siedem

17.3K 1.2K 676
                                    

długo czekaliście, więc długi rozdział

co złego to nie ja

wiecie co robić aby dostać szybciej kolejny

have fun

...

Florence, teraz

Z każdym kolejnym dniem zaczynałam utwierdzać się w przekonaniu, że przyjęcie tej sztucznej „posady" było błędem. Nie miałam jednak zbyt wielkiego wyjścia, bo siedzenie na głowie Mishy i Holland zaczynało być męczące. Oni oczywiście twierdzili, że nie sprawiam kłopotu, ale czułam się inaczej.

Dlatego szukałam czegoś do wynajęcia, ale ceny Los Angeles były kosmiczne.

Znalazłam jednak kawalerkę, na którą byłoby mnie stać dzięki oszczędnością, przynajmniej na kolejne dwa miesiące.

A żeby żyć dalej musiałam przyjąć tę jedyną ofertę usługiwania panu gwiazdorowi. To wyszło dosłownie przez litość w stosunku do mnie, no ale i tak już jestem wrzucona w tę rzeczywistość, więc ciągnę to dalej, udając, że wiem co robię.

Bo jeśli mam być szczera to wszystko się spieprzyło w iście Oscarowym stylu.

Dziś dogrywano krótkie poprawki filmowe i wszystko trafia do postprodukcji. Na dniach ogłoszą datę premiery i spełnią się marzenia – The Losing Game na wielkim ekranie.

– O, tu jesteś! – zawołał Kiernan, więc odwróciłam się, widząc go u boku swojej fryzjerki, która dosłownie szła za nim, wciąż trzymając ręce w jego włosach i układając je odpowiednio. – Zamówiłaś mój lunch?

– Tak – odpowiedziałam. – Zaniosłam do twojej garderoby.

– A shake...

– Proteinowy – dokończyłam, na co się uśmiechnął. – Szybko się uczę.

– Chyba dostaniesz premię.

– Już w drugim tygodniu pracy? – zauważyłam, gdy fryzjerka w końcu zostawiła włosy Kiernana w spokoju, uznając, że wygląda jak idealny Jack. – Zamówiłam ci tosty.

– Super, chociaż mam dziś ochotę na pizzę – odpowiedział, przechylając głowę w bok i przyglądając mi się uważniej. – Jeśli nie masz dziś żadnych planów, to z chęcią zjadłbym ją

dzisiaj w miłym towarzystwie – zauważył Kiernan, na co uniosłam zaskoczona brwi.

– Rozumiem, że nie mówisz o towarzystwie paparazzich? – rzuciłam, przez co się uśmiechnął. Coś w tym jego uśmiechu było intrygującego. Musiałam pamiętać, że jest aktorem i to zupełnie nie mój świat, aby się z nim pokazywać publicznie.

Pracowanie dla niego gdzieś tam w cieniu i głównie na planie, gdzie i tak byłam ze względu na Holland to jedno, ale bycie obok niego na tych wszystkich zdjęciach z przyczajki to już za wiele.

– Mówię o twoim towarzystwie – zauważył, przechylając głowę odrobinę w bok. – Co powiesz na pizzę wieczorem?

Patrzyłam na niego przez długą chwilę, nawet się nie ruszając.

– Nie daj się namawiać, Florence – dorzucił, wciąż uśmiechając się w ten sposób.

– Gdzie ta pizza? Bo nie chciałbym znaleźć się w nagłówkach portali plotkarskich – zauważyłam rzeczowo, na co się zaśmiał.

– W moim domu. Tam nam nikt nie przeszkodzi.

– Chwila, chwila – rzuciłam, cofając się, bo ten jego uśmieszek mnie irytował. – Wielki pan gwiazda, rozchwytywany przez tłumy kobiet, zaprasza mnie do swojego domu?

WICKED SECRET [+18]Where stories live. Discover now