dziewiętnaście

16.6K 1.3K 1K
                                    

co złego to nie ja

#WickedSoe

...

Kenya

Siedziałam na podłodze, oparta o regał z książkami.

Byłam w połowie swojego milionowego rereadu Hrabiego Monte Christo, ale w ogóle nie mogłam się na tym skupić. Z tyłu głowy ciążyło mi zbyt wiele myśli, które nie dawały spokoju.

Minął tydzień. Dokładnie za kolejny tydzień całą rodzinką mamy wybrać się nad piękne, Kalifornijskie wybrzeże na premierę The Losing Game. Tylko chwilowo jesteśmy na siebie wściekli, fukamy na wszystko i chodzimy spięci.

Mama i babcia wiedziały o policyjnej aferze jeszcze zanim zdążyłam im powiedzieć. Zresztą, wiedziało już całe Grants i idąc ulicą, dostawałam sporo nieprzyjemnych spojrzeń, które były ciche, ale pozostawiały szpilę dokładnie tam, gdzie trzeba.

Dziwka, zdawały się mówić. Dziwka, która rozwala rodziny, pakując się do łóżka wszystkim po kolei.

Mama z babcią znów się pokłóciły. Znów padło wiele niepotrzebnych słów, a ja czułam się potwornie. Miałam świadomość, że pokładały we mnie nadzieję, na tę „najrozsądniejszą" córkę i wnuczkę. A tu proszę.

Niespodzianka! Ja również nie mam pojęcia, co robić ze swoim życiem.

Męczyło mnie to jak cholera, a najbardziej to, że nie widziałam się od tygodnia z Jamiem i cholernie za nim tęskniłam. Pisaliśmy ze sobą prawie ciągle, ale to nie to samo. Potrzebowałam się do niego przytulić.

Wstałam, zabierając z półki jeszcze kilka książek z zamiarem kupienia ich, ale zanim zdążyłam się wyprostować, uderzyłam w kogoś wypuszczając je na podłogę.

– O! – Wzdrygnęłam się, widząc jak chłopak roześmiał się, wyraźnie rozbawiony moją reakcją. Złapałam się za serce, cholernie wystraszona.

– Przepraszam – wypowiedziała z uprzejmym uśmiechem, po czym przykucnął, zaczynając zbierać książki, które upuściłam. W lekkim szoku, potrząsnęłam głową.

– Nie szkodzi, jestem po prostu... zamyślona i... Nie zauważyłam cię – odpowiedziałam, gdy on wyprostował plecy, spoglądając na mnie z dołu.

O rany. Miał tak cholernie niebieskie oczy. Ale nie błękitne... Były ciemno niebieskie, przez co nie umiałam odwrócić od nich wzroku.

W połączeniu z czarnymi, rozczochranymi włosami i tym lekkim zarostem na twarzy był cholernie przystojny. Tak obiektywnie stwierdzając.

– Zresztą nieczęsto wpadam tu na ludzi o tej porze. W weekendowy wieczór nikt nie przychodzi do księgarni – zauważyłam, na co znów uśmiechnął się uprzejmie.

W końcu wstał, podając mi upuszczone książki. Przejęłam je od niego.

– To księgarnia mojego dziadka – wyjaśnił, przez co zmarszczyłam brwi.

– Pan Whitemore jest twoim dziadkiem? – Zdziwiłam się, bo nie wiedziałam, że mój ulubiony staruszek ma jakąś rodzinę. – Och... Tak właściwie to jestem Kenya. Kenya Elordi. – Wyciągnęłam do niego dłoń, którą uścisnął.

– Rowan Whitemore. Miło mi cię poznać – odpowiedział z uśmiechem. – Właściwie to słyszałem o tobie.

– O panie...

– Nie, spokojnie – roześmiał się, a ja zwróciłam uwagę na jego niebieskie, poprzecierane jeansy. Były ubrudzone. Farbą? – Po prostu znam twoje nazwisko. Jesteście tu sławne, a ja koleguję się z Hugo.

WICKED SECRET [+18]Where stories live. Discover now