V

981 64 3
                                    

Jeśli rozdział się wam spodobał zostawcie gwiazdkę dziękuje 🤍.

Spędziliśmy jeszcze trochę czasu w grocie, całując się, tuląc oraz zajmując sobą na wzajem.
Muszę przyznać że Daemon nie miał racji co do Aemonda, raczej żadna z kurew na Jedwabnej nie stroniła od nocy z księciem.
Po powrocie tak jak planowałam wypiłam herbatę, nie planowałam mieć jeszcze dziecka a napewno nie przy pierwszym razie.
Męczyły mnie przez chwilę wyrzuty sumienia, to że za łatwo wybaczyłam Aemondowi i na dodatek oddałam mu się.
Ale przypomniałam sobie o jego słowach, o tym że jestem wolna więc dlaczego mam odmawiać sobie przyjemności przez to co inni powiedzą? To wszystko i tak zostało między nami.

Nie widziałam księcia od naszego powrotu, a minęło od niego kilka dni.
Poprawiłam dekolt swojej ciemnej sukni idąc w stronę balkonu wychodzącego na podwórze.
Podeszłam do barierki opierając na niej swoje dłonie, mogłam zauważyć Sir Cristona trenującego z Aegonem, zauważyłam Heleanę idącą w moją stronę, jej ciążowy brzuch był jeszcze bardziej widoczny niż ostatnio.
-Widziałaś może księcia Aemonda Heleano?
Zwróciłam się do siostry która podeszła do mnie z lekkim uśmiechem.
-Był na zgromadzeniu rady, czemu pytasz o niego?
Zagryzłam lekko wargę.
-Po prostu.
Odwróciłam się po czym ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Masz ładną suknię Rhio.
Spojrzałam przez ramię w kierunku siostry.
-Dziękuje Heleano.
Ta posłała mi uroczy uśmiech po czym odwróciła swój wzrok w stronę podwórza.
Heleana była jedyną osobą której mogłam powiedzieć wszystko a ona nigdy by mnie za to nie oceniła, ona opowiadała mi o swoich snach a ja jej o swoich zmartwieniach.
Miałam ochotę rzucić się na kogoś gdy dowiedziałam się o tym że została przeznaczona Aegonowi, dzięki niebiosom że ten nie był nią zbytnio zainteresowany ani tym co robi a ona nim żyjąc w swoim świecie.
Powolnym krokiem ruszyłam długim korytarzem licząc że wpadnę na brata wychodzącego z obrad, po co to robiłam? Nie wiem, chciałam po prostu go zobaczyć chociaż na sekundę.
Żadne większe uczucie nie rozpaliło się we mnie po naszej wyprawie na Żelazne wyspy, mimo wszystko chęć przebywania z nim była silna a chęć powtórzenia tego co zaszło między nami jeszcze silniejsza.
Splotłam swoje dłonie za plecami mijając strażników rozmawiających między sobą na korytarzu.
Wielkie drzwi od sali otworzyły się a członkowie zgromadzeni na obradzie zaczęli się rozchodzić kłaniając mi się w międzyczasie na co ja skinęłam głową w ich stronę.
-Sir Erryku czy mój brat Aemond uczestniczył w obradzie?
Podeszłam do mężczyzny powoli.
-Księżniczko, twój brat nie skończył jeszcze obrad z Lordem Hightowerem.
Skinęłam głową na znak że rozumiem po czym wymijając go przeszłam przez drzwi prowadzące do środka.
Kobiety nie mogły uczestniczyć w obradach, oczywiście za czasów Króla Aegona jego siostry brały w nich udział na równi z nim samym...pózniej wszystko się zmieniło.
Tak jak mówił Sir Erryk, w środku znajdował się już tylko Lord Otto Hightower...nieformalnie mój dziadek, oraz mój brat.
Aemond opierał się plecami o wielki stół słuchając uważnie Hightowera, dopiero po chwili zwrócił uwagę na moją obecność.
-Księżniczka Rhia, czemu zawdzięczamy twoją obecność?
Spojrzałam na starszego z mężczyzn który zwrócił się do mnie, zmarszczył mocno brwi a jego pytanie miało bardzo sarkastyczny wydźwięk.
-Niczemu szczególnemu Lordzie Hightower, szukałam tylko swojego brata.
Mój wzrok powędrował w stronę Aemonda, który teraz uważnie lustrował mnie wzrokiem marszcząc swoje brwi.
-Jeśli chcesz ze mną pomówić Rhia zaczekaj na mnie w mojej komnacie, twoja obecność na obradach jest niewskazana.
Zacisnęłam niezauważalnie szczękę, jego ton był bardzo chłodny i nie przyjemny.
-Dobrze.
Rzuciłam krótko po czym odwróciłam się i skierowałam w stronę drzwi chcąc opuścić salę.
****

-Wyjdźcie proszę.
Westchnęłam w stronę służących które krzątały się po komnacie mojego brata, opadłam na poduszki znajdujące się na jednym z siedzisk.
Moja prośba została wysłuchana i po chwili znajdowałam się w pomieszczeniu całkowicie sama.
Przymknęłam oczy ciesząc się chwilą ciszy lecz nie zostało mi to dane na długo, skrzypnięcie drzwi zwróciło moją uwagę.
-Nie powinnaś wpraszać się na obrady, to nie jest twój interes.
Głos Aemonda przeciął ciszę w pomieszczeniu a jego kroki kierowały się ku mnie.
-Nie obradowaliście już nie przesadzaj, i dlaczego ty w nich uczestniczysz a Aegon nie? Czy to nie on ma być królem?
Uniosłam wzrok na swojego brata który stanął teraz na przeciwko mnie, nachylił się szybko po czym położył swoje usta na moich zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
Ułożyłam dłoń na jego karku przyciągając go mocniej w swoją stronę, jego ręka powędrowała na moje ramie strącając lekko ramię sukienki.
-Zadajesz za dużo pytań.
Powiedział odsuwając się a ja tylko wywróciłam oczami.
-Nie rób tak, okaż trochę szacunku.
Prychnął podchodząc do okna.
-Jesteś dzisiaj wyjątkowo nie przyjemny, czyżby grzbiet Vhagar wbił ci się dziś w dupę?
Uniosłam lekko brwi.
-Jesteś przezabawna, zamiast być królewną powinnaś zabawiać wieśniaków na rynku.
-Kilka dni temu byłeś dużo milszy.
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie.
Odwrócił się w moją stronę, po czym podszedł do mnie ponownie powolnym krokiem.
-Urocza jesteś gdy próbujesz wyprowadzać mnie z równowagi Rhia.
Pogłaskał mnie po policzku z sarkastycznym uśmiechem.
-A ty gdy myślisz że udaje ci się zrobić to samo ze mną.
Aemond parsknął lekko po czym zabrał swoją dłoń.
-Nie myśl że przestałam cię nienawidzić tylko dlatego że coś między nami zaszło.
Mój wzrok dalej za nim podążał.
-Więc dlatego przyszłaś na obrady bo mnie nienawidzisz? Więc dlatego czekałaś aż będziesz mogła mnie zobaczyć? Jednak lepszy z ciebie smoczy jeźdźca niż kłamca Rhia.
Zagryzłam nerwowo wargę.
-Po prostu odniosłam wrażenie ze mnie unikasz.
Aemond odwrócił się w moją stronę po czym zajął miejsce obok swoją dłoń kierując na moją nogę.
-Nie unikam cię, jaki miałbym powód? Żelazne wyspy?
Ponownie zagryzłam wargę i odwróciłam wzrok.
-Myślałam że to była jednorazowa sytuacja, i więcej nie będziesz chciał do tego wracać.
-A czego ty chcesz Rhia? Cały czas słyszę o sobie z twoich ust, nie mówisz czego ty chcesz, nie uwzględniasz w tej całej sytuacji siebie, nie kochałem się tam przecież sam ze sobą do cholery.
Wzięłam głęboki oddech a moje policzki znów zapiekły.
-Podobało mi się to co robiliśmy, pomimo tego że jesteś największym skurwysynem jakiego znam zaraz po Daemonie i Otto Hightowerze.
-Hightowerze?
Aemond zmarszczył lekko brwi.
-Tak ty chociaż masz honor i nie włazisz nikomu w dupę.
Westchnęłam wtulając się delikatnie w jego ramię.
-I chciałabym...żebyśmy jeszcze kiedyś tego spróbowali, dało mi to...przyjemność? I może poczucie zapomnienia...mimo że była to chwila.
-Więc chcesz żebym był twoją odskocznią?
-A nie chcesz na chwilę oderwać się od tego wszystkiego? Od obrad, wojen, polityki, plotek i kłamstw w których oboje tkwimy? Spójrz Aemondzie tu wszystko zbudowane jest na kłamstwie, wszystko zostało osiągnięte intrygą albo zdradą, być może jesteśmy dla siebie jedynymi osobami które mogą sobie zaufać.
Spojrzałam na niego a moja dłoń powędrowała w jego jasne włosy.
-Nie chcę od ciebie tylko przyjemności którą może mi dać twoje ciało, chce żebyśmy sobie zaufali żebyś zawsze stał za mną a ja za tobą, żebyśmy oboje mogli poczuć się wolni.
-A jeśli nie chcę wolności?
Aemond przesunął swoją dłoń na moje biodro ściskając je mocniej, dzieliły nas od siebie milimetry w momencie gdy przysunął moje ciało bliżej jego, mogłam wyraźnie poczuć bijące od niego ciepło.
-Więc czego chcesz?
-Chcę żebyś w odpowiednim momencie stanęła za mną, była osobą którą będę dumnie trzymał przy swoim boku.
-Jeśli obiecasz mi że będziemy zawsze chronić siebie nawzajem.
Spojrzałam w jego oczy w których widniało coś na kształt pożądania, nie było to takie samo pożądanie jak na Żelaznej wyspie, była to żądza czegoś czego nie umiałam opisać.
-Obiecuję ci Rhia.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach po czym ułożyłam głowę na jego ramieniu topiąc swój wzrok w widoku za oknem, jeśli to wszystko co mówiła Heleana, to wszystko co widziała jest prawdą to trzymanie przy sobie Aemonda jest teraz najlepszym co może mnie spotkać.

𝐓𝐡𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 | Aemond Targaryen |Where stories live. Discover now