szesnaście

24.3K 1.4K 768
                                    

co złego to nie ja

dla nocnych sówek

...

Jamie

Wszedłem do rodzinnego domu, czując się tutaj jak intruz.

Od momentu odwołania ślubu i mojego zniknięcia na dwa miesiące, żeby to wszystko jakoś przemyśleć, czułem się cholernie dziwnie. Mama była na mnie wyraźnie zła. Mało się odzywała i unikaliśmy usilnie rozmów na ten temat. Ojciec nie interesował się tym zbytnio, jak to on, ale atmosfera i tak była napięta. Do tego, jak na złość, oni więcej czasu spędzali w domu, więc ja już zupełnie się z niego wyniosłem, praktycznie żyjąc w barze.

I to nie było wcale takie złe. Od dawna chciałem się wyprowadzić, ale nieruchomości w tym mieście nie mają się najlepiej. Więc to najwyższy czas zrobić remont na piętrze baru i dokładnie dostosować je do mieszkania.

W dwie osoby.

– Cześć! – zawołałem, ale w salonie nikogo nie było. Wyjąłem telefon z dłoni, dopiero teraz widząc, że mam na nim wiadomość od Kenyi. Wysłaną jakieś pół godziny temu.

Piegusek: NIE PRZYCHODŹ. Nie możemy tego zrobić dzisiaj.

Zmarszczyłem brwi, czytając to jeszcze raz i czując dziwny ucisk w piersi. Coś było nie tak, ale już za późno.

– Jamie! – wykrzyknęła zaskoczona mama, widząc mnie u progu drzwi. Złączyła ze sobą dłonie. – Co tutaj robisz? Nie mówiłeś, że wpadniesz. – W jej głosie pobrzmiewał lekki niepokój.

Wyprostowałem się, ściągając z siebie kurtkę i buty.

– Chciałem was odwiedzić i porozmawiać – oznajmiłem zgodnie z prawdą.

Mama pokiwała tylko głową, wskazując ręką na salon.

– Och, dobrze. Dobrze – wyrzuciła z siebie nerwowo. – W takim razie wejdź. Siadaj. Mamy już gości – dodała, co na moment zbiło mnie z tropu.

Mamy już gości? Gości?

Spiąłem się, wchodząc w głąb domu, a następnie do salonu, czując jak zamiera serce w mojej piersi.

Kenya siedziała przy stole, a jej spojrzenie niemalże od razu odnalazło moje. To wystarczyło, abym wiedział, jak bardzo jest nieszczęśliwa i jak bardzo źle się czuje.

Obok niej siedział Miles, dalej mój ojciec, ale na brzegu stołu znajdował się drugi gość.

Christine.

Przestałem się poruszać, uświadamiając sobie sytuację, w jakiej się znalazłem. Przed którą próbowała ostrzec mnie Ken.

Kurwa.

– Cześć – wypowiedziałem cicho, czując jak moja była narzeczona spogląda na mnie z nikłym uśmiechem na twarzy.

Rozmawialiśmy tylko raz.

W dzień naszego ślubu, gdy zapłakana znalazła mnie, a raczej gdy pozwoliłem się jej znaleźć, aby jej to wytłumaczyć. Rzuciła we mnie swoim bukietem, a następnie jednym butem na obcasie, a później drugim. W ciszy pozwalałem się jej wyżyć, wypłakać, wykrzyczeć. Przyjmowałem na klatę całą jej nienawiść i to jak bardzo zraniona była. Wiedziałem, że ją skrzywdziłem i powinienem ponieść konsekwencje.

Ale nie takie jak wspólny, szczęśliwy obiad.

– Siadaj, synu – wypowiedział mój ojciec, a mój instynkt samozachowawczy kazał mi pokręcić głową.

– Wydaję mi się, że powinienem sobie pójść.

– Chyba jesteś w stanie spędzić w moim towarzystwie tę godzinę, prawda? – zapytała Christine, więc znów na nią spojrzałem.

WICKED SECRET [+18]Where stories live. Discover now