II

1.1K 89 0
                                    


Prosiłabym o zostawienie gwiazdki jeśli rozdział się wam spodobał dziękuje.

Najlepszą rzeczą dzisiejszego dnia była moja drzemka, po locie z Driftmarku oraz niemiłej wizytacji mojego brata była to rzecz której naprawdę potrzebowałam.
Przewróciłam się na drugi bok wzdychając delikatnie, naprawdę chciałam uniknąć dzisiejszej uczty, nie chciałam widzieć moich braci, mojej macochy, tych wszystkich nadwornych pizd które życzą mi śmieci oraz rozmów o polityce, o tym kto za kogo wyjdzie, kto został lordem czego oraz rozmów o wojnach i podbojach to naprawdę jedyne rzeczy o których ta bogobojna banda umie rozmawiać.
Jednak gdy okazało się że Książę Daemon też będzie na uczcie moja niechęć do dzisiejszego wieczora delikatnie zmalała.
Miałam wrażenie ze to jedyna osoba oprócz mego ojca z którą  na ten moment mogę znaleźć nić porozumienia...w końcu oboje jesteśmy uważani za gorszy sort tej rodziny.
Westchnęłam sennie czując lekki chłód na swoim ciele ale zignorowałam to.
Do moich uszu dotarły ciche kroki, ale zignorowałam to uważając je za część sennej mgły.
Dopiero gdy dotarło do mnie że uczucie ciepła na moim ramieniu nie jest częścią snu ocknęłam się i szybko podniosłam ze swojego łoża, przez co znalazłam się twarzą w twarz z Daemonem.
-Przeraziłeś mnie.
Wydusiłam z siebie starając się uspokoić kołatanie serca.
-Spodziewałaś się kogoś innego Księżniczko?
Utkwiłam wzrok w jego jasnych oczach na chwile zapominając jak poprawnie złożyć zdanie.
-N-nie, po prostu spałam i zrobiłeś to niespodziewanie.
Wydusiłam w końcu z siebie a mężczyzna odsunął się delikatnie ode mnie, jego dłoń zsunęła się z mojego ramienia delikatnie strącając ramiączko koszuli nocnej.
Mogłam przysiąc że przez jego twarz przemknął się kpiący uśmiech...ale możliwe że tylko mi się wydawało przez moje zaspanie które jeszcze nie ustąpiło.
-Miałem cię przyprowadzić...ale to chyba zajmie odrobinę dłużej skoro wszyscy nas oczekują a ciebie nie opuściła jeszcze senna mgła.
Mruknął zerkając na mnie od góry do dołu.
- Zaraz będę gotowa, zaczekaj na mnie.
Przetarłam oczy po czym stanęłam na zimnej podłodze.
Daemon przeszedł kawałek po czym usiadł na leżance stojącej nieopodal kominka.
-Na zewnątrz.
Westchnęłam wskazując mu drzwi.
Tym razem nie przewidziało mi się ale posłał mi kpiący uśmiech po czym zerkając na mnie ostatni raz pokierował się w stronę drzwi.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech gdy opuścił moją komnatę, może opuszczenie Driftmarku było jednak złym pomysłem.
***

Wygładziłam dłonią swoją suknie przeglądając się ostatni raz w wielkim lustrze.
Czarny materiał owijał moje ciało zostawiając moje ramiona odkryte, srebrne zdobienia przewijały się przez górną część sukni a podkreślał je srebrny naszyjnik spoczywający na mojej szyji.
Moje ciemne włosy opadały luźno na moje ramiona, za to przednie pasma zostały zaplecione w dwa warkocze.
Odwróciłam się od lustra, po czym ruszyłam w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
Pchnęłam je a mój wzrok powędrował na oczekującego na mnie wuja, stał on oparty o ścianę wraz z dwoma strażnikami gwardii.
-Nie wiem czy ktoś poinformował cię o tym Rhia, ale goście nie będą na nas czekać do świtu.
Odsunął się od ściany, po czym zaoferował mi swoje ramie które objęłam.
-Najlepiej by było gdyby wcale ich nie było stryju.
Książę parsknął delikatnie prowadząc mnie wzdłuż korytarza.
-Nie widzisz przyjemności w spędzeniu wieczoru w towarzystwie mężczyzn którym wydaje się że mają we wszystkim racje i że są panami świata? Naprawdę cię nie rozumiem.
Tym razem to ja lekko parsknęłam.
-Jesteś jednym z nich więc możliwe że widzę w tym jakąś przyjemność.
Spojrzałam na niego a ten zmarszczył lekko brwi.
-Wiesz Księżniczko, uraziłoby mnie twoje porównanie ale dodałaś że znajdujesz we mnie jakąś przyjemność więc uznam że tego nie słyszałem.
Odwróciłam głowę w drugą stronę czując ciepło na twarzy.
-Też uważasz się za Pana świata, ojciec mianował cię kapitanem straży miejskiej także nawet nie próbuj zaprzeczać że nie czujesz wyższości ze względu na swoją pozycję, ah no i bycie księciem oczywiście.
Daemon zatrzymał się po czym spojrzał na mnie a ja odwróciłam wzrok w jego stronę.
-A ty? Nie czujesz się lepsza? Lepsza od służących? Lepsza od podrzędnych Lordów i księżniczek będąc córką mojego brata? Nosząc jego nazwisko? Chyba wszyscy wiemy że też czujesz z tego satysfakcję.
Zabrałam swoją dłoń z jego ramienia.
-Z tego że jestem traktowana jak śmieć i margines tego rodu? Z tego że jestem nazywana bękartem? Z tego że te wszystkie pizdy tam życzą mi śmierci i chcieliby abym się nigdy nie urodziła? Nie stryju, nie czuje satysfakcji ani przyjemności.
Wzrok Daemona był we mnie wbity cały czas, widziałam że uważnie analizuje moje słowa, po chwili jego brwi delikatnie się zmarszczyły a na usta wstąpił ten sam uśmiech który już znałam.
-W takim razie jest nas dwoje Rhia, uwierz ci ludzie tam nienawidzą nas tak samo.
Podszedł do mnie powoli po czym złapał mnie delikatnie za ramiona na co przeszedł mnie dreszcz.
-Dlatego nie powinnaś okazywać słabości, nie jesteś słaba Rhia a napewno nie powinnaś być przed nimi.
Kiwnęłam lekko głową nie odrywając wzroku od jego twarzy.
-Chodźmy.
Znów złapałam jego ramię, towarzyszyło mi dziwne uczucie...uczucie ulgi? Uczucie że może w końcu ktoś mnie rozumie, że w końcu będę mieć w kimś oparcie.
***

