wiedzieć, że to błąd w emocjach, a nie coś głębszego.

Kraina Naszej Krwi | BOOK 3Where stories live. Discover now