Rozdział 15: Golden trio

7 2 0
                                    

Nastał poranek. Luna właśnie odzyskała przytomność, a jej oczom ukazała się śpiąca na krześle Hermiona.

-Kochanie? -Szturchnęła dziewczynę

-O boże! -Wykrzyczała -Nic ci nie jest? Jak się czujesz?

-Spokojnie, już wszystko jest w porządku -Ledwo zdążyła odpowiedzieć a już przy jej łóżku stanęła pielęgniarka

-Witamy wśród żywych Luno -Uśmiechnęła się -Hermiono, zostaw nas na słówko.

Gryfonka podniosła się z krzesła cała obolała i odeszła parę kroków, ale tylko na tyle by móc podsłuchać. Pielęgniarka zaczęła:

-Miałaś połamane dwa żebra. Oczywiście dzięki zaklęciu, wszystko ładnie się zrosło, jednak zostaniesz tu jeszcze do jutra, w ramach obserwacji. Rano będziesz mogła wrócić na zajęcia. - Dotknęła z umiechem ramienia Luny, po czym odeszła.

-Co za... Nawet nie wiem jak mam je opisać, zabrakło by mi obelg. -Podeszła zdenerwowana.

-Nie denerwuj się, już po sprawie. Żyje i mam się dobrze -Próbowała uspokoić dziewczynę -Mogłabyś pójść do sowiarnii?. Napisałam wczoraj rano list do taty

-Jasne. Ja napisałam wczoraj do Harrego. Szczerze? nie wiem czy postąpiłam dobrze, ale uważam że powinien to wiedzieć. W końcu jest moim przyjacielem. Co do Rona, jestem prawie pewna że nie przyjdzie. Nawet nie wiem czy Harry przyjdzie i czy mu powiedział.

-Dobrze postąpiłaś. Znam Harrego troszkę i wiem że stawia waszą przyjaźń ponad wszystko. -Uśmiechnęła się -No leć już

Hermiona pobiegła do sowiarnii. Wiedziała że wszyscy są na lekcjach, więc nie bała się o to, czy kogoś spotka.

Po dobiegnięciu zobaczyła oba listy. Ten od Ksenia i ten od Harrego. Rozerwała szybko pieczęć.

,,Przybiegnij do Dziurawego kotła tak szybko jak możesz

Harry"

Granger postanowiła skorzystać z szybszej wersji, mianowicie z sieci fiuu. Poszła więc do dormitorium i szybko weszła do kominka. A kiedy się przeniosła, zobaczyła przy stole Harrego.

-Hermiona! -Podbiegł przytulając Gryfonke

-Harry! Myślałam że jesteś zbyt zajęty żeby przyjść.

-Oszalałaś?! Przecież wiesz że zawsze jak mnie potrzebujesz to jestem. Tym bardziej w takiej sytuacji. Zanim mi wszystko opowiesz, wyjdź proszę na chwilę przed bar.

Hermiona nie zadając żadnego pytania wyszła, a tam ujrzała Rona.

-Co ty tutaj robisz? Myślałam że mnie nienawidzisz.

-O czym ty w ogóle mówisz. Przecież wiesz że niezależnie od tego jak bardzo byś mnie zraniła, czy od tego jak bardzo byłbym na ciebie zły. Zawsze możesz na mnie liczyć, a w takiej sytuacji zwłaszcza.

-Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało -Po jej policzku spłynęła łza

-Mi ciebie również, po prostu potrzebowałem czasu -przytulił Hermione -Chodźmy do środka. Musisz nam to wszystko opowiedzieć

Wszyscy zasiedli przy stole. Wtedy Hermiona opowiedziała wszystko ze szczegółami. Nie kryła emocji, w końcu przy przyjaciołach czuła się swobodnie i bezpiecznie.

-Mcgonagall tak się zachowała?! To nie do pomyślenia, w życiu bym jej o coś takiego nie podejrzewał -Harry wyraźnie się zdenerwował

-Nigdy jej nie lubiłem, a mimo tego nie sądziłem że jest takim bezdusznym człowiekiem -Powiedział Ron

-Słuchaj wrócimy razem do Hogwartu. Ja i Ron jesteśmy wysoko postawieni w ministerstwie magii, a co za tym idzie, najbardziej wpływowi. My już sobie z nią pogadamy. Dopilnuje, aby każda osoba obecna przy tej dewastacji, odpowiedziała za to, i to tysiąc razy gorzej, niż to co Mcgonagall kazała wam robić. A każdy kto tylko był przy pobiciu luny, odbędzie za to najwyższą karę. Wspomniałaś również że przed sądem zostanie postawiony ktoś, kto dopuściła się pobicia luny. Ta osoba zostanie odesłana do Azkabanu.

-Tylko że przez pobicie nie można tam trafić -Powiedziała zdziwiona Gryfonka

-To prawda. Ale kto zadziera z tobą, zadziera też z nami. A dla nas nie ma rzeczy niemożliwych.

Spojrzenie przez widmookularyWhere stories live. Discover now