Rozdział 3: Gnębiwtryski

25 3 0
                                    

Hermiona nie przespała nocy, przez gonitwe myśli. Tuż gdy cała błoga aura opadła, dziewczyna zastanawiała się co tak naprawdę się wydarzyło, dlaczego poczuła tak silne uczucia do Luny, przecież była z Ronem a dziewczyny nigdy ją nie pociągały. Po dłuższych namysłach stwierdziła jednak że zostawi tą sytuacje tak jak była, w końcu nie wiedziała nawet czy Krukonka poczuła co kolwiek podobnego, więc nie chciała ryzykować.

Nastał poranek, wszyscy szykowali się na śniadanie by po nim wrócić na weekend do domu. Gryfonka jednak nie miała do czego wracać, przecież wymazała się z życia swoich rodziców, w zasadzie miała tylko Harrego, Rona i Hogwart.

Zeszła do wielkiej sali, by zjeść coś na szybko. Chwyciła parę pasztecików w jedną rękę, a drugą złapała za kubek z sokiem dyniowym, i wyruszła do biblioteki. Kiedy już do niej doszła zaczęła szukać książki która by ją zajęła na ten weekend, ponieważ w momencie kiedy każdy wraca na czas wolny do swoich rodzinnych domów Hogwart wieje straszliwą nudą, i łatwo aby dopadła nostalgia.

Szukała aż natrafiła na książkę o gnębiwtryskach, i nie wiedzieć czemu umiechnęła się szeroko, wzięła książkę i powędrowała z nią do ławki w bibliotece. Usiadła, włączyła jedną z lampek na długiej ławce i zajadając wcześniej pochwycone paszteciki zaczęła czytać. Mimo że książka była dość cienka a sama Hermiona sięgnęła po nią z czystej ciekawości, zaskoczyło ją jednak wiele wątków. Tak jak myślała cała książka była o uczuciu melancholii, a na jej końcu znalazła wyjaśnienie, że przed laty ludzie wierzyli iż to właśnie uczucie jest spowodowane złymi duszkami, teraz jednak wykorzystuje się je do marketingu gadżetów na "pozbycie się ich".

Dziewczyna po przeczytaniu wstała od stolika zabierając kubek po wypitym soku, odniosła książkę i postanowiła iść w kierunku dormitorium zapominając całkowicie o zabraniu jakiejś grubszej książki która zajmie ją na weekend, jednak przy wyjściu z biblioteki natknęła się na Lune.

-Hej, co ty tu robisz?- zapytała nieśmiało co nigdy tak pewnej siebie Gryfonce się nie zdarzało

-Hej, właciwie tata musiał wyjechać za ważnymi sprawami i nie chciałam wracać do pustego domu, więc zostałam- odpowiedziała Krukonka

-No to zostałśymy same- zaśmiała się niezręcznie Hermiona

-Może dzięki temu lepiej się poznamy- powiedziała z uśmiechem Luna- co takiego czytałaś?- zapytała

-Wiesz natrafiłam na książkę o gnębiwtryskach- odpowiedziała

-Czyli już znasz ich historię- powiedziała a uśmiech dalej gocił na jej twarzy

Hermiona lekko zaszokowana faktem że Luna w nie tak naprawdę nie wierzy tylko posługuje się historycznym stwierdzeniem na melancholie. Gryfonce w momencie zrobiło się głupio że przez tak długi czas mślała o niej jako o "Tej świrusce" wierzącej w bajki.

-O jej czyli ty w nie, nie wierzysz?- zapytała z mocnymi wyrzutami sumienia

-Wiesz bawi mnie opinia o mnie- kontynuowała- co prawda wierze w wiele różnych rzeczy, ale zapewniam że nie jestem świruską- zaśmiała się

-Więc dlaczego wtedy do mnie podeszłaś?- zapytała Hermiona

-Czy to nie oczywiste?- zapytała- Chciałam poprawić ci humor i się bardziej z tobą zapoznać- odparła

-W takim razie może masz ochotę wpaść do mojego dormitorium lub ja do twojego dziś wieczorem?- zestresowana i zarumieniona Gryfonka zadała pytanie

-Jasne, wpadnę do ciebie z budyniem i dobrą książką- odparła zadowolona po czym weszła do biblioteki

Hermiona dalej nie wierzyła w tą całą sytuację, i pomimo swojej dziwnej sympatii do dziewczyny postanowiła to spotkanie traktować jako wieczór zapoznawczy. Więc ruszyła z uśmiechem do dormitorium aby posprzątać i przyszykować się na odwiedziny Krukonki.

Spojrzenie przez widmookularyWhere stories live. Discover now