Czułam jak wzrok wszystkich tu obecnych wypala mi dziurę w plecach gdy wraz ze stryjem przechodziliśmy przez środek sali kierując się w stronę głównego stołu przy którym zasiadał mój ojciec wraz z braćmi, moją siostrą i macochą.
Nawet nie zauważyłam gdy moja dłoń zacisnęła się mocniej na ramieniu wuja.
-Podnieś głowę, jesteś księżniczką to oni są tu dla ciebie nie ty dla nich.
Nachylił się w moją stronę wypowiadając to cicho.
Moja głowa automatycznie powędrowała w górę po jego stronach, mój wzrok krążył po wszystkich zgromadzonych a ich twarze wyrażały zmieszanie lub dezaprobatę którą starali się ukryć.
W końcu puściłam ramię swojego towarzysza kierując się do swojego miejsca przy stole które znajdowało się pomiędzy Aemondem a Aegonem.
Poczułam nieprzyjemny skurcz w żołądku zasiadając do stołu, nie lubiłam towarzystwa swoich braci obaj powodowali u mnie uczucie niepokoju...szczególnie ten pierwszy.
Daemon zasiadł po prawej stronie mego ojca praktycznie na drugim końcu stołu.
-Mam nadzieje że kąpiel była przyjemna.
Aemond rzucił w moją stronę z bardzo głupim uśmiechem, zacisnęłam mocno szczękę starając się nie zwymiotować na zastawiony stół.
-Tak, dziękuje że pytasz a była jeszcze lepsza gdy wyszedłeś.
Skrzywił się nieznacznie po czym odwrócił ode mnie swój wzrok.
-Chciałbym wznieść toast, na cześć mojej córki księżniczki Rhii, która dzisiaj powróciła ze swojej podróży do naszych przyjaciół na Driftmarku!
Ojciec wstał po czym uniósł swój kielich, po nim wstali wszyscy zasiadający przy stołach również wznosząc swe kielichy.
-Oraz na cześć mojego brata księcia Daemona, który powrócił do nas ze Smoczej Skały.
Zerknęłam ukradkiem na wuja siedzącego na drugim krańcu stołu, skinął on dłonią z nieznacznym uśmiechem wędrującym po jego twarzy.
Również wstałam po czym uniosłam swój kielich upijając z niego.
Gdy ojciec skończył wznosić toast rozległy się oklaski oraz wiwaty, po chwili jednak ucichły i każdy wrócił do rozmów oraz ucztowania.
-Jak było w Driftmarku? Co u księżniczki Laeny królewno?
Moja macocha zwróciła się do mnie, jej udawane zainteresowanie moją osobą było nawet urocze.
-Wszystko dobrze, Corlys szuka kandytatów do ręki swojej córki.
Napiłam się wina czując że to jedyne co pozwoli mi przeżyć dzisiejszy wieczór.
-To wspaniale, mam nadzieje że Lord Corlys znajdzie odpowiedniego kandydata.
Miałam ochotę bardzo mocno przewrócić oczami w tym momencie, Alicent zauważyła że nie mam ochoty kontynuować z nią rozmowy więc zajęła się Heleaną siedzącą obok.
***
Trzeci kielich wina który znajdował się w mojej dłoni był najbardziej interesującą rzeczą na ten moment, Aegon wolał co chwile służące aby donosiły wina co powodowało furię u Alicent ponieważ jej synalek był już kompletnie pijany.
Ojciec zajęty był rozmową z Otto Hightowerem a Daemon udawał że interesuje go to co mają mu do powiedzenia lordowie.
Heleana zajęta była swoimi włosami będąc w swoim świecie, a goście bawili się od jakiejś godziny w tańcu.
Wino zaczynało spełniać swoją rolę ponieważ całe to towarzystwo nawet przestało oddziaływać mi na nerwy, byłam pewna że rumieniec rozchodzi się w tym momencie po mojej twarzy a oczy robią się delikatnie zamglone.
Nawet nie zauważyłam gdy Aemond podniósł się ze swojego miejsca i ułożył swoją dłoń na moim ramieniu.
-Zatańczysz ze mną księżniczko?
Podniosłam swój wzrok na brata oczekującego na moją reakcję, mogłam wywnioskować że również był pod lekkim wpływem wina...inaczej nie proponowałby mi tańca.
-Wiesz Aemondzie, nie wiem co jest gorsze...taniec? Ty? Czy może taniec z tobą?
Odstawiłam kielich na stół.
-Na ten jeden wieczór mogłabyś chociaż udać że mnie tolerujesz.
Dopiłam swoje wino po czym wstałam od stołu.
-To twój szczęśliwy dzień Bracie.
Uśmiechnęłam się sztucznie po czym przyjęłam jego dłoń którą mi zaoferował.

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz