VII

923 77 13
                                    


Jeśli rozdział się spodobał zostaw gwiazdkę i komentarz dziękuje 🤍

Moje palce bawiły się jasnymi kosmykami włosów leżącego na mnie Aemonda.
Słońce zaszło już dawno za horyzontem, a my leżeliśmy wtuleni w siebie ciesząc się otaczającą nas ciszą.
Ręce chłopaka obejmowały mnie ciasno w talii gładząc ją co jakiś czas.
-Nie sądziłam że kiedykolwiek tak skończę, przeznaczona dla Jasona Lannistera ale leżąca z tobą w jednym łożu.
Westchnęłam lekko nie odrywając wzroku od sufitu.
-Wolałabyś żeby jednak był tu Lannister?
Aemond mruknął w moją klatkę piersiową, nie widziałam jego twarzy ale moglam wyczuć że głupio się uśmiecha zadowolony ze swojego żartu.
Jęknęłam zirytowana po czym podniosłam się zrzucając go z siebie, ten podniósł się po czym posłał mi piorunujące spojrzenie.
Jego włosy były w nieładzie opadając na jego plecy, usta były lekko opuchnięte i moglam przysiądź że widniała na nich mała rana której byłam sprawcą.
-Miałem rację z tym że słaby z ciebie kłamca Rhia, łatwo dajesz się prowokować.
Podniosłam się po czym spojrzałam na siebie w wiszącym na ścianie lustrze, nie wyglądałam dużo lepiej niż Aemond, moje włosy także były w nieładzie, usta spuchnięte a na biodrach mogłam zauważyć dużego siniaka.
Przesunęłam po nim palcami obserwując swój ruch w lustrze.
Aemond podniósł się z roztrzepanej pościeli po czym powolnym krokiem stanął za mną, jego ręce znalazły się na moich biodrach.
-Następnym razem będę delikatniejszy.
Powiedział przy moim uchu odgarniając kosmyk włosów za nie, po czym złożył za nim lekki pocałunek.
-Jesteś pewien że będzie kolejny raz?
Oparłam się o niego a ciepło jego ciała rozeszło się przyjemnie po moich plecach.
-Czy ten raz na Żelaznych wyspach nie miał być według ciebie jednorazowym zajściem?
Uśmiechnęłam się po czym odwróciłam w stronę chłopaka całując go przelotnie.
-Za dużo mówisz.
Odsunęłam go od siebie po czym ponownie opadłam na miękką pościel.
-Myślałem...nad Lannisterem i tą całą farsą że ślubem.
Aemond opadł obok po czym zawisł delikatnie nade mną patrząc mi w oczy.
-I do jakich wniosków doszedłeś?
-Lannister nie zgodził się na to dlatego że cię kocha, zgodził się ze względu na korzyści jakie płyną z tego małżeństwa, Ojciec nie ma z niego za to żadnej korzyści oprócz uziemienia cię.
Przystań na te zaślubiny, jest duża szansa że nikt inny nie da ci takiej wolności jaką da ci ten związek ty znajdziesz kogoś innego, on znajdzie kogoś innego ale formalnie dalej będziecie razem.

-A kwestia dziecka? Napewno będą oczekiwać od nas potomstwa.
Uniosłam się delikatnie.
-Wydaje mi się że to najmniejszy problem.
Aemond przeczesał dłonią moje włosy.
-Skoro jeszcze ten ślub nie doszedł do skutku, zawszę mogę poprosić o twoją rękę.
Spojrzałam na niego.
-Nie, to się nie uda nikt na to nie przystanie...dodatkowo Alicent była by pewna swojej racji w tym że do czegoś między nami doszło przed ślubem.
Zapanowała między nami chwilowa cisza.
-Dobrze, zgodzę się na to małżeństwo ale najpierw muszę odbyć rozmowę z Jamesem.
Zdajesz sobie sprawę z tego że jeśli przedstawię Lannisterowi swoją propozycję a on ją odrzuci tak samo jak zaręczyny to całe królestwo będzie plotkować o tym że jestem niewierną kurwą?

