XIII

798 63 10
                                    

Jeśli rozdział wam się spodobał zostawcie gwiazdkę i komentarz dziękuje 🤍.

Trzymałam Eredina zawiniętego w ciemny kocyk przy swojej piersi, karmiąc go.
Odmawiał przyjmowania mleka od Damek, za każdym razem wyrywał się i płakał tylko na moich rękach i przy mojej piersi był spokojny.
Ten poranek był jednym z okropniejszych, burzowe chmury wisiały nad Smoczą Skałą do której przybyliśmy chwilę po zajściach na zaślubinach.
Nie zmrużyłam oka w nocy przeżywając rozlew krwi który miał miejsce, i nie nie ze względu na to że mój brat zabił Tylanda Lannistera moim głównym zmartwieniem było to czy przypadkiem nikt nie skrzywdził jego lub kogoś z naszych bliskich.
Pamiętam że krzyczałam na Daemona żeby mnie puścił wyrywając się z jego ramion gdy przenosił mnie korytarzami w stronę mojej Komnaty.
Na początku chciał od razu zabrać mnie do smoczej groty, wsiąść na Caraxes i zabrać na Smoczą Skałę jednak oznajmiłam że nie opuszczę Czerwonej Twierdzy bez Eredina.

Przymknęłam swoje powieki czując jak emocje opadają a senność przybiera na sile, Eredin odsunął się od mojej piersi co było dla mnie znakiem że nie jest już głodny.
Poprawiłam ramiączko swojej koszuli nocnej po czym odłożyłam malca do kołyski okrywając go nakryciem.
-Nie sądziłem że kiedyś ujrzę cię w roli matki, a napewno nie w roli matki dziecka Aemonda.
Daemon powiedział cicho gdy przymknęłam drzwi od swojej Komnaty aby nie zbudzić przypadkiem syna.
Objęłam się ramionami po czym usiadłam na siedzisku na przeciwko niego.
Ogień strzelał w kominku a ciemne chmury kłębiły się za oknami.
-Uwierz mi Stryju, też nie miałam tego nigdy w swoich planach.
Podkuliłam swoje nogi obejmując je ramionami.
-Powinnaś się przespać, muszę wrócić do Królewskiej przystani zobaczyć jak wielki burdel ma tam teraz miejsce.
-Niech książę Aemond przyleci tutaj, proszę naprawdę potrzebuje z nim porozmawiać.
Wypowiedziałam te słowa błagalnie w stronę stryja a ten podszedł do mnie po czym przeczesał dłonią moje długie włosy.
-Obiecuję że przekaże mu to, a tymczasem idź spać księżniczko musisz być wypoczęta.
Skinęłam głową po czym wstałam ze swojego miejsca.
-Dziękuje Stryju, jeszcze raz.
Daemon skinął głową po czym opuścił salon kierując się schodami w dół.
Nie obawiałam się zostać sama na Smoczej Skale, gwardziści czuwali nad nami tam samo jak krążący wokół wyspy Dixtrax.
Uchyliłam drzwi sypialni najciszej jak tylko mogłam po czym wsunęłam się do środka i zamknęłam je.
Bardzo ostrożnie wyjęłam śpiącego Eredina z kołyski i ułożyłam się z nim w miękkiej pościeli, chciałam mieć go przy sobie jakby bojąc się że mogę go stracić.
Poczułam jak zaczyna obejmować mnie senna mgła.
****

Poczułam ciężar po drugiej stronie łóżka, oraz dłoń przeczesującą moje włosy przez co wybudziłam się gwałtownie.
Moje jedno ramie obejmowało mocno Eredina za to dłonią drugiej ręki złapałam tą która głaskała moje włosy.
-To ja, spokojnie.
Usłyszałam dobrze mi znany głos należący do Aemonda.
Uważając na śpiącego noworodka przesunęłam się w stronę siedzącego obok brata.
-Odłóż go proszę do kołyski, nie będziemy tu rozmawiać kiedy Eredin zasnął.
Aemond sięgnął po kocyk w którym zawinięty był nasz syn, wziął go na ręce przytulając do swojej piersi po czym odłożył delikatnie do kołyski.
Uniosłam się do pozycji siedzącej, przesunęłam się na krawędź łóżka po czym wstałam i wskazując Aemondowi aby wyszedł za mną przeszłam z powrotem do salonu.
-Martwiłam się o ciebie.
Zwróciłam się w jego stronę stając na środku pomieszczenia, za oknem dalej szalała burza.
-Niepotrzebnie, nie miałaś powodu.
Aemond podszedł bliżej a w jego oczach widniało coś dla mnie nieodgadnionego ale z całą pewnością nie były to pozytywne emocje.
-Ściąłeś Tylanda Lannistera na oczach gości, jak miałam się nie martwić?
Machnęłam dłońmi patrząc prosto na niego.
-Nazwał cię dziwką miałem udać że nic się nie stało?
Blondyn podszedł jeszcze bliżej a na jego twarzy malował się gniew.
-Nie, po prostu to było cholernie nie rozsądne był obok mnie Daemon i gwardziści wygnali by ich z Królewskiej przystani...
-I co? I Lannister dalej chodził by pieprząc że jesteś kurwą i że zamordowaliśmy jego brata?
Aemond warknął a nasze twarze dzieliły milimetry.
-Musiał wziąć odpowiedzialność za swoje słowa i to zrobił.
Ściszył swój ton.
-I co teraz? Ludzie będą nazywać cię mordercą a Lannisterowie szykują się do wojny za zabicie Tylanda.
Mój żołądek ponownie zrobił przewrót.
-Świetnie, poznają potęgę Targaryenów osobiście zetnę kolejnego Lannistera jeśli będzie trzeba.
W jego oczach mogłam dostrzec szaleństwo które stopniowo narastało, pokręciłam głową uchylając lekko usta w niedowierzaniu.
-Mój ojciec utrzymywał siedem królestw w pokoju przez ponad dwadzieścia lat, nie pozwoli na to aby ta sytuacja zachwiała równowagę królestwa.
-Nasz ojciec.
Aemond odsunął się podchodząc bliżej kominka.
-Czy nie tego ode mnie oczekiwałaś? Ochrony? Bycia przy tobie? Właśnie to zrobiłem stanąłem w obronie twojego dobrego imienia Księżniczko Rhio.
Przeszedł mnie dreszcz gdy Aemond nazwał mnie w ten sposób, jego ton był bardzo chłodny i było w nim coś niepokojącego.
-Sama na to przystałaś, każdy kto nazwie cię kurwą straci głowę, Targaryenowie dotrzymują obietnic.
-Doskonale o tym wiem bracie.
Zacisnęłam zęby czując jak stara się wbić mi szpilkę, jego zachowanie przypominało te które znałam wcześniej te którego nienawidziłam.
-Jeśli mamy rozmawiać w ten sposób Aemondzie, to powinniśmy poprzestać w tym momencie.
Objęłam się ramionami spoglądając na niego.
-Wyrzucasz mnie ze Smoczej Skały?
Ruszył powolnym krokiem w moją stronę.
-Nie, sam zdecyduj czy chcesz tu zostać czy może wrócić do Królewskiej przystani jeśli będziesz chciał być może znów ze mną porozmawiać będę w sypialni z naszym synem.
Odwróciłam się nie czekając na jego odpowiedź po czym ruszyłam w kierunku swojej Komnaty.
***

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Where stories live. Discover now