III

1K 66 10
                                    

Jeśli rozdział wam się spodobał zostawcie gwiazdkę i komentarz dziękuje.

Uniosłam swoją suknie schodząc po stopniach w stronę tańczących gości, moja dłoń ściskała tą należącą do Aemonda.
Mój brat odwrócił nas do siebie twarzami po czym ułożył swoją dłoń na mojej talii przyciągając mnie do siebie, ja za to ułożyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
-Brakowało mi twojej obecności.
Mruknął obracając nas w tańcu.
-Mnie? Czy może narzucania mi się?
Prychnęłam odwracając wzrok na tańczące pary, jego uścisk na mojej talii zrobił się mocniejszy.
-Byłem pijany.
-I myślisz że to wystarczy?
Spojrzałam mu w oczy, nie wiem czy to wino czy piętrząca się we mnie złość dodawały mi odwagi.
-Nie zrobiłem ci krzywdy, dlaczego nie możesz już o tym zapomnieć?
Zacisnęłam mocniej dłoń na jego ramieniu.
-Nie zrobiłeś mi krzywdy tylko dlatego że twoja matka weszła w nieodpowiednim momencie, gdyby nie to odebrałbyś mi cnotę nie zważając na moje błagania, jesteś obrzydliwy.
Przyciągnął mnie mocno do siebie tak że nasze twarze dzieliły milimetry.
-Uwierz było by to najprzyjemniejsze zbliżenie na jakie mogłabyś liczyć ponieważ nikt nie wytrzymałby z taką suką jak ty.
Syknął prosto w moją twarz a ja niewiele myśląc uniosłam swoją dłoń a ta po chwili starła się z jego policzkiem.
Wypuścił mnie ze swojego uścisku, czułam jak wszystko spowalnia a wzrok wszystkich spoczywa teraz na nas.
Spanikowanym wzrokiem powędrowałam w stronę ojca i stryja siedzących przy stole, obaj byli zaszokowani a Alicent ciskała we mnie piorunami.
Dalej panikując odwróciłam się szybko po czym przeciskając się przez tłum opuściłam salę, chciałam jak najszybciej znaleźć się w swojej komnacie.
-Rhia!
Usłyszałam głos Sir Cristona za sobą ale nawet nie myślałam o tym aby się zatrzymać, zaczęłam biec w stronę schodów trzymając w dłoni swoją suknię która przeszkadzała mi pod nogami.
-Księżniczko zaczekaj.
Dalej słyszałam go za sobą, nie chciałam z nikim rozmawiać chciałam zostać sama.
Zatrzymałam się przed ciężkimi drzwiami za którymi znajdowała się moja sypialna, jednak gdy chciałam szarpnąć za nie aby je otworzyć duża silna dłoń przeszkodziła mi w tym.
-Rhia zaczekaj.
Ręce Cristona złapały mnie mocno za ramiona, dopiero teraz zauważyłam że łzy rozmazują mi widok.
-Spokojnie, co się stało?
Criston lustrował mnie wzrokiem.
-Nic, naprawdę Nic Cristonie chce być sama.
-Dlaczego uderzyłaś Księcia Aemonda?
-Zostaw mnie proszę, to sprawa między nami wracaj na przyjęcie.
Złapałam jego dłonie odsuwając je od siebie.
Stanął na przeciwko mnie całkowicie zdezorientowany, po chwili skinął głową.
-Jeśli będziesz mnie potrzebować zawołał księżniczko.
Ukłonił się delikatnie po czym zniknął w korytarzu powolnym krokiem.
****