Spojrzałam na Aemonda którego oczy pociemniały w tym momencie.
-Jeśli ktokolwiek nazwie cię kurwą straci głowę, i to z mojej ręki.
Wiedziałam do czego potrafi zdolny być Aemond więc nie potraktowałam jego słów jako pustej obietnicy.
****

-Lord Lannister wasza królewska mość.
Sir Criston otworzył drzwi od Komnaty przepuszczając w nich Lorda Lannistera.
Oprócz mnie w komnacie znajdowała się także Alicent oraz damy dworu.
-Wasza wysokość, księżniczko.
James Lannister ukłonił się nisko a jego usta zdobił drobny uśmiech, moja twarz pozostała bez emocji ze względu na trawiący mój żołądek ogień spowodowany stresem.
Alicent i Lord Hightower byli bardzo uradowani na wieść o tym że zgodziłam się na wizytację Lannistera, oczywiście Lady Hightower nie umknęła wizyta jej syna na Smoczej Skale.
Nie wiem czy to ze względu na przyjazd Lannistera czy dla świetego spokoju ale nie poruszyła tym razem ze mną tematu Aemonda.
-Twoja wizyta Lordzie Lannister sprawia nam ogromną radość, szczególnie Księżniczka Rhia jest uradowana twoją obecnością.
Poczułam jak zbiera mi się na wymioty od jej pieprzenia.
Przybrałam najbardziej realny uśmiech na jaki mogłam sobie w tej chwili pozwolić.
-Lady Hightower, czy moglibyście zostawić nas samych? Chciałam pomówić z Lordem Lannisterem na osobności.
Mężczyzna zajął miejsce na przeciwko mnie, rzuciłam Alicent piorunujące spojrzenie a ta widocznie nie chcąc ze mną walczyć odpuściła po czym rozkazała Damą wyjść za nią.
Gdy ciężkie drzwi zamknęły się za kobietami wzięłam głęboki oddech.
-Mam nadzieje że twoja podróż Lordzie Lannister przebiegła pomyślnie.
Ułożyłam swoje dłonie na kolanach a mój wzrok utknął w twarzy mężczyzny.
-Była odrobinę męcząca ale obeszło się bez większych komplikacji księżniczko, dziękuje że pytasz.
James posłał mi lekki uśmiech który nawet udało mi się odwzajemnić.
-Chciałabym omówić kwestię naszego małżeństwa, tego jak ma ono wyglądać.
Podniosłam się po czym powolnym krokiem zaczęłam krążyć po pomieszczeniu, ogień który trawił mój żołądek doszedł aż do gardła.
-Domyślam się że nie chcesz opuszczać Królewskiej przystani księżniczko, jednak Casterly Rock zawsze stoi dla ciebie otworem.
Westchnęłam ciężko odwracając się w stronę siedzącego mężczyzny, jego brązowe dłuższe włosy układały się w lekkie fale a ciemne oczy śledziły moje ruchy.
-Będę szczera, nie zawieram tego małżeństwa z wielkim entuzjazmem, uważam że będziesz dobrym mężem aczkolwiek nie sądzę żeby powstało między nami jakiekolwiek uczucie Lordzie Lannister.
Widziałam że analizuje bacznie moje słowa.
-To małżeństwo to czysto polityczny twór i nie powinniśmy się z tym oszukiwać, tak zamierzam pełnić swoje obowiązki jako twoja żona, tak samo oczekuję że będziesz je wypełniał publicznie jako mój mąż, ale chce żebyśmy oboje mieli wolność w tej relacji...jeśli będziesz szukał szczęścia u boku kogoś innego nie zamierzam protestować...tego samego chciałabym oczekiwać od ciebie.
Ścisnęłam mocniej swoje dłonie które trzymałam splecione z przodu, pomiędzy nami zapanowała chwilowa cisza.
Widziałam że James dalej myśli nad tym co powiedziałam, między jego brwiami powstała lekka zmarszczka a wzrok utkwił w drewnianym stole przed sobą.
-Sądziłem że to powiesz księżniczko, nie będzie to dla mnie problemem jeśli będziesz szukać szczęścia u boku innego mężczyzny tak samo jak ja będę szukać swojego, jednak moim warunkiem jest to aby to wszystko zostało między nami nikt inny nie może się o tym dowiedzieć.
-Myślałam że to jasne.
Zajęłam miejsce obok niego po czym nasze spojrzenia skrzyżowały się.
-Tak samo oczekuje że oboje będziemy wypełniać swoje małżeńskie obowiązki, chcę abyś towarzyszyła mi jako żona tak samo jak ja będę towarzyszył ci u twojego boku jeśli zajdzie taka potrzeba...tak samo oczekuję że podarujesz mi potomstwo które będę mógł nazwać swoimi następcami.
Poczułam jak ciężki głaz spada z mojej klatki piersiowej.
-Oczywiście, bardzo cieszy mnie fakt że jesteśmy zgodni w tej kwestii.
Na moje usta wszedł delikatny uśmiech który James odwzajemnił, nie było to żadnym sekretem że robiliśmy to tylko i wyłącznie dla zadowolenia innych, Aemond się nie mylił Lord Lannister mógł być najlepszym co mnie na ten moment spotkało.

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang