osiem

16.2K 1.2K 323
                                    

co złego to nie ja

wiecie co robić

...

Jamie, kwiecień 2019

Powroty do domu stawały się coraz trudniejsze. Byłem świadom, że sam je sobie utrudniłem, jednak teraz był to jakiś wyższy poziom trudności, z którym powoli przestawałem sobie radzić.

Po prostu to powiem. Stchórzyłem. Wyjechałem zaraz po Sylwestrze, postanawiając sobie, że utnę to raz na zawsze. Raz i porządnie. Tego chciałem, tego chciała Kenya i tego chciał Miles. Tak będzie najlepiej.

I przez te cztery miesiące wydawało mi się, że jakoś się to udaje. Po prostu życie toczyło się dalej, a ja próbowałem je toczyć w stronę kobiet, które mi o niej nie przypominały. Nie wychodziło najlepiej, a ja byłem bliski postradania zmysłów.

Jednak tym razem mam dobry powód swojego powrotu. Muszę stanąć po stronie przyjaciela.

Zamknąłem lodówkę, niemalże podskakując w miejscu, gdy zobaczyłem w kuchni swoją matkę. Kończyła właśnie rozmowę przez telefon, posyłając mi szeroki uśmiech.

Zastanie ich w domu było ciekawą odmiennością.

– Cześć – powiedziałem, gdy odłożyła komórkę. Zapisała coś na małej karteczce.

– Cześć, kochanie – odpowiedziała. – Dobrze, że cię złapałam. Musisz pojawić się wieczorem na kolacji. Miles ci mówił?

– Nie.

Nie rozmawiamy za wiele, mamo. Moje wyrzuty sumienia są zbyt potężne, abym umiał mu patrzeć w oczy.

– Organizuje dla nas kolację w ogrodzie z okazji swoich urodzin – wyjaśniła, po czym zamknąłem oczy.

Jezu. Ma urodziny.

– Jutro jedziemy z ojcem do Chicago, więc chce spędzić trochę czasu w gronie rodziny – dodała mama, zabierając spod ekspresu gotową kawę. – Zaczynamy o dziewiętnastej.

– Super. Jasne – mruknąłem, wymuszając uśmiech. – Co mu kupiłaś?

– Och, mówił, że zepsuł mu się laptop, więc... – urwała. – Ojciec wykupił mu z kolei karnet do siłowni i nowy strój, bo ostatnio zaczął więcej trenować. Chyba chce się bardziej podobać Kenyi – zaśmiała się, przez co momentalnie się spiąłem.

– Ona też będzie? – zapytałem, na co Elizabeth Duncan zrobiła głupią minę.

– Oczywiście. Ta dziewczyna jest jak część rodziny – odparła mama, wzdychając i spoglądając na mnie. – Nie wiem, ale mam takie przeczucie, że w przyszłości naprawdę zostanie częścią rodziny.

– Co masz na myśli? – spytałem, mając wrażenie, że coś we mnie ohydnie się skurczyło.

– Zawsze chciałam mieć córkę – zaśmiała się, wzruszając ramionami. – Obawiam się, że twój młodszy brat ożeni się szybciej niż ty!

Nie miałem ani siły, ani ochoty ciągnąc tego tematu. Dlatego odwróciłem się na pięcie.

– Och, nie uciekaj! Chcę, żebyś w końcu sobie kogoś znalazł i był szczęśliwy, synku.

– Jestem szczęśliwy – mruknąłem wściekle pod nosem, wychodząc z domu i idąc do samochodu.

Musiałem kupić Miles'owi cholerny prezent.

I raz na zawsze postawić sprawę z Lindsey jasno.

*

Był płacz. Prawdziwy lament, gdy pokazałem jej dowody na to, co podejrzewałem od dłuższego czasu. Tłumaczyła mi, że nigdy nie chciała zranić Mishy, ale nie wiedziała, jak mu powiedzieć o tym, że chce odejść.

WICKED SECRET [+18]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora