IV

1.1K 70 10
                                    


-Nie ruszaj się.
Warknęłam na Aemonda który siedział na krześle.
-Nie ruszam się po prostu nie umiesz tego robić.
Prychnął a ja rzuciłam zakrwawioną szmatą z powrotem do miski z wodą.
-Zrób to sam w takim razie, nie umiesz docenić nikogo ani niczego.
Zacisnęłam mocno brwi a ten zamknął na chwilę oczy po czym wypuścił głośno powietrze.
-Zmyłaś już tę krew?
-Tak.
Wstałam z krzesła na którym siedziałam po czym podeszłam do uchylonego balkonu przez które wpadało zimne powietrze.
-Przepraszam.
Rzucił cicho Aemond wpatrując się w czerwoną od krwi wodę.
-Za co?
-Za to o czym mówiłaś na uczcie, nie chciałem tego zrobić byłem pijany nie skrzywdziłbym cię.
Spojrzałam na niego a nasze spojrzenia skrzyżowały się, mogłam zobaczyć lekki żal w jego oczach.
-Mówisz to bo naprawdę tego żałujesz czy żeby się oczyścić?
-Rhia, miałbym to w dupie gdyby nie było by mi z tym źle.
Skinęłam lekko głową.
-Ty mnie uderzyłaś ja przeprosiłem jesteśmy kwita.
-Nazwałeś mnie suką.
Prychnęłam podchodząc do niego.
-To akurat prawda, jesteś nią ale nigdy nie powiedziałem że to źle.
Coś na krztałt uśmiechu przewinęło się przez jego twarz.
-Uznam to jako komplement Aemondzie.
- Iksā tolī gevie  naejot sagon ribazmoqitta...więc staraj się złościć odrobinę mniej siostro.
*Jesteś za ładna żeby być zła
Delikatny rumieniec wkradł się na moje policzki więc zarzuciłam swoje włosy bardziej do przodu.
-Uznam to za komplement, ale dalej nie wzbudzasz mojej sympatii Aemondzie.
Złączyłam swoje dłonie razem przed sobą.
-Może wyprawa na Żelazne wyspy poprawi twoją sympatię do mnie?
Zerknęłam na niego pytająco.
-Poproszę żeby rano Vhagar i Dixtrax byli gotowi do drogi.
Aemond wstał po czym podszedł do mnie.
-Nie powiedziałam że się zgadzam.
Spojrzałam na niego.
-Ale dobrze wiesz że chcesz lecieć.
Zaczepny uśmiech wślizgnął się na jego usta, nie miałam już siły protestować.
-Dobrze, a teraz wybacz ale naprawdę chce wypocząć szczególnie jeśli mamy jutro ruszyć w drogę.
Aemond skinął głową po czym powolnym krokiem udał się w stronę drzwi.
-Dobranoc Rhia.
-Dobranoc.
Westchnęłam gdy drzwi skrzypnęły za nim zostawiając mnie samą z trzaskającym ogniem w kominku.
***

Vhagar opadła ciężko na ziemię powodując wyrzut chmury piachu w powietrze, Aemond zamknął oczy i odwrócił głowę starając się zminimalizować ilość piachu w swoich oczach, ja za to zaczęłam kaszleć starając się wyrzucić z siebie zaległy pył z moich płuc.
-Delikatność to nie jest jej drugie imie.
Pomachałam dłonią przed swoją twarzą usuwając chmurę piachu.
-To wielka bestia jak twoim zdaniem ma być delikatna?
- Macie dużo wspólnego.
Rzuciłam schodząc powoli z Dixtraxa który wiercił się niespokojnie.
-lykirī Dixtrax.
Poklepałam bestię po boku zeskakując na ziemię.
-Też jesteś mało delikatna, a wręcz nie przyjemna.
Prychnął Aemond schodząc z Vhagar po czym przeczesał dłonią swoje jasne włosy, tym razem nie były one lekko spięte z tyłu jak to miał w zwyczaju.
-Było by dobrze gdybyś spojrzał na siebie bracie.
-Mężczyźni Targaryenów powinni budzić strach i szacunek.
-Mówisz o swoim bracie Aegonie?
Odwróciłam się w jego stronę.
-To idiota.
Skwitował krótko po czym rozejrzał się w koło.
- Wygląda na to że jesteśmy sami.
Wiatr poszargał lekko jego włosy.
-Lubię tu latać, kiedy chce być sama mam nawet jedno miejsce do którego zawsze się udaje.
Objęłam się ramionami patrząc na lekko wzburzone morze.
-Więc tutaj jesteś gdy szuka cię cała gwardia.
-Czasem trzeba zniknąć, ale chyba niektórym było by to na rękę gdybym zniknęła na zawsze.
Zmarszczyłam lekko swoje brwi.
-O czym ty mówisz?
Aemond podszedł bliżej.
-Alicent, Rada, Lordowie chcieliby napewno pozbyć się takiego bękarta, niszczę dobre imię swojego ojca urzędując bezwstydnie na dworze i nosząc jego nazwisko.
Aemond złapał mnie za ramię po czym odwrócił w swoją stronę, jego twarz znajdowała się teraz naprawdę blisko mojej.
-Nigdy nie mów tak o sobie, jesteś częścią tej rodziny jesteś Targaryenem więc powinnaś znać swoją wartość Rhia, nikt nie może ci jej odebrać a napewno nie ta banda lordowskich pizd.
-Nienawidzisz mnie tak samo jak oni.
-Czy gdybym cię nienawidził zabrałbym cię tutaj?
Mój brat zmarszczył mocniej brwi czekając na moją odpowiedź.
-Zawsze podziwiałem cię za twój charakter, za to że mówisz to co myślisz i żyjesz według własnych zasad, za to że nie interesuje cię zdanie innych Rhia.
Zaśmiałam się gorzko spuszczając na sekundę wzrok.
-Nie prawda Aemondzie, przeżywam to wszystko ale po prostu nie dzielę się swoimi uczuciami trzymam je dla siebie...żeby nikt nie mógł ich użyć przeciwko mnie...i możliwe że to nas łączy.
Uśmiechnęłam się delikatnie w stronę brata, i był to prawdopodobnie jedyny szczery uśmiech od długiego czasu.
-Możliwe.
Odsunęłam się od niego po czym spojrzałam w stronę rozciągającego się przed nami lasu.
-Chodź, pokaże ci moje ulubione miejsce ale jeśli komuś o nim powiesz to stracisz drugie oko.
Aemond pokręcił tylko głową po czym ruszył w moją stronę.
****

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Where stories live. Discover now