-Piękne przedstawienie.
Daemon klasnął w swoje dłonie odwracając się w moją stronę od kominka w którym żarzył się ogień.
Skierowałam swój wzrok w ścianę leżąc głęboko w fotelu.
-Uderzyłaś księcia przy tych wszystkich nadętych Lordach, może to w końcu sprowadzi go na ziemię.
-Może.
Bawiłam się swoim sygnetem nie zwracając uwagi na wuja stojącego kilka kroków ode mnie.
-Przykro ci z tego powodu? Przykro ci że dostał to na co zasłużył?
Daemon napił się ze swojego kielicha po czym postawił go na drewnianym stole.
-Nie, przykro mi że każdy będzie uważał mnie za jeszcze większego śmiecia.
Westchnęłam po czym poprawiłam swoje ramiączko koszuli nocnej które zsunęło mi się z ramienia.
-Nie nazywaj się śmieciem, nigdy. Targaryen nigdy nie powinien określać się śmieciem.
Daemon zmarszczył mocno brwi kucając na przeciwko mnie, jego dłoń spoczęła na moim okrytym koszulą nocną udzie.
-Co takiego powiedział Aemond?
Skrzyżowałam z nim spojrzenia pierwszy raz od kiedy wszedł do Komnaty.
-Nazwał mnie suką dlatego że wytknęłam mu jego...niepoprawne zachowanie względem mnie kilka miesięcy temu...
-Co masz na myśli przez ,,niepoprawne?"
Uniósł się lekko.
-Aemond próbował mnie zgwałcić.
Zacisnęłam lekko usta a między nami zapanowała chwilowa cisza.
-Cóż...to nic czego bym się po nim nie spodziewał, ale gratuluje stanięcia w swojej obronie...mało która kobieta by to zrobiła.
Pogładził swoją dłonią moje udo.
-Powiedział że był pijany, jakby to cokolwiek kurwa zmieniało.
Prychnęłam zerkając na tlący się w kominku ogień.
-Jeśli musi uciekać się do wymuszania na kobiecie stosunku, to mam duże wątpliwości co do jego powodzenia.
Parsknęłam delikatnie.
-Podejrzewam że nawet kurwy na Jedwabnej stronią od naszego księcia.
Zaśmiałam się ponownie zerkając na swojego stryja.
-Naprawdę nie chce tu być stryju, chciałabym zostać na smoczej skale lub na Driftmarku...tam nikt niczego ode mnie nie oczekuje.
Daemon wstał po czym przeczesał swoją dłonią moje włosy.
-Chętnie zabiorę cię ze sobą, ale chyba oboje wiemy że twój ojciec kazałby mnie za to pozbawić przyrodzenia.
Przełknęłam mocnej ślinę zaciskając dłonie po bokach fotela, dłoń Daemona dalej bawiła się moimi ciemnymi włosami.
-Jesteś naprawdę piękna Rhia.
Jego dłoń przeszła z moich włosów na mój policzek gładząc go delikatnie, nie wiedziałam jak mam się zachować w tym momencie więc utkwiłam swój wzrok przed sobą.
-Nie chcę teraz żadnego mężczyzny Daemonie, wybacz.
Lekkie parsknięcie opuściło jego usta.
-Nie oczekuję od ciebie że wybierzesz mnie na swojego męża Rhia.
-Więc czego oczekujesz?
-Ja? Niczego, powinnaś zapytać o to co ja jestem w stanie zaoferować tobie.
Odsunął się lekko ode mnie przesuwając swoją dłoń i ponownie zanurzając ją w moich włosach blisko mojej skroni, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego.
-Więc co jesteś w stanie mi zaoferować?
Powiedziałam przełykając mocniej ślinę i patrząc mu prosto w oczy.
Na jego twarzy pojawił się wymowny uśmiech, ten który dobrze znałam u niego i Aemonda.
-Przyjemność.
Westchnęłam ciężko po czym odsunęłam jego dłoń od siebie.
-Wybacz, ale naprawdę nie jestem gotowa na...bycie z kimkolwiek.
Wzrok Daemona złagodniał a jego dłoń pogładziła mój policzek.
-Jeśli będziesz kiedykolwiek gotowa powiedz mi o tym.
-Również widzisz mnie po przez moje ciało prawda stryju?
Zmarszczyłam lekko brwi.
-Rhia, jesteś czymś więcej niż ładnym ciałem, jesteś inteligentna i umiesz walczyć o to co twoje, o swoje dobre imię...jesteś Targaryenem.
Pomyślałem że chciałabyś zapomnieć o dzisiejszym wieczorze, zaznać przyjemności.
-Nie widzę przyjemności w zbliżeniach, jeszcze nie...poza tym to był by dla mnie gwóźdź do trumny gdyby wszyscy plotkowali o naszej nocy a ja musiałabym prosić o herbatę.
-Za dużo myślisz.
Daemon pogłaskał mnie po włosach odsuwając się ode mnie powoli.
-Po prostu muszę uważać stryju, podkładanie się hienom w tej sytuacji było by wyrokiem na siebie.
Podkuliłam swoje nogi zapadając się głębiej w fotelu.
-Mam nadzieje że pamiętasz o tym...że oprócz przyjemności jestem w stanie zaoferować ci pomoc Rhia.
Daemon spojrzał na mnie ostatni raz kierując się do wyjścia z mojej Komnaty.
****

