I

1.9K 77 12
                                    


Chmury zdawały się dzisiaj wyjątkowo ciężkie i przygnębiające gdy wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony.
Moje ręce mocno ściskały lejce w dłoniach a zimne powietrze cięło zimnem moją twarz, Dixtrax wydawał się dzisiaj wyjątkowo nie spokojny.
Gdy znaleźliśmy się nad placem pokierowałam mojego towarzysza do lądowania, oboje byliśmy wykończeni lotem i dało się to odczuć.
Dixtrax nawet nie starał się być ostrożny po prostu opadł ciężko na placu, a piach i pył wzniosły się w powietrze przez co przesłoniły mi chwilowo widok.
- Lykirī.
Smok zatrząsł mocno głową po czym uspokoił się i pozwolił mi na bezpieczne zejście na ziemię.
- Dzień dobry księżniczko.
Przewróciłam dyskretnie oczami widząc Sir Cristona i kilku innych członków królewskiej gwardii oczekujących na mnie.
- Dzień dobry Cristonie.
Podeszłam w ich stronę powolnym krokiem, w międzyczasie rozplątując swój warkocz który i tak został zszargany przez wiatr.
- Twój ojciec chciałby cię widzieć.
Criston zaczął podążać ze mną powolnym krokiem.
- Jeśli ma dla mnie kolejną marną propozycję zaślubin to przekaż mu że nie jestem zainteresowana.
Mój towarzysz parsknął lekko pod nosem.
-Nie wydaje mi się, twój wuj przybył ze Smoczej Skały jego wysokość chce wyprawić ucztę dziś wieczorem z tej okazji.
-I musi to skonsultować ze mną?
Stanęłam w miejscu przeczesując swoje włosy dłonią.
Criston westchnął lekko zirytowany moimi pytaniami.
-Napewno jeśli był bym królem to odpowiedziałbym na każde z twoich pytań Księżniczko, jednak jak widzisz nie jestem nim więc najlepiej będzie jeśli udasz się na wizytę i uzyskasz odpowiedź na swoje pytania.
Uśmiechnęłam się w stronę mojego rozmówcy widząc jego zirytowany wymuszony uśmiech.
-Widzisz, czasem umiesz być sarkastyczny Cristonie.
Ułożyłam dłoń na jego ramieniu.
-Może kiedyś dorównam tobie księżniczko.
Zaśmiałam się lekko po chwili zabierając swoją dłoń.
-Dziękuje schlebiasz mi.
Odwróciłam się po czym skierowałam w stronę schodów prowadzących do reszty zamku.
***

Wzięłam głęboki wdech mocząc swoje włosy w gorącej wodzie którą napełniona była wanna w łaźni.
Para osiadała na szklanych witrażach zdobiących okna a podłoga i ściany były od niej mokre.
Uniosłam głowę z powrotem siadając, a woda spłynęła z moich włosów po moich plecach. 
Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim lustrze które znajdowało się na drugim końcu pomieszczenia.
Błękitne oczy teraz mocno podkrążone, białe blizny na ramionach powstałe od ognia, ciemne brwi oraz najbardziej znienawidzony przez wszystkich na dworze element długie ciemne włosy.
Czasem odnoszę wrażenie że nikt nigdy nie zwraca i nie zwróci uwagi na to co mówię, to co myślę, to co osiągnęłam lub osiągnę tylko przez to że moje włosy nie są jak włosy moich braci, nie są śnieżnobiałe tylko w odcieniu ciemnego brązu, tylko przez to ludzie odejmują mi wartości jestem dla nich nikim bo odziedziczyłam ten element po mojej matce.
Niektórzy ludzie zabiliby tylko za to abym się nie urodziła.
Oliwy do ognia dodał fakt że ojciec włożył smocze jajo do mojej kołyski, czyniąc ze mnie smoczego jeźdźca.
,,Bękart smoczym jeźdźcem?"
Pomimo szykan i plotek krążących wokół mnie mój ojciec wraz z Aemmą jego żoną, która uważała mnie za swoje dziecko nigdy nie dali mi tego odczuć...do czasu aż ktoś prosto w twarz nie nazwał mnie bękartem w wieku dziesięciu lat.

Oparłam głowę o krawędź przymykając oczy.
- Pār skori iksā kesīr?
Od kiedy tu jesteś?*
Otworzyłam oczy rozpoznając męski głos.
-Wyjdź stąd Aemondzie.
Westchnęłam ciężko po czym otworzyłam oczy, mój brat to ostatnia osoba którą chciałam w tym momencie widzieć.
Aemond podszedł powolnym krokiem do krawędzi wanny trzymając swoje ręce splecione za plecami, jego wzrok był jak zwykle zimny ale w tym momencie było w nim coś zaczepnie-agresywnego.
Długie jasne włosy opadały mu na ramiona kontrastując z ciemnym kolorem jego koszuli.
-Przeszkadzasz mi w kąpieli.
Zanurzyłam się bardziej w wodzie chcąc uniknąć jego wzroku na moim ciele.
-Chciałem cię powitać po twoim powrocie, ale niestety nie mogłem cię znaleźć.
Zaczął powoli krążyć wokół wanny nie opuszczając ze mnie wzroku, nie chciałam okazać słabości więc mój wzrok skrzyżował się z jego.
- Mogłeś zaczekać, nie sądzę że nie masz ważniejszych spraw niż witanie swojej siostry po powrocie z Driftmarku.
Aemond parsknął delikatnie po czym kucnął obok mnie, odwróciłam się w tył znajdując się teraz praktycznie z nim twarzą w twarz.
-Może po prostu bardzo chciałem to zrobić?
Uśmiechnął się podle.
-Nyke sepār  don't jaelagon naejot ūndegon ao lēkia?
Może po prostu bardzo nie chcę cię widzieć Bracie?*
Skrzywiłam się patrząc mu w oczy.
-Gaomā daor jorrāelagon naejot sagon ribazmoqitta.
Nie musisz być zła*
Wyciągnął swoją dłoń którą musnął mój policzek a ja odsunęłam się natychmiast.
-Jeśli nie masz już nic interesującego mi do przekazania to wyjdź stąd zanim stracisz przypadkiem oko i zyskasz miano ślepego księcia Aemondzie.
Mój brat zmarszczył mocno brwi krzywiąc się po czym wstał.
-Ojciec chce cię widzieć jak najszybciej.
Odwrócił się po czym zdenerwowanym krokiem ruszył w kierunku drzwi.

Gdy wyszedł ułożyłam głowę na swoich splecionych dłoniach biorąc głęboki wydech, żaden mężczyzna na świecie nie budzi we mnie takiego obrzydzenia jak mój brat.
Od kiedy położył na mnie swoje dłonie a moja macocha kazała mi milczeć oboje są dla mnie potworami które chciałbym usunąć ze swojego życia.
***

-Rhia! Moja królewna.
Szczery uśmiech zagościł na moich ustach widząc mojego ojca który czekał na mnie z rozpostartymi ramionami.
-Witaj ojcze.
Podeszłam w jego stronę a on wziął mnie w swoje ramiona układając dłoń na moich włosach.
Kochałam mojego ojca, był teraz jedyną osobą która dawała mi poczucie bezpieczeństwa...i poczucie bycia kochanym.
-Jak przebiegła twoja wizyta w Driftmarku?
Ojciec wypuścił mnie ze swoich ramion układając swoją dłoń na moich plecach, szeroki uśmiech dalej utrzymywał się na jego ustach a korona spoczywała na siwych długich włosach.
-Wszystko dobrze, to naprawdę piękne miejsce napewno będę chciała tam wrócić.
-Byle nie za szybko, wszyscy tęskniliśmy za twoją obecnością.
Szeroki uśmiech zszedł z moich ust, wiedziałam ze to kłamstwo ale nie śmiałam zaprzeczać.
-Opowiesz nam więcej przy kolacji, twój wuj wrócił ze smoczej skały więc mamy dzisiaj kolejną okazję do świętowania.
Ojciec machnął dłonią wgłąb pomieszczenia, dopiero po chwili zauważyłam że nie jesteśmy tu sami.
Oprócz nas w pomieszczeniu znajdowała się moja macocha której sztuczny uśmiech i entuzjazm można było poczuć aż na stopniach, członkowie królewskiej gwardii oraz osoba której nie widziałam od dwóch lat, mój wuj książę Daemon.
Mój wzrok spoczął na ostatniej z wymienionych osób, a czas jakby delikatnie mi spowolnił.
Długie jasne włosy opadały na jego ramiona, jasne oczy utkwione były we mnie a ciemne szaty i mroczna siostra przy boku dodawały mu powagi.
Zauważyłam lekki blask w jego oczach gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, przez co odwróciłam wzrok rumieniąc się delikatnie.
- Bōsa jēda daor ūndegon ñuha jorrāelagon.
Długo się nie widzieliśmy, moja droga.*
Glos lekko utknął mi w gardle.
- Drēje...
-  Prawda...*
Odkaszlnęłam delikatnie po czym odwróciłam się w stronę mojego ojca.
-Pozwolicie że udam się do siebie, jestem zmęczona po podróży a chciałabym odpocząć przed wieczorem.
Spuściłam delikatnie głowę wlepiając wzrok w podłogę czując jak moje policzki płoną.
-Oczywiście, poproszę Cristona aby przyprowadził cię wieczorem.
-Nie potrzebnie, sam to zrobię Bracie.
Dobiegł do mnie głos Daemona a ja poczułam jak tym razem oddech ugrzązł mi w płucach, czemu moje ciało tak reaguje?
Zapanowała chwilowa cisza.
-Dobrze, teraz niech Księżniczka Rhia odpocznie.
Poczułam dłoń mojego ojca na moich plecach, podniosłam głowę trzymając swój wzrok wbity w ojca ale czułam jak wzrok wuja wypala mi dziurę w plecach, chciałam wyjść jak najszybciej.

***

Wiek bohaterów na ten moment ( nie jest on taki jak w oryginale hotd ponieważ logicznie by się to nie zgrywało, niektórych bohaterów nie zobaczymy w tym ff lub pojawią się pózniej)
Rhia (17)
Aemond(19)
Viserys (47)
Alicent(34)
Daemon(32)
Aegon(20)
Rhea Royce(23)
Laena Velaryon (21)
Helaena (16)
Sir Criston (22)
Sir Harwin (30)

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Where stories live. Discover now