XVII

606 67 5
                                    


-Zjedz coś proszę, źle wyglądasz.-
Alicent ułożyła dłoń na moim ramieniu, jednak nie dostała w odpowiedzi żadnej reakcji ani na swoje słowa ani na dotyk.
Tak było od miesiąca, nie potrafiłam wydusić z siebie więcej niż kilka koniecznych słów w ciągu dnia, unikałam wszystkich i wszystkiego mimo że teraz każdy chciał być wokół mnie.
-Nie, nie chce. -
Wlepiłam swój wzrok ponownie w dłonie na moich kolanach.
-Musisz nabrać sił Rhia.-
Alicent przeczesała dłonią moje włosy, ze stresu stały się rzadkie i słabe także wychodziły garściami przy każdym dotyku.
Codziennie budziłam się z wielką czarną wyrwą w miejscu serca, nie potrafiłam opanować swoich łez w nocy a widok Eredina sprawiał mi ból przypominając mi o stracie drugiego dziecka.
Aemond i ja żyliśmy osobno od tamtego momentu, na początku spędzał ze mną każdą wolną chwilę, przesiadywał przy moim łożu trzymając moją dłoń lub spędzał ze mną noce gdy ja szlochałam w jego ramię, przynosił Eredina na swoich rękach do mojego łoża ale ja nie potrafiłam cieszyć się momentem że jesteśmy w końcu wszyscy razem.
W końcu przestał przychodzić, przestał pytać o moje samopoczucie a ja całkowicie odizolowałam się od wszystkiego co było poza moją komnatą.
Okazało się że przestał przebywać w Czerwonej Twierdzy, bywał tu może kilka razy w ciągu tygodnia większość czasu spędzał na jedwabnej zabawiając się z kurwami i upijając z gwardzistami.
-Czy Aemond pytał o mnie?-
Spojrzałam na Alicent siedzącą obok a ona zaczęła unikać mojego wzroku.
-Nie, nie pytał jest teraz zajęty księżniczko.-
Słyszałam to cały czas, a tym jego zajęciem było wino oraz kurwy na Jedwabnej.
-Po prostu powiedz to Alicent, powiedz że przestałam go interesować.-
Wstałam po czym objęłam się ramionami krążąc powoli po komnacie.
-Nie mów tak Rhia, on też to wszystko przeżywa...-
-Przeżywa? Spędzając cały swój czas na pieprzeniu się z dziwkami w burdelu? Albo upijając do nieprzytomności? Tak właśnie sobie radzi ze stratą naszego dziecka?-
Poczułam jak złość ogarnia moje ciało, czułam się bezsilna chciałam krzyczeć z niemocy.
Największy ból sprawiało mi to że nie było go tutaj, nie było go przy mnie znów gdy był najbardziej potrzebny.
-Powinniście porozmawiać, unikacie się od miesiąca zamknęłaś się w swoich czterech ścianach a on nie umie sobie poradzić z tym że wraz z dzieckiem umarłaś również ty Rhia.-
Alicent ułożyła dłonie na moich ramionach a w jej oczach mogłam zauważyć żal.
-Znam swojego syna, wiem jak bardzo to przeżywał, zamartwiał się o ciebie...musisz dać mu czas, musisz z nim szczerze porozmawiać o wszystkim co czujesz, zależy mu na tobie ale musisz to z niego wydobyć...-
Zrzuciłam dłonie Alicent z siebie po czym zacisnęłam mocno szczękę.
-Nie jestem pojemnikiem na jego ból.-
Syknęłam w stronę macochy.
-Wyjdź proszę.-
Machnęłam dłonią w stronę drzwi nakazując Królowej opuszczenie mojej Komnaty.
****

Czułam się bardzo niepewnie, zacisnęłam jedwabną pościel mocniej w swojej dłoni starając się rozładować kumulujące się we mnie nerwy.
Komnata Aemonda była taka jak on sam,  mroczna ale za razem dawała poczucie ciepła.
Wielkie łoże zasłane ciemną jedwabną pościelą na którym teraz zasiadałam było centrum tego pomieszczenia, dywany ze zwierzęcych skór zdobiły podłogę a w kominku tlił się ogień oświetlając przestrzeń. Ciemne zasłony przesłaniały wielkie okna wpuszczając tylko odrobinę światła do środka.
Nie wiem czy to co robiłam miało sens, czy siedzenie tutaj i czekanie aż Aemond się zjawi było dobrym pomysłem, w końcu nawet nie wiedziałam czy powróci na noc do Warowni.
Usłyszałam kroki za drzwiami a potem ciężkie drewniane drzwi ustąpiły otwierając się.
Po chwili w drzwiach stanął Aemond, mogłam dokładnie zauważyć że był pijany, jego zamglony wzrok obleciał mnie od dołu do góry a jego brwi zmarszczyły się delikatnie.
-Co tu robisz.-
Jego ton był bardzo szorstki przez co przełknęłam mocniej ślinę.
-Nie sądziłam że wrócisz na noc.-
Powiedziałam cicho, Aemond pociągnął delikatnie nosem po czym ruszył lekko chwiejnym krokiem w moją stronę a moje plecy przebiegł lekki dreszcz.
-Zapytałem czemu tu jesteś, to nie jest twoja sypialnia.-
Jego ton zmienił się na bardziej agresywny gdy stanął kilka centymetrów ode mnie.
Mogłam wyraźnie poczuć od niego woń perfum jednej z kurew.
-Chciałam z tobą porozmawiać.-
Aemond skrzywił się delikatnie po czym odwrócił się do mnie plecami zaczynając ściągać górną część garderoby, przełknął pod nosem gdy koszula zaplątała się uniemożliwiając mu zdjęcie jej.
Poniosłam się po czym złapałam za nią swoimi rękami pomagając mu z pozbyciem się jej.
-Zostaw.-
Warknął po czym zrzucił z siebie moje dłonie które od razu cofnęłam.
Poczułam skurcz w żołądku, jego zachowanie przyprawiało mnie o mdłości.
-Gdzie byłeś?-
Powiedziałam ściszonym tonem gdy blondyn rzucił ciemny materiał na podłogę.
-Dlaczego tak cię to interesuje? Nie obchodziłem cię przez cały ten czas nagle zaczęłaś się przejmować gdzie jestem?-
Odwrócił się ponownie w moją stronę a ja mogłam zauważyć czerwone ślady na jego szyi i klatce piersiowej, tak samo jak kilka zadrapań które co prawda nie były głębokie.
-Nie obchodziłeś? Cały czas pytałam Alicent, Aegona, Erryka i resztę osób gdzie jesteś, czy przyjdziesz do mnie, czy porozmawiamy nie mów że mnie nie obchodziłeś to ty unikałeś mnie jak ognia Aemondzie.-
Zacisnęłam mocniej szczękę gdy blondyn znów podszedł bardzo blisko patrząc na mnie z pod łba.
-Pytałaś dokładnie kurwa tylko pytałaś, nigdy nie przyszłaś sama, nigdy nie chciałaś rozmawiać, odpychałaś mnie od siebie i każdą formę pomocy jaką ci oferowałem dziwisz mi się? Dziwisz się że przestałem przychodzić Rhia?-
Poczułam jak moje ciało zaczyna drzeć niekontrolowanie.
-Straciłam dziecko, czułam się jak wrak przez ostatni czas jak możesz mówić takie rzeczy.-
Mój ton stał się tak samo chłodny i szorstki jak ten należący do niego, zabijaliśmy się wzajemnie wzrokiem w tym momencie.
Aemond zaśmiał się gorzko.
-Nasze dziecko Rhia, widzisz jaki jest twój problem? Wszystko kurwa sprowadzasz do siebie twoje dziecko, jak JA się czułam gdy jesteśmy i byliśmy w tym oboje, przychodziłem do ciebie dzień w dzień biorąc ze sobą Eredina abyś nie była sama, chciałem ci pomóc ale odpychałaś mnie od siebie nigdy kurwa nie zapytałaś jak ja się czuje nigdy.-
Odsunął się ode mnie a w jego oczach mogłam zobaczyć żal wymieszany ze złością.
-Nie wspominając już jak nieczuła się zrobiłaś, nie pozwoliłaś się ani razu dotknąć czy pocałować, jesteś zimna jak północ Rhia.-
Jego twarz wykrzywiła się w grymasie przypominającym odrazę i ból, stałam tam nie umiejąc wydusić z siebie słowa gdy moje oczy zachodziły lekko łzami.
-Dlatego wybrałeś kurwy zamiast mnie?-
Poczułam jak moje oczy napełniają się łzami.
-Ty pogrążyłaś się w ciemnościach swojej Komnaty a ja...no cóż każdy ma swój sposób na odreagowanie.-
Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, jego policzki były lekko czerwone od alkoholu a twarz złagodniała jednak nie było w niej ani odrobiny współczucia, był po prostu obojętny na moje zły.
-Zostawiłeś mnie wybierając alkohol i dziwki gdy straciłam twoje dziecko, naprawdę oczekiwałeś że o tym zapomnę? Że rzucę ci się w ramiona po tym wszystkim? Myliłam się bardzo się kurwa myliłam nigdy się nie zmieniłeś po prostu dobrze udawałeś, jesteś takim samym potworem jakim zawsze dla mnie byłeś.-
Poczułam jak łzy ustają a wzrasta we mnie furia.
Aemond ponownie gorzko się zaśmiał po czym przeczesał dłonią włosy.
-Tak Rhia, dlatego mamy syna, dlatego nosiłaś moje drugie dziecko i dlatego złamałem kurwa każdą zasadę i wyparłem się wszystkiego czego mogłem żeby być przy tobie, dlatego chciałem żeby ojciec wydał cię za mnie, dlatego zabiłem tego jebanego Lannistera bo tylko udawałem, bo tylko dobrze się bawiłem i wcale mi nie zależało masz rację jak zawsze.-
Spojrzeliśmy na siebie ponownie, w jego oczach widziałam rozczarowanie i żal które zdobił sarkastyczny uśmiech, dopiero teraz poczułam jak bardzo go zraniłam.
Wzięłam głęboki wdech czując jak to wszystko zaczyna ciążyć na mojej klatce piersiowej odbierając mi oddech.
-Musimy się rozstać, przynajmniej na razie musimy przemyśleć to wszystko osobno jeśli jeszcze kiedykolwiek jest nam dane być razem.-
Mój ton ponownie był spokojny a twarz mojego brata złagodniała.
W pomieszczeniu nastała chwilowa cisza.

-Dobrze, jednak pamiętaj że pomimo tego ile złych słów ci powiedziałem i pomimo tego że dalej noszę w sobie żal do ciebie...to zawsze masz gdzie wracać Rhia.-
Aemond wziął głęboki wdech po czym umieścił swój wzrok w tańczącym w kominku ogniu a ja wlepiłam swój wzrok w podłogę czując jak łzy ponownie zbierają się pod moimi powiekami.
_________

Witam kochani moi, chciałam wam podziękować za 4K wyświetleń i tyyyle gwiazdek 🥺🥺 kocham was jak Aegon wino 🫶🏻

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Where stories live. Discover now