Ta noc była naprawdę niespokojna, nie mogłam zaznać ani odrobiny snu przerzucając się z boku na bok w moim łożu.
W momencie gdy myślałam że uda mi się zasnąć wybudziły mnie dźwięki dochodzące z korytarza.
Walcząc z senną mgłą podniosłam się z miękkiej pościeli i zsunęłam swoje nogi na zimny kamień.
Głosy przybrały na sile i nie były to wcale pijackie przyśpiewki, raczej odgłosy kłótni.
Ruszyłam powoli w stronę drzwi, po czym uchyliłam je delikatnie.
-Uspokój się do kurwy nędzy.
Rozpoznałam głos Aemonda przez co wysunęłam się delikatnie na korytarz.
Na końcu długiego holu mogłam zauważyć Aemonda, Aegona i jedną ze służących wciśniętą w róg ściany obserwującą braci z przerażeniem.
Wyszłam pewniej na korytarz obserwując całe zajście.
-Nie wpierdalaj się.
Aegon dosłownie wybełkotał ledwo trzymając się na nogach przyszpilony do ściany przez brata.
Nie wiele myśląc jak to mam w zwyczaju ruszyłam w ich stronę.
-Co wy robicie do cholery?
Wyrzuciłam z siebie spoglądając na przerażoną dziewczynę.
Aemond dalej szarpał Aegonem ale ten w końcu wyślizgnął mu się po czym uderzył brata w twarz, Aemond zatoczył się lekko do tyłu.
-Nie wpieprzaj się, to nie twoja sprawa.
Aegon spiorunował mnie wzrokiem.
-Zostaw ją Aegonie jesteś pijany.
-Żaden bękart nie będzie mi mówił co mam robić.
Sama tym razem rzuciłam się w stronę brata łapiąc go obiema dłońmi  za gardło.
-Zważaj na swoje słowa albo obiecuje ci że nie doczekasz swojej koronacji.
Czułam jak krew w moich żyłach zaczyna się gotować.
-Zostaw go Rhia.
Poczułam dłonie na swoich ramionach a mój uścisk na gardle Aegona zluzował się, zabrałam swoje ręce a Aegon dalej stał pod ścianą próbując wybudzić się z szoku.
-Co tu się wyprawia? Aegon? Aemond? Rhia?
Sir Harwin wraz z kilkoma innymi gwardzistami odsunęli nad od Aegona.
-Aemond? Co tu zaszło? Czemu krwawisz książę?
Aemond dopiero teraz zwrócił uwagę na szkarłatną ciecz ozdabiającą jego twarz, przetarł swój nos dłonią na której została plama.
-To nic, zabierzcie go stąd jest pijany musi się położyć...wyjaśnimy to rano.
Harwin spojrzał na mnie a ja tylko skinęłam głową, nie potrzebne nam były nocne przepychanki.
-Chodź książę.
Harwin oraz jeden z gwardzistów złapali Aegona po czym zaczęli prowadzić go w kierunku jego Komnaty.
-Próbował ją zgwałcić.
Aemond wskazał dłonią dziewczynę stojącą w rogu, podeszłam do niej powoli po czym ułożyłam dłoń na jej ramieniu.
-Wróć do siebie...nie mów nikomu o tym co zaszło, przepraszam za mojego brata wyjaśnimy to rano wraz z królową.
Dziewczyna będąc dalej w szoku skinęła głową po czym zniknęła na drugim końcu korytarza.
Czułam jak wzbiera we mnie niemoc i furia, nie mogłam jej pomóc wiedziałam że królowa zamiecie sprawę pod dywan chroniąc swojego synka tak samo jak chroniła Aemonda.
-Nie powinnaś się mieszać.
Odwróciłam się w stronę brata stojącego za mną, jego twarz była brudna od krwi.
-Trzeba było kłócić się ciszej, chodź musisz zmyć te krew.
Złapałam go za ramię prowadząc w stronę swojej Komnaty.
-Nie mam pięciu lat Rhia poradzę sobię.
-Nie odzywaj się już, bo przysięgam że zaraz uduszę również ciebie.

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz