Rozdział 2: Widmookulary

34 3 0
                                    

Słońce zachodziło a wiatr stał się nieprzyjemnie zimny. Hermiona stwierdziła że to najwyższa pora aby wrócić do dormitorium, więc schowała okulary od luny między stronami książki i udała się w stronę szkoły.

Akurat był to Piątek czyli dzień w którym wieczorem sowy przylatywały z listami. Gryfonka ledwo weszła do swojego pokoju i rozległo się stukanie w okno, dziewczyna podeszła otworzyła je i dostrzegła sowę z dwoma listami zaadresowanymi właśnie do niej, odebrała listy po czym siadła na łóżku i zaczęła czytać.

List od Harrego nie wiele różnił się od pozostałych które już od niego dostała, zawsze pytał o to samo i nakłaniał aby ta zmieniła decyzję i zaczęła pracę razem z nimi, Hermiona jednak była uparta i nie zamierzała zmieniać swojej decyzji.

List od jej chłopaka Rona tez niewiele się różnił, zawsze pisał że tęskni za nią i wyczekuje spotkania oraz pytał jak sobie radzi bez nich. Dziś jednak Ron pod koniec listu bardzo nakłaniał ją do zmiany zdania, poświęcił na to z pół strony papirusu. Hermiona była już tym zmęczona, rzuciła listami na szafkę a krótko po tym ktoś zapukał do drzwi, co o tej godzinie było dość dziwne gdyż wszyscy byli na kolacji, tylko ona nie była głodna i została w dormitorium.

Hermiona otworzyła drzwi a za nimi ujrzała Lunę, nieco zaskoczona powiedziała- O cześć ty też nie poszłaś na kolację?

Luna odparła krótko- Nie, dziś nie było budyniu, więc nawet nie jestem głodna- po czym weszła i usiadła na łóżku Hermiony.

-No tak ty i twoja obsesja na punkcie budyniu- Roześmiała się Gryfonka.

-I jak korzystałaś już z okularów?- zapytała

-Wiesz jeszcze nie miałam okazji- odparła szybko dziewczyna

-Chodź pomogę ci ich użyć- zaproponowała

Hermiona niechętnie zgodziła się po czym usiadła na przeciwko dużego lustra. Luna poszła za nią i delikatnie założyła jej okulary.

-I co mam przez nie widzieć?- zapytała zmieszana Gryfonka

-Spokojnie, najpierw musisz się zrelaksować- powiedziała- Jeśli faktycznie cię dopadły to po przez relaks je wypłoszysz

-Ja chyba nie potrafię się aż tak rozlunić, to głupie luna- odparła- Ja nawet w nie nie wierze

-Widzę że jesteś okropnie spięta, w takim stanie nic nie zdziałamy- oznajmiła- Pomogę ci się rozlunić, weź głęboki oddech po czym zamknij oczy.

Luna delikatnie głaskała jej włosy, aby ta mogła się jeszcze bardziej rozlunić.

Po paru minutach Hermiona otworzyła oczy jednak pomimo głębokiego relaksu nie zobaczyła nic, normalnie powiedziałaby wyśmiewająco o tym Krukonce, jednak tym razem zrobiła inaczej.

-Dziękuję Luna. Nie ujrzałam ich ale czuję że wypędziłam je na dobre- uśmiechnęła się lekko

-Właśnie to chciałam usłyszeć- odparła także umiechnięta

Hermiona zdjęła okulary podając je dziewczynie, po czym ta wyszła.

Gryfonka położyła się do łóżka a uśmiech nie opuszczał jej ust, tak jak Luna nie opuszczała jej myli.

Spojrzenie przez widmookularyWhere stories live. Discover now