♡𝓽𝔀𝓮𝓷𝓽𝔂 𝓮𝓲𝓰𝓱𝓽♡

339 33 4
                                    

Leżeli w pokoju Wooyounga do późna. Młodszy nie chciał zostawiać już tego dnia Sana, dlatego nalegał, by został z nim na noc. Potrzebował go, by nieco się uspokoić i dać sobie samemu do zrozumienia, że wszystko już jest w porządku, a Sanowi nic nie grozi.

Starszy również potrzebował go przy sobie, by po prostu czuć czyjąś obecność i uświadomić sobie, że naprawdę ma kogoś, kto go kocha i się o niego troszczy.

- Nie musimy dzisiaj nigdzie iść - mruknął młodszy opierając się o Sana - Możemy tak poleżeć i odpocząć.

- Nie jestem umierający - zaśmiał się San przeczesując kosmyki włosów Wooyounga - Możemy gdzieś wyjść.

- Nie chcę. Wolę tu posiedzieć - powiedział przenosząc głowę na klatkę piersiową chłopaka wsłuchując się w spokojny rytm, w jakim biło jego serce.

- Co robisz? - zapytał głaszcząc wciąż jego głowę.

- Słucham - odparł z uśmiechem.

- Czego?

- Ciebie.

- I co słyszysz?

- Twoje serce. Nie myślałem, że to takie relaksujące.

San uśmiechnął się pod nosem czując mimo wszystko lekki smutek. Chciałby być taki, jak wszyscy. Nie musieć martwić się o każdy dzień, przestać brać tabletki i jeździć co miesiąc na badania. Chciał normalnego życia, jak wszyscy. Nie mógł robić wielu rzeczy, które dla innych par były normą. Gdyby chciał wyjść gdzieś z Wooyoungiem, musiał uważać, by się nie przemęczać, lub denerwować.

- Nie martw się tym - powiedział zauważając niemrawą minę starszego.

- Chciałbym ci dać to, na co zasługujesz...

- San - podniósł się odwracając przodem do chłopaka - To nie zmienia tego, co czujesz. Nawet jeśli masz nie do końca sprawne serce, kochasz tak samo.

- Tak, ale... To strasznie nas ogranicza.

- Nic nas nie ogranicza, Sannie - uśmiechnął się ujmując jego twarz w dłonie - Ty mi wystarczasz - pocałował go krótko, co wywołało na jego ustach delikatny uśmiech - Pójdę zrobić coś do jedzenia - oznajmił odsuwając się.

- A co jeśli nie pozwolę? - San przytrzymał go bliżej siebie nie dając możliwości ucieczki.

- Hmm, umrę z głodu.

- Przesadzasz.

- Więc zamierzasz tak leżeć cały dzień bez jedzenia?

- Może nie cały.

- Miej litość.

- Jedzenie czy ja?

- Naprawdę pytasz? - oburzył się - Oczywiście, że jedzenie.

- Dobrze znać swoją wartość - przewrócił oczami. Wooyounga zaśmiał się krótko i znów pochylił się nad Sanem składając dłuższy pocałunek na jego ustach. Oboje tak naprawdę chcieliby więcej, dało się to wyczuć, ale nie wiedzieli czy będzie to odpowiednie.

Wooyoung jednak nie mógł nic poradzić, że San sam go prowokował. To starszy powinien ostrzegać go i wyznaczyć jakąś granicę. Przecież Jung nie mógł wyczuć, co wymaga od Sana za wiele wysiłku. On sam nie chciał wymagać od niego za wiele, ale starszy zdawał się w ogóle nie przejmować tym, co mówił.

- San - westchnął z lekką pretensją, kiedy poczuł dłoń chłopaka na swoim pośladku - Miałeś odpoczywać, a nie mnie nakręcać.

- To drugie jest bardziej rozrywkowe.

- Myślisz, że dam się tak łatwo? Oprę się - oznajmił odsuwając się od Sana. Od razu poczuł chłód przez brak dotyku.

- Youngie - jęknął niezadowolony.

- Chcę zadbać o twoje zdrowie, Sannie. Zaraz wracam.

I tak po prostu wyszedł zostawiając Sana samego w pokoju. Przez to, co miało miejsce wczorajszego dnia czuł jeszcze mocniejszą więź między sobą a Wooyoungiem. Chłopak był kimś, kto nie zostawi go pomimo trudności, bo naprawdę go kocha. San nie mógł być bardziej wdzięczny.

Po kilkunastu minutach do sypialni wrócić Wooyoung z talerzem kanapek, który podał pod nos starszego oczekując, że ten się poczęstuje. Wyglądały naprawdę smakowicie, więc San uznał za grzech nie spróbować, mimo że tak naprawdę nie był specjalnie głodny.

Zajęli się przez chwilę jedzeniem, przez co milczeli, za to San uśmiechał się uznając, że kanapki zrobione przez Wooyounga smakują dziwnie lepiej, niż te, które sam sobie robił.

- Nie masz już dla mnie żadnych niespodzianek, prawda? - zapytał Wooyoung rozbawiony - Jeśli tak, to dobry czas, by się przyznać, nim znowu doprowadzisz mnie do zawału.

San również zaśmiał się cicho, a chwilę później usadowił się nad młodszym wytrącając z jego ręki kanapkę.

- San! Nie będę tego sprzątał!

Ten jednak zdawał się zbytnio nie przejmować tym, co mówił młodszy. Umiejscawiając palce na jego podbródku zmusił go do spojrzenia w jego oczy, co młodszy też zaraz zrobił. Patrzyli tak na siebie przez dobrych kilkanaście sekund, nim wzrok Wooyounga zjechał na usta starszego przez co uśmiechnął się pod nosem.

- Na co czekasz? - spytał San.

- Kocham cię San.

To nagłe wyznanie zbiło go nieco z tropu, ale chwilę później odpowiedział tym samym, poprzedzając to krótkim pocałunkiem.

ıllıllı

Wooyoung po wyjściu Sana długo siedział w swoim pokoju rozmyślając. Miał ochotę wylać wszystkie swoje myśli na papier i zrobić z nich użytek. Zazwyczaj w pisaniu piosenek pomagał mu Jisung, ale czuł, że tym razem może to zrobić sam. Chciał, by piosenka była jego. By opowiadała coś, co on sam przeżył i co w jakiś sposób wpłynęło na jego życie.

Nie spał przez to przez pół nocy. Cały cza notował, kreślił, czytał, potem znowu kreślił, aż wokół jego łóżka nie powstała góra zgniecionych kartek. Nie myślał, że będzie mu to sprawiało aż takie trudności, ale wtedy spojrzał na wyświetlacz telefonu. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Sana, które zrobił nie tak dawno, gdy spotkali się u starszego. Momentalnie do jego głowy napłynęła masa pomysłów, przez co zaczął szybko notować, aż rozbolała go ręka.

Myślał o wszystkim.

O ich pierwszym spotkaniu, o początkach, o tajemnicach, o pierwszym pocałunku, o kłótniach, o uczuciu, które nimi kierowało. No i wreszcie o dzisiejszym dniu. Uśmiechnął się na samą myśl, choć było mu trochę smutno, że San w końcu musiał iść. Gdyby mógł, nie odstępowałby go na krok. Wciąż nie wierzył w to, że znów się zakochał. Przez długi cza uczucie to było dla niego zakazane, wręcz bał się go. Z Sanem wszystko było inne. Czuł się bezpiecznie, wiedział, że go nie skrzywdzi. Nie musiał się martwić, że historia się powtórzy, San nigdy nie pozwoliłby, by stała mu się krzywda.

On również chciał chronić starszego jak tylko mógł. Musiał nauczyć się wielu rzeczy, ale wiedział, że da radę. Najważniejsze było, by wspierał chłopaka w dość trudnym dla niego czasie. Nie wyobrażał sobie życie tyle lat samotnie, nie mając nikogo, kto ulżyłby mu w bólu. Teraz, skoro mieli siebie, nie musieli się już o nic martwić. Wooyoung kochał Sana nad życie i nie wyobrażał sobie, by zrezygnować z niego tylko z powodu choroby. Wręcz przeciwnie - to sprawiało, że miał ochotę zaangażować się jeszcze bardziej.

...

a/ Luźniejszy, ale jest :>
Powoli kończymy

Our Heartbeat • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz